W poszukiwaniu wewnętrznego azymutu
Trzy miesiące temu w wypadku samochodowym zginął nasz syn. Miał 23 lata. Świat się nam zawalił na głowę. Codziennie jesteśmy na cmentarzu, modlimy się za niego, ale zamiast być lepiej, robi się coraz gorzej. Wielka otchłań beznadziejności i smutku zdaje się wsysać nas w siebie. Na domiar złego coraz częściej dochodzi do kłótni z mężem – nigdy wcześniej to się nie zdarzało. Widzę też, że tracimy kontakt z pozostałą dwójką młodszych dzieci. Od znajomych słyszałam, że spotyka się Ksiądz z rodzicami w żłobie. Błagam o pomoc! Jak dalej żyć? Naprawdę nie wiem już, co robić… Anna O.
Droga Pani Anno!
Ktoś, kto nie stracił dziecka, nie jest w stanie zrozumieć cierpienia rodziców, którzy tego dramatu doświadczyli. Każda śmierć przychodzi za wcześnie. Ta przerywa nić życia w momencie najmniej spodziewanym, zaskakuje, zwala z nóg swoim okrucieństwem i bezwzględnością. Nie jest Pani sama w swoim bólu. ...
Ks. Paweł Siedlanowski