Komentarze
Złe geny?

Złe geny?

W poniedziałek, 14 lipca, pod wołomińskim szpitalem miała rozpocząć się akcja środowiska skupionego wokół Palikota pod hasłem „Dzieci Chazana”. Zapowiadano pikiety w całej Polsce. „Argumentami” miały być fotografie przedstawiające niepełnosprawne dzieci - według protestujących - niemające prawa do życia.

„Rozpoczniemy akcję pokazywania drastycznych zdjęć dzieci z wadami, akceptowanymi przez PiS i Kościół” - napisał kilka dni wcześniej na swoim blogu skandalista z Biłgoraja. Przyszły …cztery osoby. W wielu komentarzach, jakie pojawiły się po ogłoszeniu demonicznego zamysłu, zwrócono uwagę na bliźniacze podobieństwo do „Aktion T-4”, rozpoczętej w III Rzeszy w latach 20 minionego wieku.

Warto przypomnieć jej założenia, choćby z tej przyczyny, aby zobaczyć, jak blisko niektóre lewackie – bardzo głośne, pokazywane jako awangarda postępu – środowiska zbliżają się do totalitaryzmu.

Myśl o eliminacji „złych genów” (początki eugeniki) pojawiła się już w starożytnej Sparcie. Temat powrócił u schyłku XIX w. w różnych miejscach na świecie, jednak na najbardziej podatny grunt trafił w Niemczech. W 1910 r. dr Heinz Potthof, członek postępowego, liberalnego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli, rzucił myśl, że narodowe fundusze lepiej wydawać na zdrowych niż na nieproduktywne „kaleki i idiotów”. W tym samym roku prawnik Karol Binding i psychiatra Alfred Hoche wydali rozprawę pt. „Zezwolenie na niszczenie bezwartościowego życia”. Rozważali w niej eliminację ze społeczeństwa „nieuleczalnych idiotów”, podobnie jak śmiertelnie chorych i ciężko rannych, pragnących szybciej rozstać się z życiem. Myśl okazała się „rozwojowa”. Podchwyciło ją NSDAP. Hitler w przemówieniu wygłoszonym w 1929 r. podczas Parteitagu w Norymberdze wołał: „Gdyby w Niemczech przybywało co roku milion dzieci i jednocześnie ubywało siedemset – osiemset tysięcy najsłabszych, wtedy ostatecznym wynikiem byłoby wzmocnienie siły narodu”. Zaraz po dojściu NSDAP do władzy (30 stycznia 1933 r.) wprowadzono ustawę o zapobieganiu chorobom dziedzicznym (lipiec 1933 r.). Przewidywała ona – w określonych przypadkach – przymusową sterylizację. 8 października 1935 r. została zalegalizowana aborcja z przyczyn eugenicznych – zabiegi były dokonywane do szóstego miesiąca ciąży włącznie. Jednocześnie rozpoczęto starannie przygotowaną kampanię propagandową mającą na celu uzyskanie zezwolenia społeczeństwa na legalizację eutanazji. Nagle po latach odosobnienia chorych psychicznie od świata – otworzono bramy zakładów opiekuńczych. Zaczęto organizować wycieczki z przewodnikami, uzupełnieniem których były wykłady, filmy, a nawet prezentacja szczególnie odrażających przypadków schorzeń. Przeciętny Niemiec regularnie otrzymywał w gazetach wyliczenia kosztów utrzymania jednego umysłowo chorego, mógł się też przekonać, ile by zyskał, gdyby pieniądze zostały przekazane społeczeństwu na inne cele. Rozpoczęto akcję publikacji listów od zrozpaczonych rodziców proszących o umożliwienie im „pozbycia się” upośledzonego dziecka. W latach 30 w całym kraju wyznaczono 30 klinik pediatrycznych, gdzie przewożono dzieci i dorosłych wytypowanych do uśmiercenia. Zabijano zwykle poprzez podawanie odpowiednich środków farmakologicznych lub po prostu dawano śmiertelny zastrzyk. Na początku października 1939 r. Adolf Hitler podpisał antydatowany na 1 września 1939 r. rozkaz o następującej treści: „Reichsleiterowi Bouhlerowi i dr med. Brandtowi powierza się zadanie rozszerzenia uprawnień wyznaczonych lekarzy, aby w przypadku krytycznej oceny zdrowia tym, którzy zostaną uznani za nieuleczalnie chorych, ofiarować łaskę śmierci”. Tak rozpoczęła się budowa „doskonałego świata”.

Ciąg dalszy znamy.

Ks. Paweł Siedlanowski