Żelazny z różańcem w ręku
Dziś powstają o nich filmy, w 2019 r. światło dzienne ujrzy publikacja na temat „Jastrzębia” i „Żelaznego” autorstwa włodawianina Grzegorza Makusa. Historyk od lat bada losy braci niezłomnych, którzy wsławili się wieloma akcjami skierowanymi przeciw władzy ludowej, płacąc w walce o wolną Polskę najwyższą cenę. Kolejne pokolenia pielęgnują o nich pamięć. Dziś wiemy, że swoje życie powierzyli Niepokalanej. Starszy z braci Taraszkiewiczów - Edward urodził się w 1921 r., zaś Leon w 1925 r. i to on jako pierwszy objął dowództwo nad oddziałem Wolność i Niezawisłość na ziemi chełmsko-włodawskiej. Ich młode życie to walka z agenturą, rozbijanie posterunków Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa, przygotowywanie zasadzek na konwoje wojska i ich rozbrajanie. Wypełniony akcjami był zwłaszcza rok 1946.
12 maja oddział Leona ps. Jastrząb zatrzymał w Gródku pociąg, którego wagon pocztowy był ochraniany przez wojsko. Żołnierze Ludowego Wojska Polskiego dali się rozbroić, ale enkawudziści i pracownicy UB rzucili się do ucieczki. Partyzanci otworzyli ogień, zginęło dziewięciu enkawudzistów. Z tłumu wyłapano jeszcze sześciu ubeków, których na miejscu rozstrzelano.
Z kolei 17 lipca w zasadzce na szosie Lublin – Warszawa, w okolicy Marysina, żołnierze „Jastrzębia” zatrzymali samochód, którym podróżowała siostra Bieruta, Zofia Malewska z mężem, synem i synową. Początkowo chciano ich wymienić na więźniów politycznych, jednak komendant WiN obwodu Włodawa, kpt. Zygmunt Szumowski „Komar”, obawiając się odwetu, postanowił ich zwolnić. Jedną z największych akcji było rozbicie 22 października Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Włodawie, w wyniku której uwolniono ok. 100 więźniów. Ostatnią akcją „Jastrzębia”, w której został on ciężko ranny i wkrótce zmarł, była próba rozbicia garnizonu Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Siemieniu. Potem na czele oddziału brata stanął Edward – „Żelazny”.
Rok 1947 zaznaczył się wzmożeniem terroru. Zagrożeniem dla oddziału była agentura. Mimo to 11 marca 1947 r. „Żelazny” podjął się m.in. przeprowadzenia akcji, podczas której zlikwidowano Piotra Grzywaczewskiego, członka Polskiej Partii Robotniczej i agenta UB. 28 czerwca rozstrzelano kolejnych dwóch zdrajców: Czesława Śledzińskiego i Franciszka Chudkowskiego. W nocy z 3 na 4 lipca „Żelazny” wraz z oddziałami Józefa Struga „Ordona” i Stanisława Kuchcewicza „Wiktora” przeprowadził pacyfikację skomunizowanej wsi Puchaczów. Zlikwidowano wtedy 22 osoby, które wydały Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego miejsce kwaterowania trzech partyzantów z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”.
Jednak agentura działała skutecznie, agenci byli coraz bliżej oddziału „Żelaznego”. 6 października 1951 r. grupa operacyjna UB złożona z dwóch batalionów, w sumie ok. 800 osób, otoczyła zabudowania Kaszczuków, gdzie znajdował się „Żelazny” i trzech partyzantów. W trakcie strzelaniny „Żelazny” poległ.
Bóg dobry iskierkę łaski ma dla mnie…
To właśnie Edward w liście do siostry na początku 1951 r. pisał o swojej codziennej modlitwie różańcowej. Zanotował: „O ile żyję do tej pory, przypisuję to łasce najwyższego Boga. Inny człowiek na moim miejscu, mając broń i będąc w takim podziemiu, na pewno stałby się wykolejeńcem, jednak gdy chodzi o mnie, to zawsze gorąco Boga proszę w codziennym Różańcu, by mi dał siłę wytrwać w tej ciężkiej pracy i trudach, które dźwigam na swych barkach. Widocznie Bóg dobry iskierkę łaski [ma] dla mnie, bo naprawdę przez tyle lat walki ręce moje nie splamiły się niczym brudnym czy czyjąś krzywdą”.
O tym, że wszyscy z oddziału „Żelaznego” należeli do Rycerstwa Niepokalanej, dowiadujemy się z pisemnego doniesienia agenturalnego z lutego 1950 r. Informator PUBP we Włodawie o ps. Klucz notował: „Korzeniewska [Janina] mówiła, że wszyscy z oddziału «Żelaznego» byli zapisani do Rycerzy Niepokalanej przez jej matkę [Antoninę Korzeniewską] u księdza parafii i kiedy z Niepokalanowa przysłali medaliki i książeczki, to ksiądz sam im ich rozdawał”.
– Po wielu latach zajmowania się historią „Jastrzębia” i „Żelaznego” wydawało mi się, że już niewiele może mnie zaskoczyć, a tu taka historia – mówi Grzegorz Makus, który od lat bada dzieje oddziału braci Taraszkiewiczów. – Książeczki i medaliki były rozdawane w 1948 r., a księdzem wręczającym dewocjonalia był proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Wytycznie ks. Jan Rębisz. W doniesieniu agenturalnym pojawia się nazwisko Janiny Korzeniewskiej ps. Wanda”. Kobieta ta, urodzona w 1925 r. w Lubowierzu w powiecie włodawskim, współpracowała z oddziałem L. Taraszkiewicza. Została aresztowana 8 lutego 1946 r., z siostrą Zofią, po walce oddziału „Jastrzębia” pod Łowiszowem. W areszcie PUBP we Włodawie przebywała do września 1946 r., następnie została przewieziona do Lublina. Skazana na dwa lata więzienia, została zwolniona na podstawie amnestii 8 marca 1947 r. Po opuszczeniu więzienia współpracowała z oddziałem E. Taraszkiewicza „Żelaznego”, w którego grupie żołnierzem był jej brat – Władysław Korzeniewski „Andersiak”. Zaaresztowana 18 października 1949 r. przez PUBP Włodawa, wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Lublinie została skazana na sześć lat więzienia. Druga osoba, której nazwisko widnieje w notatce informatora, to Antonina Korzeniewska. Została zaaresztowana w listopadzie 1948 r. przez PUBP Włodawa. Skazano ją na półtora roku więzienia, wyrok odbyła w całości, a więzienie opuściła w maju 1950 r. – tłumaczy.
– Rzeczywiście „Żelazny” wspomina o przywiązaniu do swojej wiary i odmawianiu modlitwy różańcowej, ale więcej wzmianek na ten temat, nawet w jego pamiętnikach, nie ma – wyjaśnia Makus.
Szkoda, że niewiele wiemy także o przynależności do Rycerstwa Niepokalanej. Ale ta wiedza, choć szczątkowa, jest dla nas budująca. Trzeba też dodać, co wielokrotnie zresztą czynił G. Makus w licznych wywiadach, że wyrokom wykonywanym przez oddział braci Taraszkiewiczów towarzyszyło zachowanie wszelkich partyzanckich norm: zawsze w obecności świadków i po wcześniejszym odczytaniu udowodnionych zarzutów.
Powstaje monografia o braciach Taraszkiewiczach
W 2009 r. E. Taraszkiewicz ps. Żelazny został odznaczony pośmiertnie, podobnie jak jego brat Leon ps. Jastrząb, przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski – Polonia Restituta „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej”.
Powstająca publikacja książkowa na temat „braci wyklętych” autorstwa G. Makusa ukaże się w 2019 r. Monografia powstaje w ramach Centralnego Projektu Badawczego IPN: „Podziemie niepodległościowe w Polsce 1944-1956”. Z ośmiu zaprojektowanych rozdziałów autor ukończył pięć, w których na niemal 300 stronach opowiada historię oddziału Leona i Edwarda Taraszkiewiczów. Makus pracuje aktualnie nad odtworzeniem działalności oddziału „Żelaznego” z lat 1947-51. Ważnym rozdziałem będzie ten dotyczący propagandy komunistycznej wobec rodziny Taraszkiewiczów.
G. Makus zwraca się z apelem do osób, których członkowie rodziny byli żołnierzami lub współpracownikami oddziału partyzanckiego Obwodu WiN Włodawa pod dowództwem „Jastrzębia”, a później „Żelaznego”. Jeśli ktoś jest posiadaczem fotografii i chciałby, aby znalazły się one w książce, proszony jest o kontakt z autorką artykułu (mail: joannaszub@wp.pl).
Joanna Szubstarska