Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Ze zrozumieniem, ale też z interwencjami

Mimo trudności możemy powiedzieć, że udało nam się przebrnąć przez rewolucję śmieciową suchą nogą - zapewnia wiceprezydent Siedlec Anna Sochacka. A funkcjonowanie nowego systemu gospodarowania odpadami ocenia na trojkę z plusem i czwórkę.

Wiceprezydent przyznaje, że osobiście sprawdzała stan pojemników na odpady komunalne. – Śmieci były wywożone na bieżąco. Zalegały jedynie segregowane nieczystości, szczególnie plastiki. W dużej mierze wynika to z tego, że mieszkańcy nie zgniatają butelek przed wrzuceniem ich do pojemnika – wyjaśnia.

Tylko bez obelg

Od 1 lipca, czyli początku funkcjonowania ustawy śmieciowej, do wydziału gospodarki komunalnej urzędu miasta trafiło 900 próśb o interwencję. – Były zgłoszenia, że do kogoś nie dowieziono pojemnika albo gdzieś nie dostarczono worków. W innych przypadkach odpady nie zostały odebrane, bo pojemnik stał na końcu podwórka. Mamy przypadek, że pracownik Remondisu został pogryziony przez psa, bo musiał iść po pojemnik w głąb posesji. Tymczasem we wszystkich ulotkach wyraźnie jest napisane, że kontenery powinny być przy bramie albo nawet za furtką, żeby łatwiej było je odebrać – tłumaczy A. Sochacka.

Wiceprezydent niepokoi również fakt, że pracownicy wydziału gospodarki komunalnej są obrażani przez mieszkańców podczas telefonicznych rozmów. – Dlatego chcielibyśmy prosić, żeby każda interwencja była przekazywana w sposób spokojny. Wprowadzanie nerwowej atmosfery nic nie da, a na pewno nie wpłynie na nasze działanie – zwraca uwagę i dodaje: – Dziękuje wszystkim, którzy podeszli do wprowadzonych zmian ze zrozumieniem i cierpliwie czekali na worki, które przyszły z opóźnieniem, szczególnie do domków jednorodzinnych.

Niestety, jeszcze nikt nie ustalił sposobu kontrolowania, czy mieszkańcy deklarujący segregację odpadów faktycznie to robią. Sprawa wydaje się prosta, jeśli chodzi o domki, natomiast problem pojawia się w blokach mieszkalnych. – To w dużej mierze będzie leżało w interesie ekonomicznym operatora. Przyjęcie na wysypisku śmieci zmieszanych kosztuje 230 zł, a segregowanych niecałe 50 zł za tonę – wylicza skarbnik miasta Kazimierz Paryła. – Każda wspólnota mieszkaniowa ma swojego przedstawiciela i to z nim będziemy najpierw rozmawiać. Jeśli do pojemników będą trafiać śmieci zmieszane, pomimo deklaracji o segregowaniu, decyzją administracyjną zwiększymy opłatę z 8,50 do 12 zł – zaznacza.

Ubyło mieszkańców

Zgodnie z deklaracjami, które wpłynęły do systemu, w Siedlcach jest 65 tys. 619 mieszkańców, a to oznacza, że brakuje dziesięciu tysięcy osób. – Nie jest również powiedziane, że te 65 tys. zapłaci podatek śmieciowy, skoro mamy zaległości czynszowe w lokalach komunalnych – zauważa skarbnik. W związku z tym trudno jest ocenić, czy wpływy od mieszkańców pokryją koszty obsługi systemu. – Ceny, które uzyskaliśmy w przetargu, są o wiele niższe od szacowanych. Mamy nadzieję, że od osób, które złożyły deklaracje, zbierzemy przewidzianą kwotę, wymaganą do realizacji zamówienia – dodaje Paryła.

A. Sochacka przy okazji dementuje plotki dotyczące zwiększenia liczby pracowników w związku z obsługą systemu. – Nie zatrudniliśmy nikogo dodatkowego. Przesunęliśmy tylko trzy osoby z innych działów: dwie do wydziału gospodarki komunalnej i jedną do Biura Obsługi Interesanta – podsumowuje wiceprezydent.

KO