Aktualności
Zobaczyć to, co niewidzialne

Zobaczyć to, co niewidzialne

Czasami myślimy sobie: gdybym zobaczył Jezusa, byłbym bardziej wierzący, lepszy i na pewno nie taki grzeszny.

W duchu zazdrościmy apostołom czy np. św. s. Faustynie tego, że na własne oczy mogli oglądać Chrystusa. On jednak w dzisiejszej Ewangelii mówi: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Niestety, świat z drwiną ripostuje: skoro czegoś nie widzę, to znaczy, że to nie istnieje. Jak przekonać innych o, że Jezus żyje i dalej działa? Jak utwierdzić się w tej prawdzie samemu? To nie jest łatwe.

Pierwsze pragnienie św. Tomasza było bardzo normalne. Chciał, by i jemu była dana możliwość zobaczenia Mistrza i Jego ran. Drugie pragnienie brzmiało jednak szokująco. On dodatkowo chciał dotknąć ran Jezusa. Żądał czegoś bardzo intymnego i Chrystus pozwolił mu na to. Gest Tomasza można porównać do adoracji, gdyż zaowocował on wyznaniem wiary. My nie mamy możliwości fizycznego patrzenia na blizny Jezusa, ale… możemy Go zobaczyć przez pryzmat swoich ran. Czy umiemy stanąć w prawdzie o sobie i spojrzeć na ślady, jakie zostawił w nas grzech? Popatrzmy na swoje dłonie. Co dobrego i co złego uczyniły? Popatrzmy na swoje serce. Ile w nim zasług, a ile grzechów? Czy mamy odwagę tego dotknąć? Czy chcemy to odkryć najpierw przed sobą, a potem przed Jezusem obecnym w osobie spowiednika? Sakrament pokuty i pojednania jest pierwszym darem zmartwychwstałego Jezusa dla Kościoła. Obecność kapłana i rozgrzeszenie są widzialnym znakiem niewidzialnej łaski, jaką otrzymujemy w tym sakramencie.

Jezus, przychodząc do uczniów zgromadzonych w zamkniętym wieczerniku, „tchnął na nich”. Czy to tchnienie nie przywodzi na myśl owego pierwszego tchnienia, jakie miało miejsce po ulepieniu człowieka z prochu ziemi? Oodradzające tchnienie jest obecne także w sakramencie spowiedzi. Za każdym razem, gdy klękamy w konfesjonale, Chrystus niejako reanimuje nas, przywraca nam życie, na nowo stawia nas na nogi, daje czystą kartę. Pozwala doświadczyć swojej miłości i miłosierdzia. Szczere odsłonięcie swoich ran i pokazanie ich Jezusowi rzeczywiście owocuje adoracją, miłością i Tomaszowym wyznaniem: „Pan mój i Bóg mój”. Czy nasze doświadczenia ze spowiedzi możemy podsumować słowami apostołów: „Widzieliśmy Pana”? Pomódlmy się dziś o tęsknotę za Chrystusem. Niech nasza wiara opiera się nie tyle na fizycznym oglądaniu Mistrza, co na doświadczaniu Go w Jego słowie i sakramentach.

 

Agnieszka Wawryniuk