Kościół

Z wielu perspektyw

Dobrowolnie oddał swoje życie, aby uratować inne. Podkreślał rolę pokuty w drodze do zbawienia. Po latach wciąż porusza sumienia.

O. Maksymilian Kolbe - dziś święty, męczennik, wizjoner, prekursor, gorliwy rycerz Niepokalanej. Miłość do drugiego człowieka stała się przyczynkiem do podjęcia najodważniejszej decyzji w życiu. To już o nim wiemy. Jakim jednak widzieli i odbierali go ludzie mu współcześni, żywi świadkowie jego obecności? Dalsza rodzina, koledzy ze szkolnej ławki, pierwsi współbracia, przełożeni, biskupi? Jaki był naprawdę? Jak wyglądała droga do aktu heroizmu, do świętości? Odpowiedzią jest książka „Ojciec Kolbe nie wszystkim znany”, która ukazała się po 44(!) latach.

Pierwotnie planowano wydać ją w roku 1979, ale z powodów niezależnych od Niepokalanowa pozycja ta nie ujrzała wówczas światła dziennego. Nie do końca wiadomo, z jakiego powodu.

Być może pewne jej fragmenty mogły nie podobać się, bo – jak zauważa franciszkanin o. Ryszard Koczwara – znajdą się i takie, które są dość mocno krytyczne nawet wobec samego Niepokalanowa. Nie żyją już współbracia, którzy byli odpowiedzialni za tworzenie tego zbioru. Być może chodziło o kwestie polityczne, bo w latach komuny kryptonim „Maksymilian” pojawiał się dość często.

 

Od uścisku dłoni do zgięcia kolan

Publikacja zawiera dokumenty, świadectwa, wspomnienia gromadzone nie tylko na potrzeby procesu beatyfikacyjnego. W dużej mierze są to relacje, które mają na celu ukazać postać o. Maksymiliana, zachować pamięć o nim, pokazać, jak był odbierany przez zwykłych ludzi. Chciano zebrać jak najwięcej informacji na jego temat. Część z tych materiałów została wykorzystana w procesie beatyfikacyjnym, ale nie wszystkie. Dlatego tak ciekawie czyta się słowa np. franciszkanina Francesca Mazzieri’ego, który w 1970 r. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł