Historia
AWAW
AWAW

Zawsze w drodze, nigdy u celu!

23 listopada w Muzeum Południowego Podlasia otwarto stałą wystawę poświęconą bialskiemu badaczowi i regionaliście Jerzemu Sroce. Niewielka ekspozycja opowiada o jego bogatym życiu i twórczości.

Wystawa składa się z tablic biograficznych z archiwalnymi zdjęciami, pamiątek w postaci albumów, zdjęć i dokumentów oraz kolekcji odznak i odznaczeń wojskowych. Centralne miejsce zajmuje biurko, przy którym pracował J. Sroka. Na blacie umieszczono wszystko, co zazwyczaj służyło mu w pracy dokumentacyjno-redaktorskiej, a więc: maszynę do pisania, teczki ze zgromadzonymi materiałami, okulary, telefon, lampkę i klisze fotograficzne. Wszystkie te eksponaty były osobistą własnością regionalisty. erzy Sroka pochodził z rodziny z tradycjami patriotycznymi. Jego ojciec Władysław był zawodowym podoficerem Wojska Polskiego. Należał do Legionów Piłsudskiego, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, a także - w ramach 34 Pułku Piechoty - w kampanii wrześniowej. Po klęsce zaangażował się w konspirację. Niestety został aresztowany przez gestapo i ostatecznie zginął w Oświęcimiu w grudniu 1942 r.

Szkoła i konspiracja

Jerzy Sroka w momencie utraty ojca miał tylko 13 lat. – Nasz bohater przyszedł na świat w Janowie Podlaskim w 1928 r. W związku z przydziałem wojskowym ojca dwa lata później wszyscy przenieśli się do Brześcia. Jerzy dorastał w środowisku wojskowym. W ojcu widział wzór i autorytet. Lubił słuchać jego opowieści wojskowych i lekcji historii. W 1939 r. Władysław Sroka poprosił o przeniesienie do jednostki macierzystej w Białej Podlaskiej. Jego aresztowanie i śmierć w obozie były ogromnym ciosem dla Jerzego. Nastolatek postanowił za wszelką cenę odegrać się na okupancie i pomścić ojca – opowiadał podczas wernisażu Grzegorz Kurpeta, kurator wystawy.

W 1942 r. Jerzy rozpoczął naukę na tajnych kompletach w szkole handlowej. Zaangażował się także w harcerstwo. Razem z kolegami obserwował niemieckie ciężarówki i samoloty, a swoimi spostrzeżeniami dzielił się z przedstawicielami podziemnych struktur Armii Krajowej. W 1944 r. wstąpił do partyzantki, do oddziału Stefana Wyrzykowskiego „Zenona”. Pełnił tam rolę łącznika – jeździł rowerem po regionie i dostarczał meldunki. Po 1945 r. nie skorzystał z możliwości ucieczki do Anglii. Wyjechał najpierw na Dolny Śląsk, a potem na Pomorze, jednak coś ciągnęło go z powrotem na Podlasie.

 

Praca od podstaw

J.Sroka nie pogodził się z nową, powojenną rzeczywistością. Postanowił więc udokumentować i ocalić od zapomnienia wydarzenia czasu wojny i okupacji, a także „niechcianych” bohaterów tamtych lat.

– Byli oni związani nie tylko z AK czy WiN, wielu z nich żyło poza granicami Polski. J. Sroka gromadził pamiątki i relacje, prowadził ożywioną korespondencję, wyjeżdżał i spotykał się z żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ci ludzie po wojnie nie mieli miejsca w swoim kraju, choć należeli do elity społeczeństwa. Jerzy nie posiadał wtedy jeszcze odpowiedniego warsztatu. Wszystkiego uczył się od podstaw, m.in. skąd zdobywać potrzebne książki czy dokumenty. Był historykiem przede wszystkim z pasji, a nie z zawodu. Trudno było mu wyszukiwać materiały, ale z biegiem lat nagromadził ich bardzo dużo, świetnie je katalogował i opisywał. Nie zdążył jednak opublikować wszystkiego, co zamierzał – zaznaczył G. Kurpeta.

 

Ślub i pisanie

Kurator wystawy przypominał, że J. Sroka tworzył w czasach, gdy komuna miała się bardzo dobrze, i dlatego nie zawsze mógł pisać o tym, o czym pragnął.

– Promowanie Polski przedwojennej i wartości, które wtedy wyznawano, było zakazane. Niestety nie było mu dane tworzyć zbyt długo w wolnej Polsce, kiedy mógł być odpowiednio uhonorowany. Odszedł niespodziewanie 23 listopada 1996 r. – opowiadał kurator ekspozycji.

Wróćmy jednak do lat młodości J. Sroki. Po zdaniu matury w 1949 r. rozpoczął studia na wydziale humanistycznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zła sytuacja finansowa zmusiła go do przerwania nauki i podjęcia pracy w charakterze pisarza budowlanego. W wolnym czasie pisał fraszki i opowiadania, występował także w Teatrze Ziemi Podlaskiej. W 1956 r. ożenił się z Jadwigą Toczko. Ponad dziesięć lat później napisał pierwszą powojenną monografię miasta pt. „Biała na Podlasiu”. Zredagował też monografię Koła Bialczan, angażował się w działania Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Pisał prace o wojnie polsko-bolszewickiej i gromadził materiały o historii prześladowań duchowieństwa na Podlasiu. Wśród jego książek były takie publikacje, jak: „Obrońcy twierdzy brzeskiej we wrześniu 1939 r.”, „Brześć nad Bugiem. Dzieje miasta i twierdzy” oraz „9 Podlaska Dywizja Piechoty Armii Krajowej”.

 

Nie należał do partii

W międzyczasie J. Sroka ukończył studia prawnicze. Zawodowo pracował w Bialskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, a potem w Bialskiej Fabryce Mebli. Pisał na łamach ogólnopolskich i regionalnych czasopism. Do śmierci był związany m.in. z tygodnikiem „Słowo Podlasia”. Łącznie wydał ponad 17 książek oraz broszur i opublikował ponad 400 artykułów prasowych, głównie historycznych. Jego opracowania znalazły się w „Podlaskim słowniku biograficznym” oraz w publikacji „Podlascy znani i nieznani”. Książka „Bojowy duch” ze wspomnieniami z lat młodości ukazała się już po jego śmierci dzięki staraniom żony Jadwigi.

Małżonka Jerzego Sroki była honorowym gościem wernisażu. W czasie otwarcia wystawy podzieliła się osobistymi wspomnieniami o mężu. – Przeżyliśmy razem 40 lat. On nigdy nie chciał ruszać się z Białej Podlaskiej, choć miał wiele ciekawych propozycji. Nigdy też nie należał do żadnej partii. Uważał, tak jak jego ojciec, że dla własnej ojczyzny można pracować bez przynależności do partii. Był przekonany, że swoim zaangażowaniem robi naprawdę dużo. O pobycie w Brześciu mówił, że były to jego najpiękniejsze lata dzieciństwa. Wszędzie chodził z ojcem, który podczas tzw. pragułek „meblował” mu głowę. Jurek kochał też teatr. Często wyjeżdżał na spektakle i na operetkę do Warszawy. Marzył o wydaniu Trylogii Podlaskiej – wspominała pani Jadwiga.

 

Praca ponad siły

Sroka podkreślała, że ich dom tętnił życiem. Jej mąż miał przyjaciół z kręgu artystów, lekarzy, malarzy i byłych wojskowych, którzy często u nich gościli.

– Publikował w wielu gazetach, często obawiając się, że „nie puszczą” jego tekstów. Napisał to, co mógł. Gdyby żył, stworzyłby jeszcze więcej. Planował publikację nt. podlaskich lotników, którzy uczyli się przy bialskiej PSW, a potem wyjechali do Anglii. Dzień przed śmiercią dzielił się swoimi dalszymi planami z redakcją “Słowa Podlasia”. Niestety, tej długoletniej, ogromnej i ciężkiej pracy redaktorskiej nie wytrzymało jego serce. Pracował zdecydowanie za dużo. Uważam, że za to, co robił, powinien otrzymywać stypendium i nie zajmować się niczym innym, a on angażował się w tyle spraw… Wszystkiego musiał dopilnować osobiście – podsumowała.

Życiową maksymą J. Sroki do końca pozostały słowa ojca: „Zawsze w drodze, nigdy u celu”.

Wystawa „Jerzy Sroka – badacz i regionalista” powstała dzięki pamiątkom przekazanym i zbytym na rzecz MPP przez Jadwigę Srokę. Ekspozycja znajduje się na piętrze głównego budynku muzeum.

Agnieszka Wawryniuk