Komentarze
Zaufanie i jego brak

Zaufanie i jego brak

W ostatnich dniach kwietnia opinią publiczną prawie na całym świecie wstrząsnęła sprawa Alfiego Evansa - dwuletniego chłopca z Wielkiej Brytanii, którego brytyjski sąd nakazał odłączyć od urządzeń podtrzymujących życie; w efekcie po kilku dniach dziecko zmarło. Nie chcę tu jednak pisać o dylematach etycznych i moralnych, które ta sprawa wywołała.

Nie dlatego, że są zbyt trudne, ale dlatego, że w pewnym momencie w przekazie medialnym stało się niemal niemożliwe odróżnienie prawdy od tzw. fake newsów, które stają się zmorą współczesnego świata. Przypomnijmy, że fake news to „informacja opublikowana przez media, sprawiająca wrażenie zweryfikowanej oraz opisującej fakty, która w rzeczywistości wprowadza opinię publiczną w błąd, uwiarygodniając zawarte w niej niepotwierdzone informacje, dane oraz niezweryfikowane źródła” (raport agencji Newseria oraz firmy Szapiro Business Advisory).

Mamy do czynienia z przedziwną sytuacją. Internet umożliwia nieznany wcześniej dostęp do informacji. Wydawać by się mogło, że żadna fałszywa informacja nie powinna zaistnieć w umysłach odbiorców, skoro może być natychmiast zweryfikowana i zdemaskowana jako kłamstwo. Otóż nie! Okazuje się, że odbiorcy niemal w ogóle tych informacji nie sprawdzają – bezrefleksyjnie dzielą się nimi w mediach społecznościowych, przez co fałszywe informacje szerzą się w zastraszającym tempie.

Skąd się biorą fake newsy? Można powiedzieć, że rodzą się tak, jak każda plotka: czasem z ludzkiego błędu, czasem z nieświadomego przeinaczenia faktów. Dużo częściej jednak ich pochodzenie jest celowe. Dlaczego więc ludzie tworzą fake newsy? Najkrócej: albo dla żartu, albo dlatego, że mają w tym jakiś interes. Jaki? Na przykład wywołanie określonych emocji, a przez to wpłynięcie na postawy i decyzje innych – podczas wyborów parlamentarnych, na giełdzie czy też w innych sytuacjach. Przykład z naszego podwórka: podczas ostatniej kampanii prezydenckiej Tomasz Lis w rozmowie z Andrzejem Dudą powołał się na wpis na Twitterze, jaki rzekomo zamieściła Kinga Duda – córka obecnego prezydenta. Wpis ten stawiał ówczesnego kandydata na najważniejszy urząd w państwie w bardzo złym świetle. Problem w tym, że to nie było konto Kingi Dudy – tylko fałszywe konto, podszywające się pod jej nazwisko! Dlaczego nikt tego nie sprawdził, skoro prawo prasowe nakłada na dziennikarza obowiązek szczególnej staranności i rzetelności? Tomasz Lis za ten błąd otrzymał od Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich mało zaszczytną nagrodę Hieny Roku, choć osobiście przeprosił Andrzeja Dudę i swój błąd sprostował.

Instytut Public Dialog przeprowadził w ubiegłym roku badanie wśród dziennikarzy. 42% przyznało, że spotyka się w swej pracy z fake newsami przynajmniej kilka razy w tygodniu, a mniej więcej połowa uwierzyła w fałszywą informację w ciągu minionego miesiąca. Zalew informacji powoduje, że nawet ludzie, którzy zawodowo trudnią się pozyskiwaniem i rozpowszechnianiem informacji (czyli dziennikarze), mają problem z oddzieleniem plew od ziarna. To powoduje rosnącą nieufność i chaos. I nie wiem, czy właśnie to zniszczenie zaufania nie jest jakimś tragicznym znakiem obecnego czasu. Zaufanie to jeden z ważniejszych czynników tzw. kapitału społecznego. Zaufanie do innych osób, do autorytetów, do państwa, do instytucji, do osób wykonujących określone zawody i funkcje (tzw. zawody zaufania społecznego). Co się z tym wszystkim dzieje? I jak to odbudować? Przyznam szczerze – nie wiem. Ale bez oparcia na fundamencie prawdy, bez oparcia na Bogu, który jest źródłem prawdy i zaufania – daleko nie zajedziemy. Przepaść coraz bliżej.

Ks. Andrzej Adamski