Komentarze
Żeby nie było niczego

Żeby nie było niczego

Słowa powyższe, wypowiedziane przez dziś już klasyka z Białegostoku, nieodparcie przychodzą na myśl jako refleksja po niedawno ogłoszonym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wyroku w sprawie krzyży we włoskiej szkole.

Donos na krzyże złożyła w 2002 r. mieszkająca we Włoszech Finka Soile Lautsi Albertini, która uznała, że naruszają one jej prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Sprawa przeszła przez wszystkie instancje sądowe we Włoszech. W 2004 r. Trybunał Konstytucyjny Włoch nie przyznał fińskiej Włoszce racji. Podobnego zdania był w 2006 r. Naczelny Sąd Administracyjny, który orzekł, że krzyż jest symbolem włoskiej historii, kultury i włoskiej tożsamości oraz odzwierciedla zasady wolności, równości i tolerancji. Jednak wojownicza Finka nie ustąpiła. Dopięła swego. Kilka dni temu trybunał w Strasburgu, który wszystko wie najlepiej, przyznał jej rację i nakazał państwu włoskiemu, aby wypłaciło kobiecie odszkodowanie w kwocie 5 tys. euro za „straty moralne”, czyli narażenie jej latorośli na widok zawieszonych w klasie krzyży. Bo pani fińska Włoszka chciała wpoić swoim dzieciom zasadę świeckości, w czym krzyże okrutnie jej przeszkadzały. Nie od rzeczy pewnie będzie dodać, że zarówno ona, jak jej mąż i adwokat należą do „Unii ateistów i agnostyków racjonalistów”.

Chciałoby się zapytać, co dalej? Skoro sędziowie trybunału uznali, że krzyże w szkołach naruszają prawo do wolności religijnej, to może już niedługo katolicy w Europie będą musieli wyznawać swoją wiarę po kryjomu? Czy młodzi ludzie w Polsce, kraju przecież unijnym, przejdą przez podobne doświadczenia, jak ich starsi koledzy z Miętnego? Precedens ten każe się zastanowić, czy kraje, które przyjmują obcokrajowców, będą musiały wyrzec się własnej tożsamości ze względu na ich widzimisię? Czy przyznanie Fince racji nie jest naruszeniem praw ogromnej grupy rdzennych mieszkańców Włoch? I czy w wyrokach Trybunału Europejskiego nie można by zauważyć tendencji zmierzających do tego, aby tworzyć społeczeństwa bez historii, kultury i tradycji? Dziwić może, że „pokrzywdzona” nie zażądała usunięcia rzucającego się w oczy krzyża na fińskiej fladze.

W związku z przyznaniem pani Albertini całkiem przyzwoitego odszkodowania, możemy spodziewać się kolejnych zaskarżeń o naruszanie wolności spowodowanej widokiem krzyża. Może wobec tego należałoby zlikwidować wszystkie skrzyżowania dróg, bo mogą budzić złe skojarzenia, wszystkie krzyże na znakach drogowych, zakazać gry w kółko i krzyżyk, zlikwidować zeszyty w kratkę, czyli krzyż, wymyślić nową nazwę instytucji Czerwony Krzyż, znieść znak dodawania (a może i mnożenia), wycofać z użytku karetki z krzyżem, zabronić serdecznego powitania z rozpostartymi ramionami, no i zburzyć kościoły. Bo one przy ulicach stoją i narażają, oj narażają obywateli na niewolę myśli i sumienia. Żeby nie było niczego, co się kojarzy, zniewala, naraża.

A swoją drogą, to jaka musi byś w krzyżu niezwykła siła, skoro taki strach u „postępowych” wzbudza.

Anna Wolańska