Zwyczajność, która pociąga
Św. Rita stała się świętą na nasze czasy. I choć jest Włoszką, nie ma to znaczenia, ponieważ jest bliska każdemu człowiekowi. Nikt nie rozumie lepiej niż ona codziennych trosk, a także wielkich życiowych tragedii. Zna i rozwiązuje wiele problemów, przez które sama przechodziła w swoim ziemskim życiu. Oczywiście znamy też inne przykłady świętości sióstr zakonnych, np. żyjących za klauzurą czy będących założycielkami zgromadzeń. Jednak św. Ritę odróżnia od nich to, że żyła w rodzinie nie tylko zakonnej, przeżywając rozterki i problemy bliskie każdemu człowiekowi. Ona doskonale rozumie ludzi wszystkich stanów, bo za życia doświadczyła tego wszystkiego, co niesie za sobą codzienność - w jej przypadku naznaczona wielkimi trudnościami i cierpieniem. Poza tym jej kult wpisuje się w tzw. świętość życia codziennego typową dla współczesnej duchowości świeckich. Dlatego również Polacy pokochali św. Ritę. W jej zwyczajności, pochodzeniu z ludu tkwi fenomen kultu.
Jest Ksiądz Arcybiskup ordynariuszem niezwykłego miejsca, które odwiedzają pielgrzymi z całego świata – Cascii, gdzie żyła i została pochowana św. Rita. Jak to jest mieć właściwie u boku jedną z najpopularniejszych świętych Kościoła?
Żyć w Umbrii, w miejscach, gdzie oprócz św. Rity mamy jeszcze innych świętych, m.in. św. Benedykta i św. Franciszka, to przede wszystkim wielki dar od Opatrzności Bożej. Dzięki niemu możemy wręcz dotykać świętości. A przyjaźń ze świętymi, ich wstawiennictwo sprawiają, że otrzymujemy od Boga wiele łask w naszym codziennym życiu. Jednak „obecność” św. Rity, św. Franciszka czy św. Benedykta to dla nas nie tylko dar i zaszczyt, ale przede wszystkim odpowiedzialność. Ponieważ naszym zadaniem – jako spadkobierców ich dzieła – jest przypominanie światu tych postaw i dróg życiowych, które zaprowadziły ich do nieba. Jednak nie może się to ograniczać do znajomości biogramów. Powinniśmy na co dzień żyć przykładem naszych świętych. ...
Jolanta Krasnowska