Zwykła dziewczyna, narzeczona, święta
Młoda Włoszka prowadziła życie zwykłej dziewczyny. Nie doświadczała mistycznych wizji, nie była wystawiona na wielkie próby heroizmu i męczeństwa, nie żyła w zakonie kontemplacyjnym. To jej codzienność stała się święta. S. Sabattini urodziła się we włoskim Riccone w 1961 r. W wieku czterech lat zamieszkała wraz z rodzicami i młodszym bratem na plebani parafii, w której proboszczem był jej wuj. Głęboka wiara rodziców, a także otoczenie, w jakim się wychowywała, sprawiły, że stała się niezwykle wyczulona na najwyższe wartości życia i wiary. Sandrę od młodości cechowała wielka pobożność. Wielokrotnie spędzała noce na adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy domu parafialnego.
Kilka miesięcy po przyjęciu Pierwszej Komunii św. zaczęła prowadzić dziennik duchowy, pełen głębokich przemyśleń odsłaniających niezwykłe życie duchowe, gdzie poszukiwanie Jezusa oznacza służbę bliźniemu. Rodzice i przyjaciele dowiedzieli się o tym dopiero po jej śmierci.
W wieku 12 lat S. Sabattini wstąpiła do Wspólnoty Papieża Jana XXIII, która troszczyła się o osoby niepełnosprawne i uzależnione, założonej przez ks. Oresta Benziego. Młoda Włoszka zaczęła brać aktywny udział w jej programie formacyjnym i działaniach charytatywnych. „Pragnę upodobnić się do Jezusa ubogiego sługi i dzielić życie z ostatnimi ludźmi” – zapisała w swym dzienniku. Zaczęła wyjeżdżać na obozy formacyjne. Docierała do najuboższych, aby spędzać z nimi czas, dotrzymywać im towarzystwa, nieść miłość i zrozumienie Chrystusa.
Sandra planowała wyjazd do Afryki, aby tam pomagać potrzebującym, chorym, ubogim, którzy nie znali Jezusa. W dzienniku napisała: „Dzisiaj myślę, że aby być szczęśliwym, trzeba kochać bliźniego, ofiarowywać mu siebie bez reszty. Chciałabym pojechać do Afryki jako misjonarka. ...
HAH