Historia
Zjazd w Krzesku

Zjazd w Krzesku

22 kwietnia 1863 r. oddział żandarmerii narodowej, której zadaniem było ściganie dezerterów z oddziałów powstańczych oraz karanie zdrajców i donosicieli, ukarał śmiercią 70-letniego mężczyznę. Wyrok wykonano w lesie k. Parczewa.

Tego dnia osobisty adiutant W. Ks. Konstantego rtm. Kierejew rozpoczął w Siedlcach poufne pogadanki z dotychczas przesłuchiwanym płk. W. Lewandowskim. Władze rosyjskie chciały wykorzystać tego ważnego więźnia politycznego do własnych celów, ale były naczelnik wojskowy woj. podlaskiego nie kwapił się do współpracy. 23 kwietnia władze donosiły, że weszło do Horodyszcza 24 silnie uzbrojonych ludzi. Powstańcy ci zabrali z kasy 111 rubli i odeszli w kierunku Wisznic. Tego dnia oddział powstańczy Rudolfa Różańskiego w sile ok. 250 ludzi stoczył w pobliżu Gręzówki bitwę z wojskami ros. dowodzonymi przez płk. Fofanowa (ok. 600 żołnierzy). Dopiero noc i gęsty las przerwały trwającą pięć godzin nierówną walkę, która toczyła się w terenie od Gręzówki do Olszyca. Powstańcy stracili 20 powstańców, siedmiu było rannych, a dwóch dostało się do niewoli, m.in. d-ca piechoty Konstanty Micewicz. Podobne straty poniosły wojska carskie, ale o tym historyk rosyjski Pawliszczew nie wspomniał. Napisał tylko: „Spośród dowódców powstańczych Micewicz został rozbity i wzięty do niewoli przez płk. Fofanowa pod Gręzówką”. 24 kwietnia władze rosyjskie nakazały zwolnić z aresztu trzymanego od dwóch miesięcy 40-letniego proboszcza z Łomaz ks. Franciszka Krasińskiego. Oskarżano go o błogosławienie powstańców i przyjmowanie przysięgi od żołnierzy ros., ale niczego mu nie udowodniono. Tego dnia przywieziono rannych spod Gręzówki do Łukowa i umieszczono ich w tamtejszym szpitalu. 25 kwietnia do ks. Jana Kuzawińskiego, zarządzającego kancelarią parafii św. Mikołaja w Międzyrzecu Podl., stawiło się dwóch ludzi ze smutną wiadomością, że podaptekarz międzyrzeckiej apteki Felicjan Janiszowski w wieku lat 21 „umarł” pod wsią Gręzówka dnia 23 kwietnia. Jednym z dwóch ludzi, którzy robili akt zgonu, był zrozpaczony ojciec młodzieńca Adam Janiszowski, wójt gminy międzyrzeckiej liczący lat 45, drugim był Franciszek Gamski, kasjer dóbr międzyrzeckich. Ze względów konspiracyjnych nie napisano, że F. Janiszowski był powstańcem i zginął w bitwie gręzowskiej. 26 kwietnia naczelnik pow. radzyńskiego informował władze, że z Radzynia, Branicy i Bezwoli odeszło do partii powstańczej siedmiu fornali, oraz że do kancelarii miasta Sławatycze przybyło kilku uzbrojonych powstańców i zażądali otwarcia kasy miejskiej. Zostawiwszy pokwitowanie, zabrali ze sobą 120 rubli. 27 kwietnia burmistrz Wisznic donosił, że przez to miasteczko ok. 7.00 rano przechodził oddział powstańczy liczący ponad 500 ludzi. 28 kwietnia wpadł do Włodawy oddział powstańczy złożony z 70 piechurów i siedmiu kawalerzystów pod d-wem Izbińskiego, ps. Kuźma. Prawdopodobnie był to oddział złożony z resztek partii Neczaja i Bogdanowicza. Powstańcy zabrali z kasy magazynu solnego 1300 rubli. Rosjanin Pawliszczew o partii napisał: „Koło Chełma działał jakiś Kuźma – pseudonim – który z bandą swoją zapuszczał się przez Bug na Wołyń, gdzie jakoby został, jak mówią Polacy, życzliwie przyjęty przez chłopów, jako że bodaj cała banda… składała się z chłopów”. Z dnia 29 kwietnia posiadamy wiadomość z północnego Podlasia, z okręgu białostockiego. Na zgrupowane w Puszczy Knyszyńskiej oddziały powstańcze pod ogólnym dowództwem płk. Onufrego Duchińskiego niespodziewanie natarły siły ros. gen. Maniukina naprowadzone przez zdrajców. W Uroczysku Komotowszczyzna pod Waliłami legło w boju 32 powstańców, ale reszta uszła. Dowodził nimi weteran wojny krymskiej, były kpt. wojsk ros. Julian Ejtminowicz, który później przedostał się na płd. Podlasie i walczył wspólnie z Karolem Krysińskim. Pod koniec kwietnia 1863 r. powstańczy naczelnicy powiatowi otrzymali następującą instrukcję: „Rząd Narodowy rozkazuje… każdy powiat organizować wojskowo, ale powoływać do powstania taką liczbę ludzi, na ile starczy broni palnej i siecznej… Niektórzy naczelnicy zarządzili pospolite ruszenie całej ludności od 18-30 lat i w jednym miejscu lud na podobne wezwanie zgromadzony i zostający bez broni napadnięty został przez nieprzyjaciela i rozproszony”. Zalecono więc ostrożność. Z tej okazji również w woj. podlaskim zwołano zjazd podziemnych naczelników powiatowych do Krzeska. Odbył się on 30 kwietnia w istniejącym do dzisiaj pałacu należącym wówczas do Klemensa Marchockiego. Majątek Krzesk liczył wtedy 169 włók chełmińskich i był dobrze zagospodarowany. Hodowano w nim m.in. ok. tysiąc owiec i liczne bydło. Na zjazd przybyli: z pow. radzyńskiego z-ca naczelnika Franciszka Krassowskiego – Józef Seweryn Liniewski (przyjechał z Lejna swoimi końmi, pokonując odległość ok. 100 km), z pow. łukowskiego prawdopodobnie ks. Leon Korolec, z pow. bialskiego Władysław Czarkowski, z pow. siedleckiego Adam Lisikiewicz. Spotkanie odbyło się w wielkiej konspiracji i władze rosyjskie nigdy się o nim nie dowiedziały. J. S. Liniewski, gdy o nim wspominał po latach, już nie pamiętał, o czym radzono. Niewątpliwie dyskutowano o przygotowaniu broni, amunicji, umundurowania, rynsztunków dla przyszłego pospolitego ruszenia. Daje się to odczuć z napisanego kilka tygodni później konspiracyjnego artykułu ks. Korolca w którym m.in. pisał: „Do broni! Do broni wszyscy! Bo jak się zerwiem ochoczo, to utworzym półmilionowa armię…”. Uczestnicy i informatorzy o tym zjeździe rozproszyli się później po świecie. Franciszek Krassowski, który nie uczestniczył, a tylko studiował o nim raport, nie przeżył 12 lat katorgi na Syberii. Ks. Korolec zmarł na emigracji. Władysław Czarkowski został rozstrzelany. Adam Lisikiewicz otrzymał wyrok sześciu lat zesłania syberyjskiego. Nie ocalały dwory Czarkowskiego w Łosicach i Liniewskiego w Lejnie, a pałac w Krzesku pozostał jako wymowne świadectwo tamtych czasów i swych sławnych właścicieli.

Józef Geresz