Historia
Kulminacja manifestacji - wrzesień 1861 r.

Kulminacja manifestacji – wrzesień 1861 r.

W pierwszym tygodniu września margrabia Wielopolski wezwał - w imieniu pełniącego obowiązki namiestnika hr. gen. Karola Lamberta - rządców poszczególnych diecezji, aby osobiście stawili się w Warszawie. Biskup B. Szymański został wezwany na 8 września.

Ordynariusz podlaski do stolicy jednak nie przybył, lecz pojechał tego dnia na odpust do Ostrowa Lubelskiego (święto narodzenia NMP). Tak o tej uroczystości zapisał naoczny świadek J.S. Liniewski z Lejna: „Na ten odgłos, że będzie biskup, zeszło się narodu obydwóch obrządków kilkanaście tysięcy ze wszystkich okolicznych parafii. Podobnież obydwóch obrządków przybyły kompanie pobożnych z obrazami, chorągwiami, była nawet kompania z Lublina. Wszyscy niosący obrazy szli boso, odzywały się śpiewy pobożne, a w części i narodowe. Chorągwie narodowe także dawały się widzieć. Celebrował sumę ks. biskup, a kazanie wygłosili kapucyni z Lublina: w kościele ks. Fidelis, a na cmentarzu ks. Anicet, obaj sławni kaznodzieje. Przemawiali silnie w stylu religijno-narodowym. Po obydwu bokach wielkiego ołtarza stały chorągwie narodowe, niemniej wazony z kwiatami ozdobionymi herbami narodowymi. Była to uroczystość do szpiku kości przejmująca”.

9 września odbyło się nabożeństwo patriotyczne w Siedlcach za poległych 18 sierpnia w Wilnie. Gdy naczelnik powiatu zapytał proboszcza kościoła św. Stanisława, z czyjej insynuacji odprawiono Mszę św., duchowny odpowiedział, że zakupiona została przez mieszkańców „na intencję odwrócenia złego i błogosławieństwa na przyszłość”.

12 września odbyło się nabożeństwo w Janowie Podlaskim, u oo. dominikanów, ku uczczeniu unii Polski z Litwą. Na nabożeństwie znalazł się poczet sztandarowy o barwach narodowych, a chorążanką była żona asesora sądowego Bukiewiczowa. Również 12 września świętowała Biała Podlaska. Wnętrze tamtejszej fary udekorowano Orłem i Pogonią oraz napisem „Boże, wzmocnij ten związek”.

Tego samego dnia odbyły się uroczystości w Łukowie. Oprócz celebrowanego nabożeństwa zorganizowano w późnych godzinach wieczornych pochód z kościoła księży pijarów do krzyża wzniesionego za miastem na pamiątkę wypadków warszawskich, przy którym odśpiewano „Boże, coś Polskę”, po czym pochód w liczbie ok. 500 osób rozszedł się do domów. 13 września, po rannym nabożeństwie i patriotycznych śpiewach, część manifestantów łukowskich procesjonalnie udała się do sanktuarium Matki Bożej w Leśnej Podlaskiej. 14 września duchowieństwo łukowskie sformułowało petycję, w której m.in. pisano: „Jęczeć pod jarzmem cywilnie ugniatającym – pod rządem zabijającym wszelkie swobody narodowe – wszelkie poczucie swojskie straszno jest i okropnie dla narodu znającego swą godność i miłującego swą ojczystą ziemię, bo życie takie słusznie uważać można za śmierć cywilną”. Podpisało się pod tym dokumentem 30 duchownych świeckich i zakonnych, m.in. młody wikariusz ks. Stanisław Brzóska.

15 września odbyły się uroczystości odpustowe Podwyższenia Świętego Krzyża w klasztorze księży marianów w Skórcu. Na uroczystość przybyły pątnicze kompanie z Siedlec, Łukowa i Żeliszewa. Pielgrzymce z Siedlec przewodzili tamtejsi księża, niesiono chorągiew z Orłem i Pogonią. Po nabożeństwie procesja powracająca do Siedlec zatrzymała się w miejscu kaźni Pantaleona Potockiego w 1846 r.; po modłach postawiono tam dębowy krzyż.

Także 15 września odbyła się manifestacja w Międzyrzecu Podlaskim. Tego dnia obie parafie grekokatolickie ze Starego i Nowego Międzyrzeca procesjonalnie przybyły do kościoła św. Mikołaja obrządku rzymskokatolickiego i wzięły udział we wspólnym nabożeństwie, po którym uformowano pochód z emblematami religijnymi i narodowymi, udając się do Białej Podlaskiej. 16 września patriotyczna procesja odbyła się w Opolu k. Podedwórza, do postawionego tam krzyża.

Także 16 września doszło do wystąpień w Janowie Podlaskim. Manifestanci zebrali się koło zamku i wybili szyby w lokalu inspektora policji oraz w mieszkaniu nielubianego inspektora stadniny rządowej. Podobny incydent wydarzył się w Białej Podlaskiej, gdzie nieznani sprawcy zamalowali herby Cesarstwa Rosyjskiego na budynkach urzędowych, nie wyłączając apteki, i wybito szyby mjr. Mackiewiczowi z Komendy Inwalidów.

17 września bp Szymański wysłał do Warszawy – na żądane spotkanie z Wielopolskim – swego zastępcę sufragana Twarowskiego i sędziego surogata. Od podróży wymówił się ciężką słabością. W tym czasie ówczesne doniesienia policyjne były zazwyczaj niepokojące. 21 września pisano, że na cmentarzu przy kościele grekokatolickim w Parczewie postawiono krzyż z napisem „Pamiątka znieważenia krzyża w 1861 r.”. Alarmowano, że 23 września odprawiono nabożeństwo za poległych wilnian w Radzyniu Podlaskim, a 24 września niedozwolona procesja z Łukowa przybyła do Międzyrzeca Podlaskiego.

Największe uroczystości odbyły się w Białej Podlaskiej z okazji zbliżającego się święta ku czci pierwszego wielkiego męczennika Unii. 26 września bp Szymański przybył do kaplicy szpitala św. K. Boromeusza, gdzie został poświęcony obraz J. Simlera przedstawiający męczeństwo św. Józefata Kuncewicza. Obraz opłacony ze szkatuły biskupa pozostawał pod opieką tamtejszych Sióstr Miłosierdzia. Tego dnia w uroczystej procesji przy udziale wiernych i duchowieństwa obu obrządków obraz został przeniesiony do klasztoru oo. bazylianów i umieszczony w głównym ołtarzu. Z racji uroczystości rozpoczęły się miesięczne misje święte. „6000 włościan Rusinów i Polaków było zgromadzonych, manifestując przez usta kapłanów serdeczny bratni węzeł, jaki ich łączył w obronie praw obu tych szczepów, stanowiących jedną całość Rzeczypospolitej. Kazania i przemowy odbywały się w cieniu wspaniałych lip, okalających klasztor Bazylianów. Lud ruski i polski łzami oblewał grób św. Józefata” – zanotował B. Deskur.

Namiestnik K. Lambert zaniepokojony pisał do Wielopolskiego, że na dzień św. Józefata przybyły do Białej z sąsiednich parafii procesje z narodowymi sztandarami, a wieczorem tego dnia procesji, która liczyła ok. 4 tys. ludzi, przewodniczył biskup. Według źródeł policyjnych pewien kaznodzieja nazwał cesarza Mikołaja podłym łajdakiem i dodał: „Syn nie ustępuje ojcu pod żadnym względem”, a obecny przy tym bp Szymański nie udzielił mu nagany.

Józef Geresz