Źródło wszelkiego dobra
Może jeszcze bardziej idzie o przypomnienie tego, o czym zapomnieliśmy i co porzuciliśmy? Nastawieni na aktywizm, na własne pomysły i działania, na wypełnianie swoich zadań, przestaliśmy doceniać wartość i sens modlitwy. Daliśmy się nabrać na to, że jest ona traceniem czasu, że nie przynosi tylu owoców, co konkretne działania. Zignorowaliśmy fakt, iż rzeczywiście można ją porównać do oddechu duszy. Nic więc dziwnego, że się duchowo dusimy, brakuje nam powietrza, że wewnętrznie upadamy i rozpadamy się, że czujemy się osamotnieni i dotknięci jakąś niezrozumiałą pustką.
Jesteśmy mistrzami w wymawianiu się od modlitwy w każdym jej wymiarze – wspólnotowym, indywidualnym, uwielbieniowym, dziękczynnym, pokutnym. Nie modlimy się, bo jesteśmy zbyt młodzi albo zbyt starzy, zbyt zapracowani albo zbyt zmęczeni, zbyt zabiegani albo zbyt słabi na wykrzesanie z siebie nawet najkrótszego aktu strzelistego. Brakuje nam czasu, wiary i skupienia, by klęknąć przed Bogiem. W obliczu zadań i życiowych wyzwań powtarzamy jak małe, uparte dzieci: ja sam!, zamiast najpierw polecać je Bogu i poprosić, by towarzyszył nam w ich przeżywaniu i podejmowaniu. Zapominamy o genialnej prawdzie, którą przypomniała nam św. Teresa Wielka: „Ja i Bóg razem stanowimy większość”. Tylko czy rzeczywiście chcemy przejść przez życie z Panem? Modlitwa jest ku temu pierwszym krokiem.
Daje siłę i chroni
Ojciec Święty Franciszek naucza nas o modlitwie w sposób prosty i motywujący. Jasno tłumaczy, dlaczego jej potrzebujemy. W jednej z audiencji wskazywał: „Modlitwa Jezusa jest miejscem, w którym dostrzegamy, że wszystko pochodzi od Boga i do Niego powraca. ...
Agnieszka Wawryniuk