Historia
Źródło: Henryk Nowosielski pseud
Źródło: Henryk Nowosielski pseud

Ziszczenie marzeń wielu partyzantów

Pomysł, by zrekonstruować partyzancki obóz I Batalionu 35 Pułku Piechoty Armii Krajowej w Jacie, zaczyna nabierać realnych kształtów.

Zamysł odtworzenia miejsca, w którym żołnierze stacjonowali podczas II wojny światowej, nie jest nowy, bo miłośnicy lokalnej historii mówią o nim już od wielu lat. Decyzja rady gminy Łuków, by w budżecie na 2019 r. zapisać kwotę 50 tys. zł na opracowanie dokumentacji niezbędnej do rozpoczęcia inwestycji, to zielone światło do realizacji tego marzenia. O lasach Jaty i stacjonujących w nich w okresie II wojny światowej oddziałach partyzanckich napisano i powiedziano wiele. Niemała w tym zasługa mieszkańców tego regionu, którzy nie tylko żywo interesują się historią swojej ziemi, ale i równie chętnie o niej opowiadają, by wiedza ta była przekazywana kolejnym pokoleniom. A jest o czym mówić, bo w lipcu 1944 r. w Jacie stacjonowało 320 żołnierzy: ośmiu oficerów, 120 chorążych i podoficerów oraz 192 szeregowych. Całością dowodził kpt. Wacław Andrzej Rejmak ps. Ostoja, zastępcą był por. Piotr Nowiński ps. Paweł.

Baza składała się z siedmiu baraków mieszkalnych, baraku dla sztabu zgrupowania, baraku sanitarnego, kancelarii, magazynów broni i mundurowego, pomieszczenia na radiostację, wartowni z centralą telefoniczną, posterunku alarmowego, kuchni, jadalni, umywalni, kaplicy, trzech studni, szałasu dla koni, szałasu gospodarczego oraz zabezpieczeń: zapór przeciwczołgowych i okopów, placu alarmowego. Obóz zlokalizowany był przy bagnistym rozlewisku Krzny Południowej, co ze względu na obecność bagien dawało świetne zabezpieczenie przed wrogiem. Prowadziła do niego zbudowana specjalnie na palach drewniana kładka z poręczami zabezpieczającymi żołnierza przed utonięciem, zwłaszcza podczas nocnych powrotów przy dodatkowym obciążeniu bronią i amunicją.

 

Nie w tym miejscu

Całościowa odbudowa obozu w pierwotnym miejscu jest dziś jednak niemożliwa. Obszar ten wchodzi w skład rezerwatu Jata i podlega ochronie, stąd jakakolwiek ingerencja budowlana nie wchodzi w grę. – Obóz mógłby zostać zrekonstruowany częściowo na terenie położonej niedaleko działki gminnej w miejscowości Klimki – tłumaczy wójt gminy Łuków Mariusz Osiak. – Do dyspozycji mamy 11 ha lasu, zaś kwota 50 tys. zł to środki przeznaczone na prace koncepcyjne, planistyczne – tłumaczy, wyjaśniając, że sama budowa będzie możliwa dopiero po zmianie planu zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru. – Muszą zostać zmienione jego zapisy, by można było realizować w tym miejscu zadania rekreacyjne, sportowe, turystyczne, gdyż przy obecnym planie mogą tam powstawać tylko obiekty o funkcji leśnej – dodaje.

 

Głosy wsparcia

Jak przyznaje M. Osiak, wiele osób, słysząc o pomyśle rekonstrukcji obozu z Jaty, deklaruje wsparcie. – Dostajemy miłe głosy od osób prywatnych, przedsiębiorców i nie tylko, którzy chcą włączyć się w realizację tego projektu, wspierając go finansowo – przyznaje wójt, podkreślając, że przedsięwzięcie już wzbudza spore zainteresowanie w lokalnym środowisku, zwłaszcza wśród osób interesujących się historią. – Chcą ją upamiętniać i promować, co nas bardzo cieszy – zauważa i dodaje, iż w następnych budżetach będą asygnowane kolejne środki na ten cel. Jednak, jak sam przyznaje, gmina będzie musiała postarać się o środki zewnętrzne, by inicjatywa była możliwa do zrealizowania. – Marzy się nam rekonstrukcja obozu i prowadzenie edukacji historycznej w tym miejscu, a także stworzenie miejsca, w którym młodzi ludzie będą mogli spotkać się, przenocować, przez chwilę żyć tak, jak partyzanci sprzed kilkudziesięciu lat w Jacie.


MOIM ZDANIEM

Ryszard Grafik – prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Koło Łuków

Pomysł rekonstrukcji obozu w Jacie uważam za godny realizacji. Już od dawna wspólnie z gminą prowadzimy działania edukacyjne i odbudowujemy w pamięci mieszkańców regionu także to miejsce, np. poprzez spotkania edukacyjne w szkołach. Niezależnie od tego wciąż nie przestawaliśmy też marzyć, by można było je zobaczyć w sposób namacalny. Od kilku lat przymierzaliśmy się do tego, by nasze wyobrażenia zrealizować. Jakiś czas temu przekazałem władzom gminy dokumentację, którą opracował jeden z partyzantów. Czuję nieskrywaną satysfakcję, zadowolenie z tego pierwszego kroku, który został postawiony. To ziszczenie marzeń wielu partyzantów, których znałem, a którzy już odeszli i nie doczekali rekonstrukcji.

Pomysł, by miejsce to spełniało rolę edukacyjną, uważam za słuszny i trafiony. Szkoły mogłyby organizować w nim obozy, lekcje historii, by młodzież w żywy sposób uczyła się naszej przeszłości i patriotyzmu. Mogliby np. przez tydzień żyć w takich warunkach, jak partyzanci, by na własnej skórze poznać, jak wielka była ich miłość do ojczyzny i z czym musieli się mierzyć.


Schronienie patriotów

Pierwszym, który ukrywał się w lasach Jaty, był ks. Stanisław Brzóska. potem schronienie w nich znaleźli polscy partyzanci w trakcie II wojny światowej.

 

Pierwszy obóz powstał jesienią 1943 r. i był siedzibą Narodowych Sił Zbrojnych, zaś od stycznia 1944 r. stał się obozem szkoleniowym. Przygotowywano w nim żołnierzy do walki w różnych warunkach: leśnych, miejskich oraz zapoznania z nową bronią.

Wiosną 1944 r. został założony stały obóz partyzancki Armii Krajowej. Wybór lokalizacji padł na zakątek rezerwatu położony przy bagnistym rozlewisku Krzny Południowej, tuż obok obozowiska NSZ, na tzw. wyspie. Bagna stanowiły naturalną przeszkodę zamykającą dostęp do obozu od południa. Z pozostałych trzech stron miejsce zabezpieczały bezdrożne gęstwiny leśne. Wyznaczono obszerny plac zbiórek zwany też alarmowym oraz miejsca na kuchnię, magazyn, kancelarię, sztab oddziału, wartownie i na trzy baraki. Z uwagi na specyfikę terenu nie było brane pod uwagę budowanie ziemianek, lecz stawiano – nie wycinając w tym miejscu drzew – naziemne baraki wkomponowane w gąszcz leśny. Był to kolejny element maskujący przed niemieckim zwiadem lotniczym i intruzami.

28 maja 1944 r., w Zielone Świątki, odbyła się wielka uroczystość poświęcenia i wręczenia sztandaru ufundowanego przez społeczeństwo oraz przysięga żołnierska. Mszę św. odprawił, wygłosił homilię i poświęcił sztandar ks. Aleksander Zaremba ps. Mrówka z parafii w Trzebieszowie. Kilku przybyłych wówczas ochotników złożyło przysięgę.

JAG