Życie w walizce
Co ja bym zabrał? Tyle razy w historii Polacy stawali przed podobnym dylematem. „W Muzeum Sybiru w Białymstoku wyeksponowano trzy przykładowe walizki z różnych okresów wywózek. Obrazuje to sytuację, gdy pierwsi wysiedleńcy byli zupełnie zdezorientowani i nie wiedzieli, co może się przydać. Tym bardziej że wszystko działo się bardzo szybko, podobnie jak w przypadku ucieczki. Z czasem zawartości walizek zmieniały się” - pisze ktoś w komentarzu pod cytowanym postem.
Co było w walizkach? Pieniądze, ubrania, jedzenie, pamiątki rodzinne? Na pewno tak. Może jakieś drobiazgi, nieprzydatne z praktycznego punktu widzenia, ale emocjonalnie bliskie. Co mają w walizkach uciekający z wojny nasi bracia ze Wschodu? To ich tajemnica – intymność zamknięta w niewielkim tobołku. Może doszły do tego telefony, karty kredytowe. Ciekawe, że w migawkach z granicy widać ludzi obok walizek i plecaków taszczących klatki z drobnymi zwierzętami, tulących do siebie wystraszone psy, koty – w ich miejsce, teoretycznie, można by zabrać jeszcze jedną torbę. Ale przecież są cząstką ich życia! Przecież człowieczeństwa nie da się rozmienić na drobne. Jeśli się je ma.
W 2012 r. w Elblągu odbyło się forum kulturoznawcze pt. „Od przybytku głowa boli. Kultura nadmiaru w czasach niedomiaru”. Pokłosiem spotkania stał się bardzo ciekawy tekst Tomasza Szlendaka pod tym samym tytułem. ...
Ks. Paweł Siedlanowski