Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Życie jest ciekawsze

Gołubiew napisał: „Jest jedna droga człowiecza - prosta i niewątpliwa: niekończące się nigdy Rozdroże”. Czyż tak nie jest? Każdy ma swoje „rozdroże”. To właśnie na nim rozstrzyga się, kim człowiek się staje: bohaterem czy tchórzem, świętym czy mordercą.


Dlaczego ludzie dziś tak mało czytają?

 

Wolą telewizję, ewentualnie tabloidy. Tam informacja, obraz są już przetworzone. Nie trzeba się przemęczać myśleniem. Lektura książki zakłada podjęcie pewnego trudu. A na ten coraz więcej osób nie ma ochoty. Dzisiejsza popkultura ich hołubi, ponieważ z nich żyje. Oni opłacają abonament za korzystanie z platform cyfrowych, wykupują nakłady gazet, otaczają się gadżetami z filmów i seriali. Książka jest bezbronna.

A jakie są konsekwencje takiego stanu rzeczy?

Jest ich wiele: ubożeje język, coraz więcej osób ma kłopoty z wysłowieniem się – w szkołach przeradza się to w dramat! Karleje wyobraźnia. Nieznajomość własnych korzeni, kultury owocuje pogardą dla historii – a w wersji optymistycznej: zimną obojętnością wobec niej. Przybywa nam kosmopolitów, ludzi bezideowych, bez korzeni.

Przygotowuje Ksiądz rozprawę doktorską z historii literatury, a konkretnie – z pisarstwa Antoniego Gołubiewa…

Tak. Obawiam się jednak, że to nazwisko ogółowi czytelników niewiele bądź zgoła nic nie mówi. Znają go za to doskonale starsi. Kolejne tomy monumentalnej powieści „Bolesław Chrobry” wydawane w latach 1947-74 (dzieło nieskończone) były wielkimi wydarzeniami kulturalnymi w Polsce. Gołubiew publikował głównie w „Tygodniku Powszechnym”, „Znaku”, ale nie tylko. Wielu powieści, opowiadań nie dokończył. Pozostają ciągle w rękopisach. Są do odkrycia. Wierzę, że kiedyś ujrzą światło dzienne.

Skąd taki wybór tematu?

Zafascynowała mnie wiele lat temu mądrość tego człowieka, delikatność, nieustanne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek? Skąd pochodzi? Jaka jest natura zła? Twórczość Gołubiewa nie należy do łatwych. On nie zadowala się płytkimi odpowiedziami. Zdarza się, że ich nie znajduje. Bywa też, że opowiadanie kończy się nagle – samemu trzeba dopowiedzieć resztę. Gołubiew jest w tym wszystkim pisarzem pokornym. Ta pokora wobec życia (sam doświadczył wielu tragicznych chwil, repatriacji, stracił dwóch synów) ma wymiar uniwersalny. Wielu współczesnym pisarzom właśnie jej brakuje.

A może taki pisarz nikomu już dziś nie jest potrzebny? Świat się zmienił.

Ale człowiek w swojej istocie się nie zmienił. Gołubiew w tomie „Rozdroże” napisał słowa, które, jak późnij sam to ujął, stały się syntezą obu tomów „Bolesława Chrobrego”. Myślę, że śmiało można odnieść je do całej jego twórczości: „Jest jedna droga człowiecza – prosta i niewątpliwa: niekończące się nigdy Rozdroże”. Czyż tak nie jest? Każdy ma swoje „rozdroże”. To właśnie na nim rozstrzyga się, kim człowiek się staje: bohaterem czy tchórzem, świętym czy mordercą, wyrusza na podbój szczytów czy wybiera przeciętność? Życie to dynamizm. Nasz problem polega na tym, że dziś nader często opowiadamy się za stagnacją – bo tak ponoć łatwiej. Tylko jaką wartość zyskuje wtedy życie? „Ustabilizowany, statyczny świat nie istnieje – pisał Gołubiew w tomie esejów „Poszukiwania” – a życie jest nieustannym, codziennym szukaniem i wyborem”. Jerzy Liebert ujął to w lapidarne zdanie: „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę. I każdy po swojemu, jak na to go stać – musi stanąć przed swoim wyborem”. Nie da się od tego uciec.

Przejdźmy do innego zagadnienia: polska powieść historyczna ma bogate tradycje. Czy nie sądzi Ksiądz, że w XX w. były to właściwie traktaty o władzy?

Powieść historyczna zawsze cieszyła się dużą popularnością, nie tylko w Polsce i nie tylko w XX w. Dziś częściowo jej rola została przejęta przez filmy, seriale historyczne. Zwykle mają one dużą oglądalność – i dobrze. Tu mała ciekawostka: ponoć, kiedy w latach 1895-96 w „Gazecie Polskiej” drukowano w odcinkach nagrodzoną potem Noblem powieść „Quo vadis” Sienkiewicza, zdarzało się, że gdy przywożono prasę, przy schodach poczty gromadziły się dziesiątki osób. Ktoś wychodził i czytał na głos dalsze losy jej bohaterów. Trudno wyobrazić sobie taką sytuację dzisiaj…

Dzieje powieści historycznej po wojnie były bardzo burzliwe. Socrealizm chciał za wszelką cenę odciąć się od tradycji – wszystko chciano zbudować na nowo! Historię potwornie zniekształcono. Szalała cenzura. Z drugiej strony dano zielone światło nurtowi tzw. powieści piastowskiej. Dlaczego? Sankcjonowała ona prawo Polski do Ziem Odzyskanych. Uwiarygodniała nowy porządek prawny i terytorialny. A co do pytania – rzeczywiście można powiedzieć, że były to też opowieści o władzy. Powieść „Bolesław Chrobry” wywołała ożywioną dyskusję wśród krytyków na temat, czy przedstawia ona losy wybitnej jednostki, czy bohaterem jest dojrzewające w swojej samoświadomości społeczeństwo. Podobnie było z twórczością K. Bunscha, P. Jasienicy. Czytelnicy wiedzieli, że często był to tylko pretekst do zwrócenia uwagi na coś zupełnie innego.

Nie wszystko dało się powiedzieć wprost. Kostium historyczny ułatwiał im opowiadanie o współczesności?

Z pewnością tak było. Wiele dzieł miało podwójne dno. Były protestem przeciwko totalitaryzmowi. Trzeba powiedzieć, że każdy z wymienionych wyżej pisarzy wyrażał go inaczej. Wiele powieści zbliżyło się do eseju (Jasienica) lub literatury faktu (Brandys). U Teodora Parnickiego zdarzenia fabularne zeszły na drugi plan, ustępując refleksji historiozoficznej i metafizycznej. U Gołubiewa zawsze w centrum stoi człowiek konkretyzujący w historii swoją samoświadomość, odnajdujący swoją tożsamość w losie wielowiekowej zbiorowości. Do rangi symbolu urasta refleksja pisarza z odwiedzin wykopalisk archeologicznych na Ostrowie Tumskim, w miejscu, gdzie Mieszko I najprawdopodobniej przyjął wraz z drużyną chrzest. Dotykając spalonych pni dawnego grodowego wału, pisarz z dna głębokiego wykopu spogląda w górę. Widzi gwiazdy na sklepieniu poznańskiej katedry – znak współczesności, ale pomiędzy dnem wykopu a stropem jest wiele warstw fundamentów. Dystans wypełniają resztki drewna, kamieni wznoszonych i burzonych budowli, czerń spalenizny, ślady pokoju i dostatku wyznaczające los przychodzących i odchodzących pokoleń… Nie da się patrzeć na teraźniejszość, w przyszłość, nie znając swojej przeszłości. Tam jest zawarta cząstka nas.

Proszę powiedzieć, czy znajomość literatury pomaga w posłudze kapłańskiej, a jeżeli tak, to dlaczego?

Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto ma uczestniczyć w procesie kształtowania człowieka, szczególnie młodego, nie znał literatury współczesnej i dawnej. Ambona była zawsze miejscem, gdzie kultywowano tradycję dbałości o piękno języka polskiego. Znajomość poezji wysubtelnia przekaz. A jak to robić, kiedy brakuje słów, popełnia się błędy składniowe i stylistyczne? Biblia powstała w ściśle określonym kręgu kulturowym. Przepowiadanie Dobrej Nowiny też powinno taki kontekst zakładać. Mamy do dyspozycji wielkie bogactwo – trzeba z niego korzystać jak najwięcej. I księża często to robią.

Ostatnie pytanie: jest Ksiądz z wykształcenia polonistą i zapewne bacznie obserwuje współczesną literaturę, nie tylko tę historyczną. Do lektury jakich książek zachęciłby Ksiądz młodych czytelników?

Roztacza się dziś przed nami istny areopag idei, prądów, tendencji. Na rynku wydawniczym jest wiele znakomitych dzieł, ale spotkać można też dużo tandety. Nie chcę wskazywać tytułów, bo zabrakłoby nam miejsca na stronie. Zawsze warto sięgać po powieściową klasykę, po poezję – nie tylko ks. Twardowskiego. Sukces „Harrego Pottera” pokazuje, że młodzi ludzie chcą czytać. Trzeba ich tylko odpowiednio zachęcić, czasem schować pilot od telewizora, ograniczyć dostęp do gier komputerowych. Pokazać inne perspektywy. Aktor grający jedną z głównych ról w znanym polskim serialu wyznał kiedyś, że, owszem, ma w domu telewizor, ale ekran jest zaklejony kartonem z napisem: „Życie jest ciekawsze!”. Czyż  nie jest tak? Życie ma tyle wymiarów, takie bogactwo, że szkoda tracić czas na bezwartościową papkę.

Dziękuję za rozmowę.

Włodzimierz Korolczuk