80 lat później
Jest synem Stanisława - żołnierza Armii Krajowej, wieloletnim działaczem Światowego Związku Żołnierzy AK Koło Łuków. Przed oczami ma ojca cały czas - dosłownie, ponieważ z fotela spogląda na wiszący na ścianie jego portret w mundurze podporucznika, namalowany przed wojną przez Marię Majewską z majątku Niedźwiadka. Oprawiona w ramki akwarela to najważniejsza z pamiątek, które ocalały. Resztę R. Grafik nosi w sercu. Od 1 września 1938 r. Stanisław Grafik był kierownikiem Szkoły Powszechnej w Zagoździu (gm. Stanin). Wraz z żoną Janiną oraz dziećmi - Ryszardem i Krystyną zajmował mieszkanie w szkole. Mieszkała z nimi narzeczona jego starszego brata - Bronisława Pernak ze swoim młodszym bratem Marysiem (Marianem). W szkole usytuowanej na uboczu wsi, przy rozwidleniu dróg do Jedlanki, Gozdu i Niedźwiadki był punkt kontaktowy łukowskiego okręgu AK.
W domu może i nie nazywało się rzeczy po imieniu, ale Ryszard jako dziesięciolatek miał świadomość, że tata jest w konspiracji. – Zorientowałem się, bo przewijało się przez nasz dom dużo obcych. Pojawiali się i znikali. Często na prośbę taty chodziłem z Marysiem w różne miejsca, żeby coś zanieść albo przekazać. Ja dobrze znałem teren, on był cztery lata starszy, więc razem zawsze było bezpieczniej – tłumaczy.
Powiedział, że wróci
Aresztowanie ojca 8 lutego 1943 r. pamięta tak dobrze, jakby to było wczoraj. – Zima była ciężka: mroźna i śnieżna. Byłem wtedy w trzeciej klasie. Trwały lekcje. Siedziałem przy oknie, obok swego serdecznego kolegi z miejscowości Kij. Zobaczyłem idącego do naszego domu sołtysa z dwoma żandarmami i już wtedy poczułem lekki niepokój. Po chwili wezwano mnie do domu. Tatuś był już ubrany, a mama, jak wszedłem, klęczała na podłodze z nożyczkami w ręku. Kiedy Niemcy weszli, właśnie wyrównywała frędzle u dywanu. Nie wiem, co tata mówił do mamy, żegnając się, ale mnie powiedział, że wróci. I żeby się nie martwić – opowiada. ...
Monika Lipińska