Klin i urwany film
Gdyby chciał, to by nie pił! – podobne deklaracje nie służą walce z nałogiem. Popadnięcie w uzależnienie od alkoholu nie tyle bowiem jest wyrazem złej woli, co chorobą, którą się leczy.
Żeby jednak podjąć staranie naprawy jakości życia, należy mieć świadomość istnienia problemu. Czy prawdą jest, że są ludzie bardziej od innych narażeni na stanie się „pijakiem”?
Bo żona gdera
Cechująca osoby uzależnione iluzja zaprzeczania sprowadza się zazwyczaj do kwestionowania czy bagatelizowania opinii otoczenia. Człowiek odbiera sygnały płynące z zewnątrz i świadczące o tym, że ma problem, ale sam się do niego nie przyzna. Jako przyczynę upicia się wskaże fakt, że „żona jest upierdliwa” albo w pracy dostał naganę…
Winowajcą bywają także pozytywne emocje, np. radość z podwyżki czy kupna auta.
– Jednym z powodów sięgnięcia po alkohol jest nieumiejętność radzenia sobie z własnymi uczuciami – zaznacza Lech Zakrzewski, terapeuta.
Zanim jednak wyjaśni, co kryje się pod tym hasłem, stawia tezę, że alkoholizm to choroba bio-psycho-społeczna oraz że przyczyny popadnięcia w nałóg pijaństwa nie muszą różnić się od decydujących o uzależnieniu od hazardu czy pornografii.
– Niektórzy po zdanym egzaminie rozwaliliby z radości sufit. Ale kiedy zorientują się, że ich euforia wywołuje dziwne spojrzenia lub reakcje, następnym razem będą starali się poskromić ją za pomocą specyfików. Ludzie sięgają po alkohol czy tabletki w każdej sytuacji, a często wręcz profilaktycznie – tłumaczy.
Pijacka tradycja
Wśród przyczyn biologicznych determinujących powstawanie uzależnienia L. Zakrzewski wskazuje na dziedziczne predyspozycje. Podaje przykład babci, która udając się rano do sklepu po bułki, przy okazji nabywa tabletki przeciwbólowe. I zażywa je nie dlatego, że głowa faktycznie ją boli, ale żeby przypadkiem nie zaczęła boleć!
– Chęć zapobiegania czemuś, czego jeszcze nie ma, to klasyczny objaw uzależnienia – ocenia terapeuta. Przestrzega też, że wnuk będący świadkiem podobnych sytuacji nie musi od razu stać się lekomanem… Ale może zacząć sięgać po chemię w celu poprawienia sobie nastroju.
– Dziecko alkoholika, które widzi skutki picia, a przy tym potrafi radzić sobie z uczuciami, nie jest skazane na bycie w przyszłości alkoholikiem. Podobnie jak osoba, która nie umie okiełznać uczuć, ale nie ma pijących przodków… Jeśli jednak w danym człowieku spotkają się trzy rodzaje przyczyn i pojawi butelka, popadnie w nałóg – podkreśla L. Zakrzewski. Uświadamia zarazem fakt istnienia pośrednich przyczyn determinujących uzależnienie, a wśród nich m.in.: łatwy dostęp do wyskokowych trunków oraz mocno zakorzenioną w naszym społeczeństwie pijacką tradycję.
Łapiąc lejca
Po ustaleniu przyczyn, czas na objawy… L. Zakrzewski wskazuje pięć osiowych symptomów uzależnienia od alkoholu. Jako pierwszy typuje nieumiejętność zatrzymania rozpoczętego picia. Po drugim czy trzecim wychylonym kieliszku uzależniony „łapie lejca” i chleje do upadłego. A więc dotąd, dopóki ma alkohol albo do momentu uśnięcia. – Nieumiejętność zatrzymania rozpoczętego picia bywa też określana bezsilnością wobec niego – wyjaśnia terapeuta.
Kolejnym objawem pozwalającym zdiagnozować uzależnienie są nieprzyjemne dolegliwości towarzyszące danej osobie po przebudzeniu. – Trzęsą się ręce, boli głowa, żołądek, w ustach pojawia się niesmak… Z medycznego punktu widzenia są to typowe objawy abstynenckie, czyli symptomy odstawienia – zaznacza L. Zakrzewski. I dorzuca kolejny kadr, kiedy to człowiek niewiele pamięta z poprzedniego dnia. – Oznaka urwanego filmu polega na tym, że nie wie się, co się robiło ani gdzie czy z kim było, o czym rozmawiało… Mimo że kolega może uspokajać: „Słuchaj, chodziłeś wczoraj normalnie i dało się z tobą dogadać”.
Klin klinem
Człowiek, któremu zdarzył się incydent z alkoholem i którego przebudzeniu towarzyszy ból głowy albo drżenie rąk, sięgnie po wodę bądź herbatę z cytryną, by uzupełnić płyny w organizmie… Ale zdrowy człowiek. Osoba uzależniona złapie za alkohol! Zechce wypić, by odzyskać formę.
– Czwartym osiowym objawem uzależnienia od alkoholu jest spożywanie trunków na kaca, czyli po to, by zniwelować dolegliwości spowodowane upiciem się poprzedniego dnia – potwierdza Zakrzewski. – Trunek poprawi samopoczucie, uzależniony poczuje się lepiej i do wieczora… znów się upije. Albo potrafi pić kilka dni – wpaść w ciąg – uświadamia, dorzucając do listy symptomów zmiany w wyglądzie, to, że ktoś jest nieogolony, brudny, cuchnący albo śpi w parku. – A choć są to objawy osiowe, również one pomagają identyfikować popadnięcie w nałóg – kończy.
3 PYTANIA
Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog
Po alkohol sięgamy, bo…?
Z różnych powodów. Niestety, wszystkie one ostatecznie sprowadzają się do tego, że chcemy uciec od otaczającej nas rzeczywistości, od stresu i problemów. Pod wpływem alkoholu zmienia się zachowanie człowieka, jego sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości. Czujemy się lepsi, radośniejsi… – inaczej niż zwykle. Dlatego wysokoprocentowe trunki od wieków uświetniały chwile wyjątkowe w życiu ludzi: święta, ważne uroczystości rodzinne, przełomowe wydarzenia w dziejach społeczności. Niestety, spożywane w nadmiarach ilościach i często prowadzą do uzależnienia i – jak każdy nałóg – niszczą życie osoby pijącej oraz jej najbliższych.
Dlaczego ludzie uzależniają się od alkoholu?
Ponieważ piją coraz częściej i więcej, aż staje się to ich sposobem na życie. Alkohol zmienia metabolizm organizmu człowieka tak, że przyzwyczaja się on do tego, iż znajduje się w nim określona ilość trunku, bez którego nie potrafi funkcjonować – gdy go zabraknie, organizm upomina się o swoje. To już początek nałogu, choć większość na tym etapie łudzi się, że nie jest uzależniona i w każdej chwili może przestać pić.
Czy prawdą jest, że kobiety łatwiej popadają w nałóg?
Sposób i styl życia, a nawet płeć, powodują indywidualne różnice w spożywaniu alkoholu. Mężczyźni traktują go jako środek pobudzający i pomagający rozładować stres. Piją zazwyczaj przy okazji spotkań ze znajomymi, po to, by dobrze się bawić, dla poprawy nastroju. Kobiety sięgają po alkohol głównie z powodów emocjonalnych: gdy czują smutek, lęk, chcą zagłuszyć samotność czy beznadzieję. Część kobiet zaczyna pić z partnerem życiowym dla towarzystwa albo po to, by mieć z nim lepszy kontakt. Zanim się zorientują, same się uzależniają. Inne w alkoholu szukają ucieczki od trudnych doświadczeń z przeszłości. Niemniej jednak kobiety uzależniają się szybciej od mężczyzn i przy spożywaniu mniejszych dawek alkoholu. Dużo szybciej dochodzi też u nich do wyniszczenia organizmu.
Historia, hasła etc.
Pojęcie alkoholizmu zostało wprowadzone w połowie XIX w. przez Magnusa Hussa – szwedzkiego uczonego przerażonego stopniem powszechności upijania się rodaków. Aby jednak problem zyskał zainteresowanie ogółu społeczeństwa, trzeba było czasu… Dopiero XX w. zapisał się jako okres znaczącego przyrostu badań nad zjawiskiem upijania się, a także narastającej troski o pijących oraz konsekwencje picia – zarówno dla nich, jak i społeczeństwa.
„W czasie wojny i okupacji alkohol stanowił istotny towar wymienny oraz powszechny sposób ucieczki od rzeczywistości. W okres powojenny kraj wszedł już rozpity” – udowadnia na łamach publikacji „Obyczaje polskie. Wiek XX w krótkich hasłach” autorka – Iwona Kurz. Wspomina, iż antyalkoholową krucjatę prowadzili w Polsce tak higieniści, jak i państwo, głównie przez piętnowanie pijaństwa w pracy (plakaty z lat 50 o treści: „Tylko osioł co się zowie pije wódkę na budowie”) i – a może przede wszystkim – Kościół. Przykazanie trzeźwości stanowiło jeden z najistotniejszych elementów nowenny ogłoszonej przez kard. Stefana Wyszyńskiego jako wezwanie do odnowy moralnej przed milenium.
Według badania OBOP SP przeprowadzonego w 1976 r. 33% respondentów uważało, że powszechność picia wynika z obyczaju (84% było zdania, że nasza kultura dostarcza częstych okazji do picia, a znaczna część wyraziła przekonanie, iż alkohol jest konieczny do „załatwienia ważnej sprawy”). Kolejne 33% broniło stanowiska, że pije się z chęci łagodzenia sporów, zaś 25% jako przyczynę wskazywało lekceważący stosunek do pieniędzy. A choć 95% sondowanych zdawało sobie sprawę ze szkodliwych konsekwencji nadużywania alkoholu, podkreślało zarazem jego walory lecznicze.
I tak mimo upływu lat wydaje się, że hasło „zalać robaka” – jako antidotum na wszelkie bolączki – wciąż ma się dobrze…
OPR. WA
WA