Polacy są pro-life!
Będąc na trasie, modlili się w intencji życia poczętego, rozdawali materiały pro-life i brali udział w konferencjach prasowych. Pomysłodawcą Rajdu dla Życia był biskup ełcki Jerzy Mazur. Pierwsza edycja rowerowej imprezy odbyła się w 2010 r. Grupa KSM-owiczów przejechała wtedy śladami pierwszych polskich męczenników. Wystartowali z Międzyrzecza, a trasę zakończyli w Giżycku. Drugi rajd, zatytułowany „Krzyżem przez Polskę”, miał dwie nitki. Jedna prowadziła z Giżycka do Międzyrzecza, druga z Zakopanego na Hel. Trzeci rajd także miał podwójną trasę i kształt krzyża. Drogę wyznaczały maryjne sanktuaria. Jedna grupa jechała z Krzeszowa do Suwałk, druga ze Szczecina do Krakowa.
Modlitwa na rowerze
IV Rajd dla Życia odbywał się pod hasłem „W objęciach świętych”. Tegoroczna trasa miała kształt okręgu. Dwie grupy pokonały łącznie 1250 km. KSM-owicze przejechali przez osiem województw i 13 diecezji. Wystartowali wspólnie 14 lipca z sanktuarium św. Stanisława Kostki w Rostkowie, a potem się rozdzielili. Spotkanie finalne zaplanowano na 20 lipca w sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie. Rowerowej akcji przyświecał jeden główny cel. Młodzi chcieli w ten sposób powiedzieć: stop aborcji! Z uczestnikami spotkałam się w Łomazach.
– Ideą naszego rajdu jest obrona życia poczętego. Nasz cel realizujemy na kilka sposobów. O nienarodzonych dzieciach pamiętamy przede wszystkim w modlitwie. Modlimy się w tej intencji w czasie drogi i podczas codziennych Mszy św. – tłumaczył ks. Janusz Wilk, asystent kościelny KSM diecezji legnickiej. – Na postojach rozdajemy materiały pro-life i ulotki o rajdzie. Nasze pakiety zawierają po kilka czasopism dotyczących obrony życia. Trzecim ważnym elementem akcji jest udział w konferencjach prasowych. W tym roku było ich znacznie mniej niż w latach ubiegłych. Krótsza trasa daje mniejsze możliwości – wyjaśnia.
Rajd dla Życia miał charakter religijny. KSM-owicze uczestniczyli w codziennej Mszy św. Modlili się indywidualnie podczas drogi i wspólnie w czasie odpoczynku. – Momenty postojów dyktuje nam trasa. Odmawiamy wtedy np. dziesiątek różańca lub Koronkę do Miłosierdzia Bożego – mówił ks. Janusz.
Kwiaty pod koła
Grupa wschodnia, która przejeżdżała przez naszą diecezję, liczyła dziesięć osób. Pielgrzymom towarzyszył dodatkowo pilot, medyk, kierowca busa, który wiózł bagaże, oraz rzecznik prasowy. Podobnie było w grupie zachodniej.
– W większości miejsc jesteśmy przyjmowani bardzo serdecznie. Pamiętam z wcześniejszych rajdów, jak w niektórych miejscowościach ludzie zatrzymywali nas prawie na siłę. Wiedzieli, kim jesteśmy i z jaką intencją jedziemy. Z radością oferowali poczęstunek. Słysząc o naszej inicjatywie, pragnęli nas hojnie ugościć – opowiadała Katarzyna Łasek. – Ze wzruszeniem wspominam, jak w jednej miejscowości kobiety wychodziły na ulicę i sypały nam pod rowery kwiaty. Wtedy nawet najwięksi twardziele uczestniczący w rajdzie mieli łzy w oczach. Był też taki przypadek, gdy do miejsca postoju eskortowała nas straż pożarna. Potem zgotowano nam serdeczne powitanie. W tym roku także nie mamy jakichś szczególnych problemów. Ludzie przyjmują materiały pro-life. Wiele osób pyta o szczegóły rajdu – zaznacza.
Każdego dnia pielgrzymi mieli do pokonania ponad 80 km. – Zmęczenie daje o sobie znać, ale mamy przecież ważną intencję, dla której jedziemy. Popieram takie akcje całym sercem. W Rajdzie dla Życia biorę udział od samego początku. Mam zamiar w nim uczestniczyć, dopóki tylko będę miała takie możliwości – deklarowała Katarzyna.
Nasz obowiązek
Dlaczego młodzi w ten sposób bronią życia nienarodzonych? – Każdy katolik powinien bronić swojej tożsamości i wartości, które wyznaje. Dziś są one niszczone i deptane. Taki rajd jest ciekawym sposobem na to, by powiedzieć innym, że jestem za życiem – przekonywała Anna Zeńka. – Centrum naszej pielgrzymki są Msza św. i modlitwa, ale głównym sposobem dotarcia do ludzi jest świadectwo. Zatrzymując się w poszczególnych miejscowościach, opowiadamy o naszej inicjatywie. Dzielimy się swoimi doświadczeniami. Odważnie mówimy, że jesteśmy przeciwko aborcji i za życiem. W intencji nienarodzonych ofiarujemy też swoje wyrzeczenia i wysiłek. Pan Bóg nam błogosławi, mamy piękną pogodę i na pewno damy radę dojechać do końca – podkreśliła.
Dwie Polski?
Rajd jest okazją do wielu ciekawych obserwacji. – Trzeba podkreślić, że Polacy są pro-life. Jadąc przez naszą ojczyznę, dostrzegamy jednak pewną rozbieżność. Na trasie spotykamy otwartych i życzliwych ludzi; doświadczamy też ogromnej dobroci. Wiele osób obiecywało nam modlitwę i o nią prosiło. Potem, gdy czytamy o sobie w gazetach lub oglądamy siebie w telewizji, zastanawiamy się, czy mieszkamy w tej samej Polsce. Przekaz medialny na nasz temat jest bardzo suchy i zdystansowany. Młodzież bardzo szybko wyczuwa manipulację (doszło do niej nawet w programie przygotowanym przez katolicką redakcję TVP). Ci, którzy się jej dopuszczają, szybko wpadają w swoją pułapkę. Podczas spotkań w szkołach, kiedy opowiadamy o rajdzie, mówimy również o dziwnym przekazie w mediach – tłumaczył ks. J. Wilk.
Więcej informacji na temat rowerowej akcji KSM można znaleźć na www.rajddlazycia.pl.
Agnieszka Wawryniuk