Historia
Źródło: W
Źródło: W

Zostaną tylko muzea

Mówi się „stosunki polsko-żydowskie”. Dlaczego, skoro ci Żydzi są - albo w okresie przedwojennym byli - obywatelami Polski? Tak naprawdę to są relacje polsko-polskie z osobami pochodzenia żydowskiego.

2 sierpnia przypada 70 rocznica zbrojnego powstania w Treblince. Jak doszło do jego wybuchu i ile ofiar pochłonęło?

Więźniowie żydowscy, którzy przebywali w obozie zagłady, podnieśli zbrojny bunt i podpalili część baraków, po czym uciekli. Wiemy dokładnie, że stan obozu zagłady na ten czas, czyli 2 sierpnia 1943 r., wynosił ok. 640 więźniów. Około 100 osób nie wzięło udziału w tym buncie. Byli to ludzie psychicznie zmęczeni, którym było już wszystko jedno. Oni później zostali rozstrzelani. Blisko 200 osobom udało się uciec, ale to, że znaleźli się na zewnątrz obozu, nie oznaczało ratunku. Za uciekinierami poszły olbrzymie obławy. Trzeba pamiętać, że wszystkie jednostki niemieckie: SS, Wermacht, jednostki policyjne, żandarmeria czy nawet straż kolejowa brały udział w wyłapywaniu uciekinierów żydowskich i ich rozstrzeliwaniu na miejscu. Ogółem w obozie zagłady Niemcy wymordowali 800-900 tys. Żydów, głównie z terenów okupowanej Polski.

Wiadomo, jakie były losy tych, którym udało się uciec?

Ustalam nazwiska osób, które przeżyły obóz zagłady – do tej pory udało mi się zebrać ich ponad 100. Samo badanie funkcjonowania Treblinki jest dość trudne, bo, co prawda, relacji uczestników tamtych wydarzeń mamy sporo, to jednak nie tyle jak w przypadku Auschwitz, po którym zostały tysiące świadectw i dokumentów. W tej chwili prowadzimy badania archeologiczne na terenie obozu, będą więc bardziej szczegółowe ustalenia. Już wiemy, gdzie np. były komory gazowe i jaki zajmowały obszar.

Na tegoroczne uroczystości przyjedzie Samuel Willenberg – jedyny żyjący uczestnik tamtych walk. Dlaczego tak chętnie bierze udział w tego typu spotkaniach?

Samuel Willenberg jest autorem książki „Bunt w Treblince”. Została ona wydana w wielu krajach i przetłumaczona na wiele języków. Pan Samuel na różne sposoby informuje i przekazuje historię o Treblince. Kilkadziesiąt lat swojego życia poświęcił na mówienie światu o tym, co się stało. Oprowadzał grupy izraelskie, przyjeżdżając z nimi do Treblinki. Kiedy przeszedł na emeryturę, zapisał się na Uniwersytet Trzeciego Wieku, bo to, co widział w Treblince, chciał wyrazić poprzez sztukę. Zaczął tworzyć rzeźby, które są odlewami z brązu. Ponieważ nie stać nas na opłacenie transportu i zabezpieczenia tych rzeźb, postanowiliśmy na 70 rocznicę buntu w Treblince zrobić wystawę fotograficzną jego prac.

Zapewne rozmawiał Pan już nieraz z Samuelem Willenbergiem. Jakim jest człowiekiem?

Z panem Samuelem znamy się od wielu lat i jesteśmy w bardzo dobrych relacjach, zawsze na święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy dzwoni do mnie i składa życzenia. Samuel Willenberg ogląda polską telewizję, jego językiem uczuć jest język polski – mimo kilkudziesięciu lat życia w Izraelu, pięknie mówi po polsku. Co znamienne, rok po buncie w Treblince walczył w powstaniu warszawskim.

Samuel Willenberg urodził się w Częstochowie. Mówi, dlaczego nie został w Polsce?

Z tego, co mi wiadomo, to powojenny klimat społeczny, z którym się spotkał, nie odpowiadał mu. Nie mógł zrozumieć, dlaczego po tragedii zagłady, która się zdarzyła w Polsce, spotykał się nadal z antysemickimi zachowaniami. Jego dwie siostry mieszkały w czasie wojny w Częstochowie, zostały zadenuncjowane i zamordowane. Żydzi z Częstochowy zginęli w Treblince, w tym mieście stoi pomnik autorstwa Samuela Willenberga upamiętniający tragedię.

Pojawiła się koncepcji budowy w Treblince Centrum Edukacji o Zagładzie. Skąd ten pomysł?

Samuel Willenberg zdaje sobie sprawę, że jest już wiekową osobą, ma problemy zdrowotne i chciałby, żeby w Treblince powstało takie Centrum. Jego córka, Orit, jest znanym architektem w Izraelu, projektowała m.in. ambasadę Izraela w Berlinie. Na prośbę ojca przygotowała koncepcję Centrum. Żeby zostało ono wybudowane i funkcjonowało, pan Samuel gromadzi ludzi dobrej woli. Bo choć Treblinka jest znana jako symbol tragedii, chociażby z obecności w podręcznikach, to z przykrością trzeba powiedzieć, że inne muzea tego typu, jak Auschwitz czy Majdanek są organizacyjnie i edukacyjnie lepiej zorganizowane. Treblinka wymaga zdecydowanych działań inwestycyjnych.

Pieniądze też by się przydały?

Tak, środki finansowe są niezbędne. Razem z archeolog Joanną Zasłoną opracowaliśmy „Raport o stanie zachowania Miejsca Pamięci w Treblince w roku 2013”, który jest dostępny na stronie internetowej: www.treblinka-muzeum.eu.

Treblinka to karny obóz pracy – głównie dla Polaków – i obóz zagłady dla Żydów. Niestety, jeśli chodzi o karny obóz pracy, gdzie zginęło ok. 10 tys. Polaków, to znajdują się tu pozostałości betonowe i ceglane, które od 70 lat nie były poddane pracom konserwatorskim. Ulegają korozji i niszczeją. Raport został opracowany i przesłany do różnych instytucji z myślą o zainteresowaniu ich Treblinką oraz znalezieniu odpowiedzi, co robić dalej. Bo w tym stanie, w którym te relikty są, za 20-30 lat ulegną całkowitej destrukcji. Potrzebujemy 5-7 mln zł na właściwe zabezpieczenie tego miejsca i dostosowanie go do wymogów współczesnego zwiedzającego. Rozumiem, że jest kryzys, ale jeżeli sami nie zadbamy o prawdę historyczną, której jesteśmy spadkobiercami, o relikty, to proszę się nie dziwić, że później ta historia będzie przeróżnie przekazywana. Kiedy upamiętniano Treblinkę, na przełomie lat 50 i 60, oczywiste było, kto wymordował Żydów, kto wywołał wojnę. Tego nie trzeba było tłumaczyć, bo żyło pokolenie, które wszystko widziało. A kiedy odejdą ostatni świadkowie tamtych wydarzeń, zostaną tylko muzea.

Jeszcze kilkanaście lat temu każda klasa z naszego regionu jedną lekcję historii spędzała w Treblince. Czy dziś wycieczki szkolne przyjeżdżają do muzeum?

Tak, choć przyjeżdża mało grup szkolnych. Wydaje mi się, że w obecnej chwili w Polsce nie ma określonej tzw. polityki pamięci. Nie ma założeń, co młodzież powinna wiedzieć z zakresu historii Polski.

Przecież łatwiej przyjechać do Treblinki, pokazać wszystko na miejscu, niż uczyć z podręcznika.

Oczywiście, że tak. W Izraelu ministerstwo edukacji zaleca szkołom wyjazdy do miejsc pamięci, zresztą są one często dofinansowywane. Przyjeżdżają nawet specjalne służby, by chronić uczestników. U nas nie ma takiej pomocy, nie proponuje się np. wolnego od opłat zwiedzania dla szkół. Choć muszę zaznaczyć, że od niedawna wstęp w niedzielę jest bezpłatny. Zachęcam zatem do przyjazdu, szczególnie młodzież. Uważam, że edukacja o zagładzie Żydów na naszych terenach, jak i o niemieckiej okupacji powinna opierać się właśnie o muzeum w Treblince.

Czy nie jest tak, że Polacy przestają się interesować obozami zagłady, bo pojawia się myślenie: tam ginęli Żydzi, nas to nie dotyczy?

Po pierwsze byli to obywatele polscy i o tym nie możemy zapominać. W Treblince ginęli mieszkańcy Siedlec i okolic mający obywatelstwo polskie, płacący podatki w naszym kraju itd. Kiedyś Michael Halber, który pochodzi z Siedlec i mieszka w Kanadzie, zwrócił uwagę na dziwny dyskurs w Polsce. Mówi się „stosunki polsko-żydowskie”. Dlaczego, skoro ci Żydzi są – albo w okresie przedwojennym byli – obywatelami Polski? Tak naprawdę to są relacje polsko-polskie z osobami pochodzenia żydowskiego. Przed wojną Polska była krajem wielonarodowym, byli Polacy pochodzenia białoruskiego, ukraińskiego, żydowskiego, litewskiego itp. Oczywiście zdarzały się sytuacje, gdy narodowość stawiano jako coś ważniejszego, ale to już inna sprawa.

Podczas sierpniowych uroczystości zostanie zaprezentowana książka „Co wiemy o Treblince? Stan badań”. Dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję?

Jest to publikacja pokonferencyjna, w której kilkunastu autorów przedstawia różne zagadnienia, podsumowuje wiedzę, jaką mamy o Treblince, zarówno o karnym obozie pracy, jak i obozie zagłady. Książkę rozpoczyna pytanie: po co współczesny człowiek, szczególnie młody, ma przyjeżdżać do Treblinki? Odpowiadają na nie: Tomasz Kranz – dyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku i Robert Szuchta – nauczyciel historii w warszawskim liceum. Pozostałe fragmenty książki to usystematyzowane informacje o Treblince. To bardzo ciekawa pozycja, a na promocję zapraszam również 3 września do Muzeum Regionalnego w Siedlcach. Wtedy będziemy obchodzili rocznice wybuchu II wojny światowej i zagłady getta siedleckiego.

Dziękuję za rozmowę.

JAG