Powołanie nowego Naczelnika
„Ach odwróć od tej strony twoje smutne oczy:
Maciejowic nieszczęsny tam widok zaskoczy…
Tu jeszcze męstwo wodza Ojczyzny broniło.
Niestety biedna teraz w okropnej postaci
I ojca w nim, i syna drogiego utraci.
Płacze, konając, płacze swego Bohatera!
Obywatel w rozpaczy, rycerz włos wydziera.”
Jednak rozpacz niewiele pomaga. Dlatego wśród trzeźwo myślących pojawiła się myśl, co czynić dalej. 12 października1794 r. zwołana została w Warszawie nadzwyczajna sesja RNN. Wzięło w niej udział kilku ludzi związanych z Podlasiem, m.in. J. Horain, T. Matuszewicz, I. Potocki. Na wniosek H. Kołłątaja, cieszącego się w radzie największym autorytetem, na Najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej wybrany został gen. Tomasz Wawrzecki, jeden z byłych dowódców armii na Litwie. Tego dnia przebywał on w Surażu na Podlasiu. Wysłano do niego kuriera. Do czasu jego przybycia obowiązki komendanta powierzono gen. Józefowi Zajączkowi.
13 października gen. Fersen zwinął obóz pod Maciejowicami i ruszył w kierunku Korytnicy. Sam Fersen jechał zrabowaną wielką, liliową karetą zaprzężoną w 6 koni, mając przy boku młodą nałożnicę. Od razu rzucało się w oczy, że dłuższe niż wojska były szeregi wozów pełnych łupów. Wszyscy generałowie carscy jechali również w zrabowanych karetach z herbami magnatów polskich, mając przy boku panie lekkich obyczajów. T. Kościuszko odbywał podróż jeniecką w niewielkim koczu w towarzystwie medyka. Za nimi wiezieni byli inni znaczniejsi jeńcy: Kniaziewicz, Fiszer, Niemcewicz, mając nieodstępnego stróża rosyjskiego mjr. Titowa i innych dozorców. Przed nimi w szeregu pędzono kolumnę dwóch tysięcy jeńców obdartych z mundurów, którzy człapali szczękając z zimna zębami. Kiedy kocz Naczelnika i powóz z generałami wymijały tę kolumnę, dały się słyszeć pojedyncze głośne sarkania: „Gdzież te grunta i domy, gdzież to szczęśliwe życie, któreście nam obiecywali? Znajdziemy je na Sybirze!”.
Półnagim jeńcom rzucali Moskale świeżo zdarte z konsumowanych bydląt skóry, którymi brańcy okrywali swe krwawiące rany. 13 października gen. Tomasz Wawrzecki stanął w Pulszach, 15 km na północny-wschód od Bielska Podlaskiego. Na prawym skrzydle jego dywizji pod Chrobołami maszerował gen. Jakub Jasiński. Gen. Stanisław Mokronowski znajdował się w rejonie Bociek.
Wieczorem 13 października gen. Fersen przybył z jeńcami do Korytnicy. Nazajutrz ok. 10.00 nastąpiło tu spotkanie Kościuszki z wysłannikami z Warszawy. Przybył chirurg Lafontaine, który chciał opatrzyć rany i towarzyszyć Naczelnikowi. Razem z nim przyjechali ze stolicy kamerdyner Kościuszki, murzyn Jan Lapierre, i kucharz – Francuz imieniem Jean oraz adiutant Stanisław Henkiel. Przywieźli oni list od RNN, 3000 dukatów, złotą tabakierkę i zegarek. Naczelnik oddał zaraz połowę otrzymanej sumy na potrzeby wziętych do niewoli żołnierzy. Wysłannicy doręczyli również odrębny list Fersenowi, w którym RNN proponowała w zamian za Kościuszkę 4000 dukatów, czyli ok. 13 tys. rubli, oraz wydanie wszystkich jeńców rosyjskich w ilości 3000 ludzi z kilkunastoma generałami. Fersen propozycję odrzucił.
Również innym oficerom polskim przysłano z Warszawy ich rzeczy osobiste. Rosjanie poddali je dokładnej rewizji, wyrzucając wszystko z tłumoków na ziemię. Niemcewiczowi skonfiskowano przywiezione mu książki, gdyż dopatrzono się w nich nieprzyjaznych w stosunku do targowiczan i carowej Katarzyny treści.
Jeszcze nie wszyscy na Podlasiu wiedzieli o tragedii pod Maciejowicami. 14 października chłopi ze wsi Rudka w starostwie łosickim skierowali prośbę do RNN ze skargą na dzierżawcę, iż nie przestrzega on postanowień uniwersału połanieckiego. Wysłali ją przez dzielnego posłańca, który – o dziwo – zdołał jeszcze dotrzeć do Warszawy. Również dopiero 14 października w Boćkach gen. Mokronowski otrzymał wiadomość o klęsce pod Maciejowicami, ale z mylną informacją, że Kościuszko uniknął niewoli. Dlatego zdecydował się iść jak najśpieszniej do Warszawy na pomoc Naczelnikowi, z obu dywizjami litewskimi, i jeszcze tego dnia wyruszył do Brańska. Wiadomość o zwycięstwie pod Maciejowicami doszła również 14 października do Suworowa w Brześciu. Podobno był to raport Fersena wysłany dwa dni wcześniej z Parysewa. Według niektórych świadków, na wieść o wzięciu Kościuszki Suworow miał zawołać „Hurra, teraz Polska nasza!”
15 października w imieniu Naczelnego Wodza Rumiancewa wydał rozkaz Fersenowi i Derfeldenowi, by łączyli się z nim. Pierwszy w Mińsku Mazowieckim, drugi w Grannem. Tego dnia Derfelden był już w Brzostowicy Wielkiej k. Białegostoku. Suworow nakazywał mu, by niezwłocznie maszerował do Grannego nad Bugiem, gdzie miał przygotować środki do przeprawy i następnie spławiać je Bugiem do Wisły.
Z późniejszych zeznań T. Wawrzeckiego wynika, że dopiero nad ranem 15 października otrzymał on wiadomość od RNN o klęsce, niewoli Kościuszki, swojej nominacji i wezwanie do Warszawy. Wawrzecki zdecydowany był nie przyjmować funkcji Naczelnika, ale uważał za swój obowiązek stawić się na wezwanie RNN, więc zaraz wyjechał do stolicy. Mokronowski dostał również rozkaz szybkiego marszu do Pragi, w której obronie bardzo rachowano na oddziały litewskie.
Józef Geresz