Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Żenada na żywo

Jesteśmy dumni z tego, czego winniśmy się wstydzić. Wstydzimy się tego, z czego powinniśmy być dumni. Takich doczekaliśmy czasów. Dawniej odwołanie się do wstydu było plamą na honorze, która domagała się natychmiastowego zmazania. Dziś powoduje co najwyżej wzruszenie ramionami.

Wstyd stał się domeną zaścianka. Wmówiono nam, że nowoczesność wiąże się z przekraczaniem granic przyzwoitości (cóż to słowo dziś znaczy?) i łamaniem kolejnych tabu. Wyzwolenie z zasad (w pierwszej kolejności wyrastających z religii) stało się koniecznym warunkiem bycia na fali. Czystość myśli, skromność – grzechem śmiertelnym salonów. Nieskrępowana wolność wyrażania siebie – bogiem, celem samym w sobie, bez względu na cenę.

Wstyd się… wstydzić

Najpierw był „Big Brother”. Kamery 24 godziny na dobę śledziły los kilkunastu osób, zamkniętych w domu wypełnionymi po brzegi kamerami. Początkowa nieśmiałość „bohaterów” telewizyjnego show szybko topniała. „Sceny” stawała się coraz śmielsze. Wstyd zaczął ustępować pragnieniu, aby stać się sławnym. Publika szalała z uciechy! Miliony ludzi każdego dnia gromadziły się przed telewizorami, aby z zapartym tchem śledzić los Frytki, Gulczasa et consortes. Brzydka ludzka przypadłość: podglądactwo zyskało rangę sztuki filmowej.

A potem na ekrany „Polsatu” wszedł „najbardziej ekstremalny reality show w historii telewizji” (cytat z reklamy) „Fear Factor”. Program ponoć polubiła publiczność w 104 krajach świata. W Polsce nadano mu tytuł „Nieustraszeni”. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł