Żenada na żywo
Wstyd stał się domeną zaścianka. Wmówiono nam, że nowoczesność wiąże się z przekraczaniem granic przyzwoitości (cóż to słowo dziś znaczy?) i łamaniem kolejnych tabu. Wyzwolenie z zasad (w pierwszej kolejności wyrastających z religii) stało się koniecznym warunkiem bycia na fali. Czystość myśli, skromność – grzechem śmiertelnym salonów. Nieskrępowana wolność wyrażania siebie – bogiem, celem samym w sobie, bez względu na cenę.
Wstyd się… wstydzić
Najpierw był „Big Brother”. Kamery 24 godziny na dobę śledziły los kilkunastu osób, zamkniętych w domu wypełnionymi po brzegi kamerami. Początkowa nieśmiałość „bohaterów” telewizyjnego show szybko topniała. „Sceny” stawała się coraz śmielsze. Wstyd zaczął ustępować pragnieniu, aby stać się sławnym. Publika szalała z uciechy! Miliony ludzi każdego dnia gromadziły się przed telewizorami, aby z zapartym tchem śledzić los Frytki, Gulczasa et consortes. Brzydka ludzka przypadłość: podglądactwo zyskało rangę sztuki filmowej.
A potem na ekrany „Polsatu” wszedł „najbardziej ekstremalny reality show w historii telewizji” (cytat z reklamy) „Fear Factor”. Program ponoć polubiła publiczność w 104 krajach świata. W Polsce nadano mu tytuł „Nieustraszeni”. ...
Ks. Paweł Siedlanowski