Opinie
Źródło: BS
Źródło: BS

Smycze, witacze i dobre grunty

Billboardy na ulicach, reklamy w telewizjach, międzynarodowe konferencje -tak miasta chcą przyciągnąć chętnych wrażeń turystów i szukających atrakcyjnych terenów inwestorów. Do tej pory monopol na promowanie miały Kraków, Wrocław czy Lublin. Ale o swoją pozycję zaczynają też walczyć mniejsze miasta.

Rywalizacja między metropoliami to tendencja znana na całym świecie. „Miasto spotkań”, „Żyję i pracuję po łódzku”, „Lecimy na kulturę” – zachęcają plakaty w największych polskich miastach. Władze chcą przekonać, że to właśnie w miejscu ich zamieszkania są idealne warunki do życia czy choćby do tego, żeby wpaść z wizytą. Chcą do siebie przyciągnąć jak największy kapitał, a za nim studentów i pracowników. Starają się udowodnić, że ich miasto jest centrum wydarzeń kulturalnych i biznesowych, a na przedsiębiorców czekają atrakcyjne grunty. Wraz z tym, jak do swoich racji zdołają przekonać innych, atrakcyjność danego miasta wzrasta.

Sposób prowadzenia promocji takich miast jak Kraków czy Wrocław staje się dobrym przykładem dla mniejszych samorządów. A sukces konkretnego miasta wymusza działanie pozostałych. Lokalne władze, chociaż ograniczone skromnym budżetem, odczuwają coraz większą świadomość potrzeby promocji. I zaczynają zauważać, że wydawanie mapek i folderów to zdecydowanie za mało.

Tego jeszcze nie było

Dobrą formą kreowania wizerunku, wykorzystywaną przez samorządy, jest reklama wydarzeń w mieście, takich jak festiwale czy koncerty. Mają one stać się znakiem rozpoznawczym danego miejsca. Festiwal Obrzędów Weselnych bezsprzecznie kojarzy się z Węgrowem, a Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria” – z Radzyniem Podlaskim. Albo przynajmniej organizatorzy chcieliby, żeby tak właśnie było. Niestety, aby impreza była na ustach wszystkich, trzeba wokół niej zrobić przysłowiowy szum. ...

Kinga Ochnio

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł