Historia
ARCH. Par. Rudno/FB
ARCH. Par. Rudno/FB

Zbrodnia, pamięć, film

Trwają prace nad filmem „Tam gdzie owce, tam pasterz” dotyczącym zbrodni na mieszkańcach Rudna sprzed 83 lat. Niemcy zamordowali wówczas w ramach akcji odwetowej 51 mężczyzn, w tym proboszcza miejscowej parafii ks. Romana Ryczkowskiego.

20 maja 1940 r. na torach między Milanowem a Parczewem znaleziono ciało zastrzelonego folksdojcza z Cichostowa. Zginął najprawdopodobniej z rąk kolegi, jednak o śmierć oskarżono Polaków. 30 maja Niemcy przeprowadzili w Rudnie akcję odwetową. Rano otoczyli wioskę, wyciągnęli z domów i zebrali na placu przy kościele ok. 170 mężczyzn, dołączając do nich kierownika szkoły Antoniego Zagańczyka, nauczyciela Tomasza Kowaluka oraz proboszcza - ks. R. Ryczkowskiego. Wszystkich popędzili w kierunku lasu. Po drodze przeprowadzili selekcję, zostawiając 51 mężczyzn, w tym proboszcza. Pozostałych odesłali do domu. Na miejsce egzekucji wybrali leśną polanę w pobliżu miejscowości Planta.

Tutaj przewieziono więźniów w dwóch turach, kazano wykopać dół, przy którym uśmiercano ich strzałem w tył głowy – po czterech. Dwóch więźniów układało ciała w dole i przysypywało ziemią. Ks. R. Ryczkowskiemu esesmani kazali wracać do wioski i opowiedzieć, ku przestrodze, co widział, jednak 38-letni wówczas ks. Roman miał powiedzieć: „gdzie owce, tam pasterz”. Został rozstrzelany jak inni.

 

Temat na film

Pomysłodawcą filmu jest Tadeusz Doroszuk, emerytowany dyrektor TVP Lublin i twórca TVP Historia. – Ponieważ pochodzi z Wisznic, interesował się przeszłością tych terenów, m.in. Rudna. Jeszcze jako szef TVP Lublin zbierał materiały o wydarzeniach w Rudnie z 1940 r. – tłumaczy ks. Dariusz Denisiuk, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego i św. Andrzeja Boboli. Pod koniec kwietnia T. Doroszuk zadzwonił do niego z informacją, że napisał scenariusz filmu i złożył projekt do TVP Historia o finansowanie produkcji.

– Niestety, projekt odrzucono. Mimo to umówiliśmy się na rozmowę z bp. Kazimierzem Gurdą, żeby wyraził zgodę na film i – być może – podpowiedział, gdzie szukać środków. Dwa dni przed wizytą w Siedlcach informacją o projekcie filmowym, na który na dzień dobry potrzebnych było 50 tys. zł, podzieliłem się z pochodzącym z Rudna przedsiębiorcą Zbigniewem Danilukiem. Wieczorem zadzwonił do mnie i powiedział: sfinansuję ten film. Dzięki temu machina produkcyjna ruszyła bardzo szybko. Ksiądz biskup zaakceptował scenariusz i pobłogosławił dziełu, pośredniczył też w rozmowach z dyrekcją TVP Historia. Realizacji filmu dla TVP Historia podjęła się TVP Lublin – mówi ks. D. Denisiuk.

 

Z udziałem mieszkańców wsi

Do udziału w filmie w roli statystów zaproszeni zostali parafianie. – T. Doroszuk kontaktował się ze mną. Ja w ogłoszeniach na bieżąco przekazywałem, co planujemy. Kiedy zapowiedziałem spotkanie z kandydatami na statystów, odzew przerósł oczekiwania i reżysera, i moje: przyszło kilkadziesiąt osób – opowiada ks. D. Denisiuk. Tydzień przed kręceniem ujęć we wsi szef Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Iłży, która również wzięła udział w filmie, spotkał się z mężczyznami, kobietami i dziećmi, i szczegółowo omówił, jak powinni być ubrani na planie filmowym, wytłumaczył np., jakie nosiło się wtedy marynarki, buty itd. Prosił, żeby inspirować się starymi zdjęciami. 16 czerwca spotkał się z nimi ponownie i przyjrzał strojom przygotowanym przez naszych statystów. Wprowadził małe korekty, ale generalnie nasi parafianie, szczególnie panie, spisali się świetnie. Patrząc na nich, już w przebraniach, stwierdziłem: inny świat – ocenia ksiądz Darek. Przytacza też słowa T. Doroszuka po nagraniach, które odbyły się 17 i 18 czerwca: statyści zasłużyli na szóstkę z plusem. – Tu duży ukłon w stronę naszych seniorów z Rudna. Wszyscy słuszni wiekiem mieszkańcy wsi stawili się na planie i świetnie zagrali swoje role, a nagrania trwały cały dzień. Ekipa filmowa dziwiła się, jak to wytrzymali – zaznacza D. Denisiuk.

 

Dwa zdjęciowe dni

Sceny obrazującę akcje odwetową nagrywano przy najstarszych posesjach w Rudnie wytypowanych przez reżysera i operatorów. W role żołnierzy niemieckich wcielili się członkowie grupy rekonstrukcyjnej. Utrwalono m.in. moment przyjazdu Niemców do wsi i wyciągania mężczyzn z domów. Nakręcono też scenę przed budynkiem szkoły usytuowanym naprzeciwko kościoła (dzisiaj jest to świetlica), jak też ujęcie na plebanii, gdzie esesmani kazali podać sobie śniadanie, a następnie przesłuchiwali ks. R. Ryczkowskiego. – 30 maja 1940 r. wypadł, jak mówią ludzie, w czwartek po Bożym Ciele. Podobno w każdym dniu oktawy odprawiane były dawniej dwie Msze św., rano i wieczorem, i po każdej była procesja. Proboszcz przyszedł na plebanię po Mszy i po procesji, ale nie pozwolono mu nawet wypić herbaty – mówi ks. D. Denisiuk.

Odpowiadając na pytanie o to, kto będzie głównym bohaterem filmu, ks. D. Denisiuk odwołuje się do tytułu scenariusza: „Tam gdzie owce, tam i pasterz”. – W pierwszej rozmowie ze mną T. Doroszuk powiedział: ks. Ryczkowski powinien był zostać beatyfikowany; trzeba ten film zrobić, bo będziemy mieli grzech zaniedbania. Zdziwiła mnie taka stanowczość osoby świeckiej. Kluczowe jest to, że chce pokazać księdza, który poszedł z ludźmi na śmierć dobrowolnie, bo Niemcy darowali mu życie. Kanwą natomiast jest całe to wydarzenie i ludzki dramat – mówi. Ważnym elementem filmu utrzymanego w konwencji fabularyzowanego dokumentu będą wspomnienia najstarszych mieszkańców Rudna, jak też dogrywane w pierwszych dniach lipca wywiady w Instytucie Pamięci Narodowej oraz w Archiwum Diecezjalnym w Siedlcach.

 

Najważniejsze są fakty

W przekazach o pogromie w Rudnie istnieją pewne rozbieżności np. co do tego, w którym momencie Niemcy dokonali selekcji uwięzionych, jednak -jak podkreśla ks. D. Denisiuk – film ma zwrócić uwagę na fakty: zginęli niewinni ludzie. – Ani w archiwach, ani w IPN-ie nie istnieje opis tego, co wydarzyło się 83 lata temu. Udało się natomiast dotrzeć do dokumentów niemieckich, wydobyć z nich i przetłumaczyć zapis przesłuchań uczestników akcji odwetowej wysłanych do Rudna w maju 1940 r., a złożonych w zupełnie innej sprawie przed niemiecką komisją sądową w Hamburgu w 1966 i 68 r. Dokonał tego płk mgr inż. Jeremi Melnik, pasjonat historii. Przesłuchiwani żołnierze podawali wiele szczegółów, jak ten, że mężczyźni do lasu pędzeni byli trójkami, że przed egzekucją zakładano im paski na szyję i ciągnąc za nie, prowadzono do „dołu śmierci”. Film pokazuje to inaczej, ale trudno odwzorować wszystko. Z drugiej strony trzeba też liczyć się z tym, że autorzy tych zeznań chcieli wybielić siebie przed sądem. Jak mówi J. Melnik – nikt z nich nie przyznawał się do strzelania do więźniów, każdy był tylko „świadkiem”… Nie ma natomiast w tych zeznaniach prawie nic na temat ks. Ryczkowskiego – mówi ks. D. Denisiuk.

 

Rudno pamięta

Mieszkańcy Rudna przez lata pielęgnowali pamięć o swoich bliskich i duszpasterzu, który do końca pozostał przy swoich owcach. W 1945 r. ciała pomordowanych ekshumowano i przeniesiono do wspólnej mogiły, na której kilka lat później stanął wymowny pomnik. Miejsce kaźni upamiętnili głazem, w 2021 r. odnowili pomnik nagrobny. Co roku w ostatnich dniach maja biorą udział w okolicznościowej Mszy św. odprawionej na cmentarzu. W tym roku 30 czerwca po raz pierwszy przeszedł marsz pamięci do lasu Planta, a okoliczności zbiorowego mordu przypomniano, odczytując referat przygotowany przez J. Melnika. Migawka z obchodów bolesnej rocznicy również znajdzie się w filmie.

– W ostatnich latach powstał obraz przedstawiający męczeństwo tych ludzi. Został zdjęty na czas remontu kościoła, ale ostatnio wrócił. Jest też tablica upamiętniająca ks. R. Ryczkowskiego, przy której chcemy umieścić jego portret. Myślę, że to dobre miejsce na jeszcze jedną pamiątkę – 19 grudnia 2019 r. na wniosek mieszkańców, władz gminy, parlamentarzystów, proboszcza i Stowarzyszenia „Nasza Wieś” Prezydent RP przyznał ks. R. Ryczkowskiemu pośmiertnie Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski – mówi ks. D. Denisiuk.

Rozpoczęcie montażu filmu zaplanowano na połowę lipca. Przedpremierowy pokaz – wstępnie na wrzesień. – Jestem pewien, że powstanie dobry dokument – podsumowuje ks. D. Denisiuk.

Monika Lipińska