Zróbmy sobie ciszej
Badania pokazują, że hałas - i to wcale nie ten przemysłowy, charakterystyczny dla fabryk, czy placów budowy, ale codzienny, tzw. środowiskowy - może powodować u niektórych osób zaburzenia krążenia, przemiany materii, skoki ciśnienia, chroniczne zmęczenie i bóle głowy. Tak mogą działać pozornie niezauważalne dźwięki, jak trwający wiele godzin szum komputera. Wystarczy na chwilę go wyłączyć, by odczuć ulgę. Nie służy nam zwłaszcza praca open space, gdzie kilkudziesięciu pracowników tłoczy się w jednym pomieszczeniu, a dzielą ich tylko gipsowe ścianki. Dziś - w dobie pracy zdalnej - wcale nie jest naszym uszom łatwiej. Zgromadzeni na małej powierzchni mieszkalnej domownicy - często jednocześnie - muszą rozmawiać czy komunikować się ze światem zewnętrznym. W takim otoczeniu łatwo nabawić się tzw. zmęczenia słuchowego.
25 kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Świadomości i Zagrożenia Hałasem. Okazuje się, że co trzeci Polak ma problemy z komunikacją spowodowane zaburzeniami słuchu. Dlaczego hałas może tak źle na niego wpływać?
Hałas to dźwięk nieprzyjemny i niepożądany, wywołujący drażliwość, zmęczenie. Jest szkodliwy dla całego organizmu, szczególnie dla słuchu. Powoduje gorszą wydajność w nauce, trudności w skupieniu uwagi, zaburzenia nerwowe orientacji, a nawet bóle i zawroty głowy, zaburzenia pracy serca czy podwyższenie ciśnienia krwi. Hałas ma bezpośredni wpływ na ucho środkowe i wewnętrzne, pośredni na układ nerwowy, pokarmowy, krążenia, psychikę i na zasadzie odruchu – na pracę wielu narządów. Obniża ogólną odporność organizmu i przyspiesza naturalne procesy związane ze starzeniem.
Jeśli mówimy o negatywnym wpływie hałasu na słuch, musimy pamiętać, że powoduje on zaburzenia degeneracyjne zakończeń nerwu słuchowego, które są niewykrywalne w standardowych badaniach audiometrycznych, czyli próg słyszenia przez długi okres czasu może pozostać niezmieniony. Dopiero gdy utrata połączeń synaptycznych jest znaczna, obserwuje się zmiany progu słyszenia. Pierwsze objawy pogarszania się słuchu mogą być zauważalne np. podczas zwykłego przeziębienia i są kojarzone nie z hałasem, ale ze stanami grypowymi. Symptomem może być gorsze rozumienie mowy lub szum w jednym lub obu uszach.
Musimy pamiętać, że za próg szkodliwości uznaje się 65 dB, czyli natężenie dźwięków, jakie generuje zwykły hałas uliczny, a do uszkodzenia słuchu może doprowadzić dźwięk o natężeniu 85 dB, np. warkot samochodu ciężarowego. Gdy taki „smog akustyczny” działa na człowieka przez osiem godzin dziennie, na przestrzeni lat doprowadza to do uszkodzenia komórek słuchowych.
Jednak hałas ma negatywny wpływ na cały organizm człowieka. Czym to się objawia?
Badania pokazują, że hałas – i to wcale nie ten przemysłowy, charakterystyczny dla fabryk, czy placów budowy, ale codzienny, tzw. środowiskowy – może powodować u niektórych osób zaburzenia krążenia, przemiany materii, skoki ciśnienia, chroniczne zmęczenie i bóle głowy. Tak mogą działać pozornie niezauważalne dźwięki, jak trwający wiele godzin szum komputera. Wystarczy na chwilę go wyłączyć, by odczuć ulgę. Nie służy nam zwłaszcza praca open space, gdzie kilkudziesięciu pracowników tłoczy się w jednym pomieszczeniu, a dzielą ich tylko gipsowe ścianki. Dziś – w dobie pracy zdalnej – wcale nie jest naszym uszom łatwiej. Zgromadzeni na małej powierzchni mieszkalnej domownicy – często jednocześnie – muszą rozmawiać czy komunikować się ze światem zewnętrznym. W takim otoczeniu łatwo nabawić się tzw. zmęczenia słuchowego.
Komu hałas szkodzi najbardziej?
Narażeni jesteśmy wszyscy, ale najbardziej niebezpieczny jest dla dzieci i młodych ludzi. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w grupie wiekowej dzieci i młodzieży połowa osób żyjących w najzamożniejszych i średniozamożnych krajach była lub jest narażona na niebezpieczny dla zdrowia poziom decybeli płynących z przenośnych urządzeń audio. Kolejnych 40% było narażonych na szkodliwy hałas w klubach, barach i na ulicach. Niestety też już ponad 1 mld nastolatków i młodych ludzi jest narażonych na ryzyko pojawienia się uszczerbków słuchu spowodowanych długim i głośnym słuchaniem muzyki – zwłaszcza przy użyciu słuchawek. Coraz częściej w swojej codziennej praktyce spotykam młodych pacjentów z pohałasowymi uszkodzeniami słuchu. Badania epidemiologiczne prowadzone przez kierowany przeze mnie Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu pokazują, że ok. 20% dzieci i młodzieży ma różne problemy ze słyszeniem, aż 1/3 z nich cierpi z powodu szumów usznych stałych lub przemijających. To bardzo ważne sygnały informujące, że w ich uszach dzieje się coś niepokojącego. Badania przesiewowe wykonane pod kątem wczesnego wykrywania wad słuchu u 7- i 12-latków wyraźnie wskazują, że pohałasowe ubytki słuchu są częste u starszych uczniów.
Jaka jest granica dopuszczalnych decybeli, jeśli chodzi o słuchanie muzyki?
Jeśli chcemy „zdrowo słuchać” muzyki, kupujmy słuchawki nauszne, a na głośnych koncertach używajmy ochronników słuchu, które nie zniekształcają ani nie „ucinają” dźwięku. Z bardzo głośnego koncertu kilkanaście procent słuchaczy wychodzi z obniżonym progiem słyszenia. Większe skutki odczują ci, którzy poza głośną muzyką korzystali także z używek. Taki hałas początkowo powoduje odwracalne osłabienie słuchu mijające po kilku lub kilkudziesięciu minutach, tzw. zmęczenie słuchowe, ale następnie wywołuje piski w uszach, a zbyt często powtarzany powoduje trwały niedosłuch. Podczas występów gwiazdy rocka głośność muzyki dochodzi do 115 decybeli. Takie natężenie dźwięku nie jest szkodliwe dla słuchu tylko przez pół minuty.
Zagrożenie stwarza również używanie przenośnych odtwarzaczy muzyki i słuchawek dousznych. Słuch młodego człowieka ogłuszonego dźwiękiem płynącym ze słuchawek, wetkniętych głęboko w kanał słuchowy zapewne powróci do normy po pewnym czasie, jednak z badań wynika niezbicie, że wielokrotna okresowa utrata czułości słuchu przechodzi stopniowo w permanentną.
Polecam też używanie w smartfonach, które coraz częściej służą nam za odtwarzacze muzyki czy audiobooków, opcji „bezpieczna głośność muzyki” i niebagatelizowanie wyświetlającego się komunikatu ostrzegawczego, informującego o maksymalnej głośności i niebezpieczeństwie dla ucha.
Alarmujące są także wyniki, które uzyskaliśmy razem z naukowcami z Politechniki Gdańskiej podczas pilotażowych badań hałasu w polskich szkołach. Pokazują, iż przekroczył dopuszczalną dawkę bezpieczną dla słuchu i zdrowia. W tych pionierskich badaniach wykorzystano multimedialny system monitorowania, który – dzięki bezobsługowej stacji monitorowania, zamontowanej w dwóch warszawskich szkołach – umożliwił diagnozę hałasu dochodzącego do 110 dB (głównie podczas przerw). Niestety, taki poziom już po godzinie pogarsza słuch, co utrzymuje się przez kolejnych osiem godzin, i w konsekwencji może doprowadzić do trwałych uszkodzeń.
Czy możemy jakoś bronić się przed hałasem?
Starajmy się przestrzegać zasad bezpieczeństwa pracy, stosujmy odpowiednie ochronniki słuchu przy hałasie przekraczającym dopuszczalne normy, zwłaszcza w budownictwie i transporcie. Wprowadzajmy zabezpieczenia przed hałasem, a no co dzień – spróbujmy go po prostu unikać. Dobrym pomysłem jest organizowanie tzw. stref ciszy, czego przykładem są „pokoje ciszy” w niektórych szkołach lub pociągach. Spokój i cisza mają bowiem bardzo duże znaczenie np. dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania dziecka oraz sposobu i jakości uczenia się. Ostatnio bardzo spodobała mi się akcja promująca ciche godziny w sklepach. I choć skierowana jest ona głównie do osób cierpiących na autyzm, uważam, że znajdzie się wielu ludzi, które chętniej będą robili zakupy w czasie, kiedy wyłączone są muzyka i komunikaty dźwiękowe.
W codziennym życiu mamy do czynienia z wszechogarniającym hałasem i brak ciszy negatywnie odbija się na funkcjonowaniu układu nerwowego oraz poszczególnych narządów. Jednak dla mnie, otochirurga, który od ponad 30 lat pomaga pacjentom przejść ze świata ciszy do świata dźwięków, rozmowa o ciszy jest trochę przewrotna. Dla moich pacjentów cisza nie jest cudowna. Często mają oni poczucie, że już nic – poza nią – ich nie czeka. Tak nie jest. Dziś medycyna może pomóc prawie każdemu pacjentowi z niedosłuchem, niezależnie od wieku.
Gdzie mogą szukać pomocy osoby, którym hałas już zaszkodził, mają szumy uszne, urazy pohałasowe lub inne zaburzenia słyszenia?
W wyniku urazów akustycznych, czyli narażenia na głośny hałas, pojawiają się nagłe niedosłuchy, z którymi należy się natychmiast zgłosić do specjalisty audiologa lub otolaryngologa. U takich pacjentów z dużym powodzeniem stosujemy m.in. terapię tlenową w komorze hiperbarycznej oraz leczenie farmakologiczne. Tlenoterapia hiperbaryczna to jedyna znana metoda zwiększająca ciśnienie tlenu w uchu wewnętrznym. Skutkuje to poprawą zaopatrzenia komórek słuchowych w tlen i optymalizacją warunków funkcjonowania struktur ucha wewnętrznego. Leczenie farmakologiczne polega na podawaniu preparatów poprawiających krążenie, działających przeciwzapalnie, przeciwobrzękowo, zwiększających efektywną transmisję bodźca w obrębie nerwu słuchowego i centralnych połączeń neuronalnych.
Dziękuję za rozmowę.
MD