Rozmaitości
Źródło: KL
Źródło: KL

Żołądek na wakacjach

Latem, częściej niż w pozostałe miesiące roku, dochodzi do zatruć pokarmowych. Na urlopie tym bardziej jesteśmy na nie narażeni, ponieważ spożywając dania w barach szybkiej obsługi czy restauracjach nie wiemy, czy zadbano o higienę podczas ich przyrządzania.

Rzadko zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób „rybka prosto od rybaka”, którą właśnie zajadamy się w nadmorskiej restauracji, została przygotowana. A szkoda. Często bowiem okazuje się, że zamiast od rybaka jest z lodówki, w dodatku była już raz rozmrażana, a zamiast na świeżym oleju, usmażono ją w starej oleistej cieczy. Nie dość, że nie skorzystamy z jej walorów odżywczych, to jeszcze pałaszując taką rybkę, przy okazji zjadamy często też bakteryjną wkładkę. Przyczyną kłopotów są najczęściej salmonella, gronkowiec i jad kiełbasiany. Jak ich uniknąć?

Salmonella

Ta bakteria upodobała sobie produkty pochodzenia zwierzęcego: jaja, mięso, mleko i jego przetwory. Mogą ją też przenosić z produktu na produkt gryzonie i muchy – jeśli więc nie zabezpieczymy przed nimi żywności, zwiększymy ryzyko zakażenia się. Już po ośmiu godzinach od zjedzenia skażonego posiłku możemy mieć bóle brzucha i głowy, wymioty, biegunkę, podwyższoną temperaturę.

Jak się chronić? Surowe mięso, drób, ryby i jaja najlepiej przechowywać w lodówce z dala od produktów gotowych do spożycia. Nie jeść lodów czy kremu, które nie były dobrze schłodzone. Unikać produktów rozmrożonych i ponownie zamrożonych. Najlepiej zapomnieć o tatarze, bowiem surowe jajka i mięso to podwójne niebezpieczeństwo.

Gronkowiec

Trudno znaleźć miejsce, gdzie go nie ma. Te wszędobylskie bakterie nie są jednak dla nas zbyt szkodliwe, dopóki nie trafią na odpowiednie warunki i nie zaczną wydzielać trującej enterotoksyny. Choć ich ulubione podłoże stanowią węglowodany (ciastka, lody, kremy, galaretki owocowe), nie stronią też od mięsa czy ryb. Objawy zatrucia – silny ból brzucha, wymioty, czasem biegunka, gorączka, dreszcze – pojawiają się szybko, do sześciu godzin po zjedzeniu produktu skażonego gronkowcem. W uniknięciu tych dolegliwości pomoże nasz własny nos. Zakażone produkty bowiem często podejrzanie pachną.

Dlatego zanim zabierzesz się do jedzenia, powąchaj danie. Nie jadaj smażonych ryb czy mięsa z grilla, które są zbyt obficie posypane przyprawami. W ten sposób nieuczciwi sprzedawcy często kamuflują nieświeżość produktów spożywczych.

Jad kiełbasiany

To niebezpieczna toksyna produkowana przez bytujące w ziemi laseczki Clostridium Botulinum. Jeśli produkty spożywcze zostaną tą ziemią zanieczyszczone, laseczki zaczną się namnażać i produkować jad kiełbasiany (botulinowy). Zazwyczaj zakażamy się nim, jedząc konserwy (również jarzynowe) oraz mięso wędzone i peklowane. Objawy zatrucia dotyczą głównie układu nerwowego: po 18 godzinach pojawiają się zawroty głowy, podwójne widzenie, opadanie powiek, trudności w mówieniu, ślinotok. Nudności, wymioty występują rzadko.

Jak nie zarazić się jadem kiełbasianym? Sprawdzaj termin przydatności konserw do spożycia i przechowuj je zgodnie z zaleceniami producenta. Wyrzucaj te z wybrzuszonymi wieczkami i te, które syczą w trakcie otwierania. Wąchaj potrawy – skażone jadem często pachną zjełczałym tłuszczem.

Omijać szerokim łukiem

W barach szybkiej obsługi często korzysta się z mrożonek. Na przykład rybę prosto z chłodziarki wrzuca się do oleju. Tymczasem nie tylko jakość tłuszczu jest ważna. Istotną rolę odgrywa również temperatura obróbki.

Rybę można smażyć w temperaturze od 170 do 180 stopni Celsjusza. Jeśli jest ona większa, wówczas tworzą się niebezpieczne, kancerogenne związki WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne). I choć nasz organizm nie zareaguje na nie od razu, mogą one dać o sobie znać po latach. Dlatego budki gastronomiczne, w których czuć spalony tłuszcz, najlepiej omijać szerokim łukiem.

Mimo wyśrubowanych przepisów i ciągłych kontroli sanepidu, plagą lokali gastronomicznych wciąż jest przede wszystkim zły stan sanitarny pomieszczeń, czyli po prostu – brud. Nierzadko zdarza się, że lody dostajemy od pracownika, który chwilę wcześniej wydawał poprzedniemu klientowi pieniądze. W tym czasie ani nie umył rąk, ani nie nałożył jednorazowych rękawiczek. Przed zatruciami musimy się jednak bronić sami.

– O tym, że zatruliśmy się w restauracji, warto poinformować Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. Można to zrobić anonimowo. Inspektorzy na pewno skontrolują taki lokal – mówi Ryszard Wróbel, wicedyrektor PSSE w Siedlcach. – W przypadku, gdy inspektor stwierdzi, iż w lokalu panują złe warunki sanitarne, może nałożyć na przedsiębiorcę karę. Takiej firmie grozi mandat do 1 tys. zł a nawet nakaz zamknięcia lokalu – wyjaśnia. Dyrektor dodaje też, że podczas wakacji pracownicy sanepidu regularnie przeprowadzają kontrole w barach, stołówkach i restauracjach. Mają one na celu sprawdzenie, czy w lokalu jest czysto, czy posiłki są świeże, a podczas ich przygotowywania zachowano zasady higieny.

MD