Sport
Źródło: Ł
Źródło: Ł

Zmylić przeciwnika

Każdy, kto lubi sport, zniesie ostre treningi i jeśli ma trochę czasu - może spróbować. Na 15 osób w grupie są 4 dziewczyny. Walczę z chłopakami o moim wzroście, bo tak jesteśmy dobierani.

Skąd zainteresowanie tą wietnamską sztuką walki?

Bardzo lubię sport, a WF to mój ulubiony przedmiot. Zobaczyłam ogłoszenie na drzwiach szkoły, do której chodzę, czyli SP nr 2 w Parczewie. Początkowo nie wiedziałam, co to jest, nie potrafiłam nawet dobrze wymówić nazwy. Kiedy przyszłam na trening, spodobało mi się, więc zapytałam trenera, czy mogę zostać. Po roku nauki zostałam przeniesiona do starszej grupy, w której są gimnazjaliści i uczniowie liceum. Wymaga to ode mnie większego wysiłku i skupienia. Jestem najmłodsza w grupie.

Jak wygląda trening?

Spotykamy się 2 razy w tygodniu na półtorej godziny. Zaczynamy od rozgrzewki: biegów, rozciągania i skłonów. W poniedziałki mamy ćwiczenia rozciągające, a w środy – rozluźniające, czyli skoki z odskoczni oraz salta. Gramy też w koszykówkę, która różni się od tradycyjnej tym, że obowiązuje w niej tylko jedna zasada: żeby się nie zabić. Poza tym raz w tygodniu, w środy, odbywają się sparingi chi vat, czyli wietnamskie zapasy. O tym, czy dana osoba jest na tyle przygotowana pod względem wytrzymałościowym i treningowym, by wziąć w nich udział, decyduje trener.

By trenować viet vo dao, trzeba zaopatrzyć się w podstawowy ubiór – vo phuc, czyli czarne kimono przepasane białym pasem. To jest niestety wydatek mniej więcej 100 zł, ale w internecie można kupić taniej. Potrzebne są również ochraniacze na zęby i nogi – od kolan do kostki, a także kask i rękawice.

Jak wspominasz udział w mistrzostwach?

Walczyłam w kategorii dziewcząt, w przedziale wagowym 27 – 37 kg i wiekowym 7 – 13 lat. Stoczyłam 6 walk po 2 minuty. Pierwszą wygrałam walkowerem – przeciwniczka nie stawiła się. Podczas ostatniej walki rywalka rozpłakała się jeszcze przed wyjściem na matę. Inne dziewczyny ciągle ryczały w trakcie. Podczas drugiej walki byłam nieco poddenerowana, bo przeciwniczka zaczęła płakać, gdy położyłam ją na matę. Wtedy trochę się wystraszyłam. Zapytałam trenera, czy coś jej się stało, ale on powiedział, żeby niczym się nie przejmować, więc po krótkiej przerwie wróciłam na matę i walczyłam dalej.

Co podczas treningów sprawia Ci najwięcej trudności?

(Długo się zastanawia.) Ćwiczenie, podczas którego dwóch chłopców trzyma gruby materac w pionie. Trzeba do niego podbiec, wyskoczyć, a potem kopnąć obiema nogami. Wtedy leci się na plecy. Zazwyczaj źle spadam i zębami stukam w kolana, a to trochę boli. Ale trener każe ćwiczyć dalej.

Czy nie uważasz, że takie sztuki walki to raczej sport dla chłopców?

Nie zgadzam się z tym. Każdy, kto lubi sport, zniesie ostre treningi i jeśli ma trochę czasu – może spróbować. Na 15 osób w grupie są 4 dziewczyny. Walczę z chłopakami o moim wzroście, bo tak jesteśmy dobierani. Położyłam na matę chłopaka, który już wcześniej jeździł na zawody i jest ode mnie kilka lat starszy. Nie trzeba być silniejszym, ale trzeba myśleć, jak zmylić przeciwnika, szybko zareagować i zrobić wszystko, żeby go przewrócić lub wypchnąć za matę.

Dziękuję za rozmowę.

Kinga Ochnio