Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

20 groszy za dużo?

Czy zgodne z prawem jest to, że za bilet MPK kupiony u kierowcy musimy zapłacić 2,70 zł, a więc o 20 gr więcej niż maksymalna cena ustalona przez radę miasta? Zastanawiał się nad tym radny Jacek Garbaczewski podczas sesji, która odbyła się 28 stycznia.

Zgodnie z wcześniejszą uchwałą jednorazowy bilet komunikacji miejskiej nie może być droższy niż 2,50 zł. Tymczasem, jak zauważył J. Garbaczewski, na paragonie otrzymywanym od kierowcy nie ma informacji o pobranej opłacie manipulacyjnej, a widnieje jedynie cena 2,70 zł.

Radny protestuje

– Moim zdaniem nie jest to zgodne z uchwałą podjętą przez radnych – mówił radny PO. Dodatkową kwestię stanowi problem z zakupem biletów w kioskach, gdyż coraz mniej punktów prowadzi taką sprzedaż.

– Natomiast cena biletów w II i III strefie pozbawiona jest opłaty manipulacyjnej i wynosi tyle, co w kiosku. Dlaczego więc mieszkańcy miasta, którzy chcą kupić bilet w I strefie, muszą płacić dodatkowe 20 gr? – dopytywał się J. Garbaczewski.

Nie widzą problemu

Naruszenia uchwały miejskiej nie widzi prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej.

– Dopłata wynika z tego, że staramy się ograniczyć sprzedaż biletów u kierowcy, bo przez to wydłuża się czas przejazdu. W Inowrocławiu zrezygnowano z dopłat i ¾ sprzedaży odbywa się przez kierowców. Chcemy jednocześnie zmusić pasażerów do korzystania z innych możliwości, a więc karty miejskiej – stwierdził Bogdan Kozioł.

Strefa strefie nierówna

Wyjaśnił też, że opłaty manipulacyjnej w strefach pozamiejskich nie ma, bo tam nie można kupić biletu w kioskach, a jedynie w autobusach.

– Związane jest to ze stosowanymi ulgami. W strefach podmiejskich są ulgi ustawowe i  każdy sprzedany bilet musi przechodzić przez kasę fiskalną. Taki obowiązek nałożył ustawodawca, który zwraca nam pieniądze za ulgi – wyjaśnił prezes MPK. Przyznał też, że rozważany jest pomysł zakupu automatów do biletów, które byłyby montowane w autobusach.

Kinga Ochnio