20 groszy za dużo?
Zgodnie z wcześniejszą uchwałą jednorazowy bilet komunikacji miejskiej nie może być droższy niż 2,50 zł. Tymczasem, jak zauważył J. Garbaczewski, na paragonie otrzymywanym od kierowcy nie ma informacji o pobranej opłacie manipulacyjnej, a widnieje jedynie cena 2,70 zł.
Radny protestuje
– Moim zdaniem nie jest to zgodne z uchwałą podjętą przez radnych – mówił radny PO. Dodatkową kwestię stanowi problem z zakupem biletów w kioskach, gdyż coraz mniej punktów prowadzi taką sprzedaż.
– Natomiast cena biletów w II i III strefie pozbawiona jest opłaty manipulacyjnej i wynosi tyle, co w kiosku. Dlaczego więc mieszkańcy miasta, którzy chcą kupić bilet w I strefie, muszą płacić dodatkowe 20 gr? – dopytywał się J. Garbaczewski.
Nie widzą problemu
Naruszenia uchwały miejskiej nie widzi prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej.
– Dopłata wynika z tego, że staramy się ograniczyć sprzedaż biletów u kierowcy, bo przez to wydłuża się czas przejazdu. W Inowrocławiu zrezygnowano z dopłat i ¾ sprzedaży odbywa się przez kierowców. Chcemy jednocześnie zmusić pasażerów do korzystania z innych możliwości, a więc karty miejskiej – stwierdził Bogdan Kozioł.
Strefa strefie nierówna
Wyjaśnił też, że opłaty manipulacyjnej w strefach pozamiejskich nie ma, bo tam nie można kupić biletu w kioskach, a jedynie w autobusach.
– Związane jest to ze stosowanymi ulgami. W strefach podmiejskich są ulgi ustawowe i każdy sprzedany bilet musi przechodzić przez kasę fiskalną. Taki obowiązek nałożył ustawodawca, który zwraca nam pieniądze za ulgi – wyjaśnił prezes MPK. Przyznał też, że rozważany jest pomysł zakupu automatów do biletów, które byłyby montowane w autobusach.
Kinga Ochnio