Historia
Legionowy zew

Legionowy zew

Nie spodziewali się Podlasiacy, że dawna stolica Polski tym razem będzie siedzibą tzw. Dyrektorium Nowowcielonych Terenów, gdzie będą składać przysięgę wierności cesarzowi i doprowadzać rekruta.

Wiadomo, że wśród wybranych sześciu plenipotentów z cyrkułu bialskiego, którzy składali ową przysięgę wierności w Krakowie, był Jan Wendorf, właściciel wsi Kopce koło Mostowa. Wiadomo również, że jednym z licznych rekrutów z cyrkułu siedleckiego, którzy, zmuszeni, poszli walczyć na front włoski, był Wojciech Wojdyna z parafii stanisławowskiej. Proboszcz tej parafii, podpisujący się Józef na Jurkach i Turowie Siwowąs Jurkowski kanonik lubelski, miał potwierdzić ten fakt w księgach parafialnych Stanisławowa.

W drugiej połowie 1796 r. zaczęto przeprowadzać tzw. akcję spisową. Nie ulega wątpliwości, że był to spis na użytek militarny. W czasie tej akcji zabraniano ludności opuszczania miejsca zamieszkania pod groźbą kar pieniężnych, a za próbę porzucenia kraju grożono przymusowym wcieleniem do wojska. Spis ludności miał być skontrolowany z księgami parafialnymi, tj. aktami urodzeń, ślubów i zgonów. Prowadzono także spis bydła i koni w oborach oraz stajniach. Na urzędy cyrkularne spadła ogromna praca zebrania danych z dominiów, czyli tzw. fasji, do wymiaru podatków i pożyczki wojennej. 1 stycznia 1797 r. wprowadzono austriacki kodeks karny, który uchylał dawne prawa polskie.

Spis ludności przeciągnął się do wiosny 1797 r. Miał on przede wszystkim cel wojskowy i zbiegł się z zarządzeniami w sprawie poboru, do którego powołano również ludność żydowską. Na podstawie spisu obliczono, że w cyrkule siedleckim mieszkało wtedy 129 429 osób, w tym 117 092 chrześcijan i 12 337 Żydów, w cyrkule bialskim 10 8650, w tym 99 000 chrześcijan, a w cyrkule radzyńskim 75 282 osoby, w tym 67 390 chrześcijan. Gorzej było z zebraniem danych z dominiów, czyli fasji. Starosta siedlecki Józef Lakupich von Drensfeld skarżył się, że nie mógł ich zebrać do maja 1797 r., mimo gróźb kar pieniężnych, a najważniejszą przyczynę opóźnień widział w tym, że „tutejsze dominia z powodu różnorodnych kłamstw napływających z Warszawy nie wierzą jeszcze całkowicie, że obecna cesarska część Polski na zawsze zostanie cesarska”. Dlatego dla wymuszenia należnego poważania i bezwarunkowego posłuszeństwa proponował wydanie specjalnego patentu cesarskiego. Być może to spowodowało, że na wiosnę 1797 r. zlikwidowano Tymczasowy Zarząd Komisji Urządzającej, a komisarza zastąpiono gubernatorem i wicegubernatorem.

9 stycznia 1797 r. gen. J.H. Dąbrowski podpisał konwencję z rządem Lombardii, popartą przez gen. Bonapartego i rozpoczął organizowanie legionów. Odezwa gen. Dąbrowskiego z 20 stycznia „Do wszystkich rodaków”, potajemnie przemycona, po dwóch miesiącach dotarła również na Podlasie. Wódz legionów przypominał polskie zwycięstwa w latach 1792 i 1794. pisał m.in.: „Polacy, nadzieja powstaje – Francja zwycięża! Ona się bije za sprawę narodów. Starajmy się osłabić jej nieprzyjaciół… Czekając lepszych czasów dla kraju naszego, idźmy pod jej chorągwie. Są znakiem honoru i zwycięstwa. Legiony polskie powstają we Włoszech…”. Wiadomo, że w końcu marca 1797 r. legiony liczyły już ponad 3000 żołnierzy. Wstępowali do nich jeńcy polscy z wziętych do niewoli oddziałów austriackich, jak i przedzierający się z kraju ochotnicy. O tym, że wieści o odezwie dotarły nawet w rejon Okuniewa, świadczy spisek F. Gorzkowskiego (o którym powiemy później). W czasie śledztwa Gorzkowski zeznawał, że przyszli powstańcy mieli zmierzać na południe, aby połączyć się z legionami Dąbrowskiego. Władze austriackie bardzo zaniepokoiły się tworzeniem polskich formacji i wydały przeciwko nim tak surowe przepisy, iż można było sądzić, że nikt z kraju nie będzie ryzykował. W reskrypcie z 20 lipca 1797 r. cesarz Franciszek II nakazywał bezwzględne postępowanie nie tylko wobec uczestników, ale nawet sympatyków legionów. Mieli podlegać karze śmierci za zdradę stanu. Podobnie, pod karą śmierci, zabroniono komunikowania się z Włochami i przesyłania jakichkolwiek przekazów pieniężnych na obszary zajęte przez wojska francuskie. Każdy podróżny nielegalnie przekraczający granicę miał być karany konfiskatą majątku lub 3-letnim przymusem pracy. Nie powstrzymało to ochotników z Podlasia od potajemnych wyjazdów. Przedzierali się do Włoch z różnych części wcześniejszego, jak i późniejszego województwa podlaskiego. Byli to m.in. Antoni Kosiński z Kosianki na ziemi drohickiej, Michał Buyno z Broszkowa koło Siedlec, gen. Karol Kniaziewicz, który (zwolniony z niewoli rosyjskiej) przebywał wtedy w Wojcieszkowie u rodziny swojej macochy, w majątku Suchodolskich, Franciszek Podoski z Jarczewa, Grach Niewęgłowski spod Radzynia, Józef Grabowski spod Mińska Mazowieckiego, Tadeusz Piotrowski spod Liwa, Walenty Lipka z Wierzbic w cyrkule siedleckim. Do bardziej znanych Podlasian zmierzających do Legionów należeli też siostrzeńcy Tadeusza Kościuszki, bracia Estkowie z Dołholiski koło Wisznic. Tadeusz Estko, niegdyś oficer armii koronnej, miał wówczas 27 lat, a jego brat Sykstus był sześć lat młodszy. Początkowo młodzieńcy nie mogli wyruszyć z powodu braku dostatecznej ilości środków finansowych. Brak gotówki na drogę miały im zastąpić listy polecające do różnych osób. Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak niebezpieczne były to papiery. Z Dołholiski wyruszyli w połowie 1797 r. Dzięki listom polecającym swej matki, w Wiedniu zostali serdecznie potraktowani przez tamtejszą Polonię. W wyniku starań właściciela dóbr Kodeń Kazimierza Nestora Sapiehy zostali przyjęci przez ambasadora francuskiego gen. Bernadotte, który doręczył im paszporty do Włoch.

Józef Geresz