Wsparcie na drodze do trzeźwości
Nie głaskać, ale wspierać duchowo – stwierdza krótko marianin, podsumowując istotę tej posługi. Przyznaje, że podjęcie jej cztery lata temu było jak rzut na głęboką wodę. – W domu rodzinnym nie doświadczyłem problemu alkoholowego. Jednak zanim wstąpiłem do zgromadzenia, przez osiem lat pracowałem w zakładzie przetwórstwa owocowego, m.in. przy produkcji wina – mówi. – Bywało, że ludzie pracujący ze mną staczali się na dno – przyznaje z uwagą, że otarcie się o kwestię uzależnienia pozwoliło dość wcześniej dostrzec wagę tej formy zniewolenia, ale też zyskać świadomość, jak ciężko z niej wyjść. ...
KL