Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Ziemia to warsztat rolnika

Czy rolnictwo ekologiczne to nasza przyszłość, mówi Bogdan Hanc, starszy specjalista ds. rolnictwa ekologicznego Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z siedzibą w Końskowoli.

Jak dziś definiuje się rolnictwo ekologiczne?

To dziedzina, w której przy zarządzaniu produkcją należy wykazać się ogromną wiedzą, praktyką, intuicją. W tym sektorze rolnictwa ogromną uwagę przywiązuje się do profilaktyki, planowania, jak i przewidywania. Bardzo ważne są też odpowiedni płodozmian, stosowanie odpowiedniego materiału nasadzeniowego, siewnego, nawozów zielonych i zakaz uprawy w monokulturze.

Bardzo duży nacisk kładziony jest na zachowanie bioróżnorodności.

 

Porównując z rolnictwem konwencjonalnym – jest ono w ogóle opłacalne?

By to ocenić, należałoby przeprowadzić analizę, jak wygląda produkcja w rolnictwie ekologicznym, a jak w konwencjonalnym. Rolnik konwencjonalny ponosi większe nakłady na produkcję w swoim gospodarstwie (środki ochrony roślin, nawozy, energia), dzięki czemu uzyskuje większe plony. Z kolei rolnik ekologiczny ma mniejsze nakłady, ale również mniejszy plon, choć bardziej wartościowy.

 

Z jakimi problemami mierzą się rolnicy i ogrodnicy prowadzący uprawy ekologiczne?

Największy to zachwaszczenia. Bo w rolnictwie ekologicznym nie można stosować herbicydów, nawet naturalnych, co wiele osób zniechęca do prowadzenia takiego rodzaju działalności. To rzeczywiście duże utrudnienie, bo walka z chwastami staje się czasochłonna i pracochłonna, co w dobie problemów z siłą roboczą i zwiększającymi się jej kosztami jest jeszcze bardziej odczuwalne. Wiele gospodarstw boryka się z tą kwestią, choć są też metody mechaniczne usuwania chwastów.

Kolejnym problemem mogą być znosy, czyli przenikanie środków ochrony roślin z sąsiadujących upraw konwencjonalnych. Bo trzeba zaznaczyć, że w rolnictwie ekologicznym nie może być żadnych pozostałości środków ochrony roślin. Występowanie znosów dyskwalifikuje taką uprawę czy produkt jako ekologiczny. Przy prowadzeniu takich gospodarstw jest też sporo dokumentacji, jednak z czasem to nie stanowi wielkiego problemu, zaś plusem – często mocno motywującym – są dopłaty unijne do rolnictwa ekologicznego.

Różnie też bywa ze zbytem produktów ekologicznych, choć zainteresowanie nimi już jest duże i wciąż rośnie. Niedawno organizowaliśmy prezentację firm, które skupują produkty ekologiczne, i zgłosiło się dziesięć przedsiębiorstw z całego kraju. Świadczy to o dynamicznym rozwoju tej gałęzi.

 

Jaką możemy mieć pewność, że kupując produkty oznaczone jako pochodzące z uprawy ekologicznej, rzeczywiście takimi są?

Rolnik ekologiczny podlega kontroli przez jednostkę certyfikującą. Polega ona na sprawdzeniu całego gospodarstwa, również poborze próbek materiału roślinnego czy gleby na obecność pozostałości niedozwolonych środków ochrony roślin. Taka kontrola jest przeprowadzana przynajmniej raz w roku zaś poboru próbek na pozostałości niedozwolonych środków ochrony dokonuje się u co najmniej 5% producentów ekologicznych – na podstawie szacowania ryzyka. Rolnicy muszą liczyć się z tym, że taka kontrola musi się odbyć, a jej ewentualne negatywne wyniki mogą zdyskwalifikować produkt, zaś taka działka, na której zostaną wykryte niedozwolone pozostałości, wraca do statusu uprawy konwencjonalnej.

 

Patrząc na zanieczyszczenie środowiska – czy wszystkie uprawy nie powinny odchodzić od chemicznych oprysków, nawozów?

W rolnictwie ekologicznym stosuje się odmiany, które są przystosowane do lokalnych warunków glebowo-klimatycznych, odznaczających się dużą odpornością na choroby grzybowe, bakteryjne, szkodniki, są konkurencyjne wobec chwastów, ustalone genetycznie, ukształtowane w ciągu wielu lat uprawy w danym gospodarstwie lub regionie. Takie właśnie odmiany rzeczywiście mają większą odporność, nie wymagają oprysków lub znikomej ich ilości.

W rolnictwie ekologicznym, ważny jest płodozmian, nawożenie organiczne, np. obornikiem, który nie musi pochodzić tylko z gospodarstwa ekologicznego. Kiedyś w rolnictwie ekologicznym nie było dopuszczonych nawozów azotowych, co zniechęcało rolników do takich upraw. Z czasem się to zmieniło – w sprzedaży jest sporo dozwolonych nawozów do stosowania w rolnictwie ekologicznym, których jest coraz więcej. Także dopuszczalnych środków ochrony roślin jest coraz więcej.

 

Unia Europejska zakazała stosowania niektórych środków chemicznych – czy to dobry kierunek i czy są one respektowane?

Rzeczywiście Komisja Europejska ma ambitne plany: zmniejszenie stosowania pestycydów chemicznych i związanych z nimi zagrożeń o 50%, a także ograniczenie stosowania nawozów o co najmniej 20% do koca 2030 r. To widoczne działanie w kierunku ochrony środowiska i rolnictwa ekologicznego. Planowane jest zwiększenie upraw ekologicznych w UE do 25% do 2030 r. Obecnie powierzchnia gospodarstw ekologicznych w Polsce stanowi zaledwie 3,5%, więc dużo pracy przed nami. Dla środowiska i rolników ekologicznych to dobre rozwiązania.

 

Które rozwiązania ekologiczne powinni rozważyć tradycyjni producenci warzyw i owoców?

Nic odkrywczego nie powiem, ale najistotniejszym działaniem, jakie rolnicy konwencjonalni powinni wprowadzać w swoich gospodarstwach, jest budowanie zasobności gleby w próchnicę. To substancja bogata w liczne związki organiczne, naturalna, powstała w wyniku biologicznego rozkładu resztek organicznych pochodzących z roślin. Próchnica decyduje o żyzności gleby. Żaden nawóz mineralny nigdy nie zastąpi tego najcenniejszego i najbardziej naturalnego nawozu. Gleba bogata w próchnicę żyje i dobrze odżywia rośliny. Przeciwieństwem jest gleba intensywnie nawożona nawozami mineralnymi wytwarzanymi w procesie przemian chemicznych. Próchnica posiada jeszcze inną wartość: potrafi kumulować wodę, nawet pięć razy więcej niż sama waży. W dobie problemów z suszami, niedoborami wód gruntowych to świetna alternatywa. Każdy może zwiększyć zawartość próchnicy w glebie poprzez stosowanie nawozów naturalnych, takich jak obornik, kompost, gnojówka, gnojowica, nawozy zielone, międzyplony, rośliny motylkowate.

 

Czyli powrót do korzeni, rolnictwa sprzed kilkudziesięciu lat…

Dokładnie. To sprawdzone metody, bo natury nie da się oszukać. W Polsce mamy bardzo słabe gleby pod względem zawartości próchnicy – zaledwie 1-2%, gdzie poziom 1,7% próchnicy jest wskaźnikiem stepowienia gleb. A step to niemalże nieużytek. Naprawdę mamy dużo do zrobienia, o glebę należy dbać. Niestety chemizacja, nawozy mineralne, środki ochrony roślin niszczą próchnicę, życie mikrobiologiczne, zubożają i zakwaszają glebę. Jeśli teraz o to nie zadbamy, czeka nas trudna przyszłość. Bo ziemia to warsztat rolnika nie tylko w tej chwili, ale i dla przyszłych pokoleń.

 

Dziękuję za rozmowę.

JAG