Opinie
oblaci.pl
oblaci.pl

Z Bogiem na Białoruś

To dla nas bardzo ważne, by pokazywać, że naród białoruski i Białoruś ma nie tylko twarz reżimu Łukaszenki.

Chcieliśmy też prosić Królową Jedności o pokój oraz zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości w naszej ojczyźnie - mówią mieszkający w Polsce Białorusini, którzy przez siedem dni wędrowali do sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej. Na pątniczy szlak wyruszyli 22 lipca z Warszawy, gdzie dwa lata temu przy kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży powstało duszpasterstwo dla Białorusinów. To już ich druga pielgrzymka do Kodnia. W pierwszej, która odbyła się rok temu, udział wzięło ok. 20 osób, w tym - dwa razy więcej. Pątnikom przyświecało hasło „Z Bogiem na Białoruś”. - Zmierzaliśmy w kierunku Białorusi w wymiarze geograficznym, ale także duchowym. Pielgrzymowaliśmy do sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Królowej Podlasia, które leży nad Bugiem, przy granicy z Białorusią, i jest nam bliskie.

Przecież Sapiehowie to ród wywodzący się z Wielkiego Księstwa Litewskiego – mówi przewodnik pątników ks. Wiaczesław Barok, duszpasterz Białorusinów w Warszawie, który przez trzy lata studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Drohiczynie. Do Polski ponownie wrócił w lipcu 2021 r. z powodów prześladowań politycznych, spędził też dziesięć dni w białoruskim areszcie. – W ostatnich dniach słyszeliśmy, że wagnerowcy chcą wybrać się na „wycieczkę” do Warszawy i Rzeszowa. To nie jest prawdziwa twarz Białorusi. Jesteśmy narodem pokojowym, chcemy żyć w jedności z Polakami. Staramy się uświadamiać, że łączy nas wspólna historia, a ktoś próbuje nas podzielić, doprowadzić do wojny. Naród tego nie chce, tylko ludzi nikt nie pyta o zdanie. Dlatego w drodze do Kodnia modliliśmy się o pokój, zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości w naszej ojczyźnie – dodaje, podkreślając, że pielgrzymka jest ważnym umocnieniem dla Białorusinów mieszkających poza granicami swego kraju, często nie z własnego wyboru, ale z powodu sytuacji politycznej.

 

Permanentny strach

Pomysł pielgrzymki narodził się w zeszłym roku w głowie pochodzącego z Mińska Artioma Tkaczuka, który dwa lata temu musiał opuścić Białoruś, po tym jak kilkukrotnie aresztowano go m.in. za udział w protestach. ...

DY

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł