Region
Źródło: BZ
Źródło: BZ

Trudno o kompromis

Plany uporządkowania przez władze Międzyrzeca targowiska przy ul. Zarówie spotkały się z wielkim sprzeciwem kupców. 20 sierpnia spotkali się oni z burmistrzem, aby negocjować warunki handlu i odwieść włodarza od wprowadzania zmian.

Problem pojawił się kilka tygodni temu. Pisaliśmy o nim w poprzednim numerze „Echa”. Przy okazji przebudowy miejskiego targowiska w ramach projektu „Mój Rynek” władze miasta postanowiły uporządkować starą część rynku. Właścicielom przylegających do rynku sklepików polecono pomalować je na beżowy kolor. Zaś handlujący z placu targowiska otrzymali zawiadomienia o ogłoszeniu przetargu na rezerwację miejsc. Zaraz potem na placu wymalowano nowe stanowiska.

Nowy układ stanowisk, wielkość miejscówek (9 m²) oraz przetarg na rezerwacje miejsc i ich ceny wywoławcze (41 i 25 zł) wzbudziły niepokój międzyrzeckich kupców. W dniu przyjęć interesantów kilkunastu sprzedawców umówiło się na spotkanie u burmistrza Artura Grzyba.

Samochody przy stoisku

Kupcy prosili władze miasta o pozostawienie targowiska w niezmienionym stanie. Twierdzili, że nie zmieszczą się wszyscy w tak wyrysowanych boksach oraz że stanowiska są zbyt małe. Narzekali też, że utrudnia im się pracę przez zachęcanie do wyprowadzenia samochodów po rozpakowaniu towaru na nowy parking, oddalony o kilkaset metrów. – Da mnie samochód to przymierzalnia i magazyn. Do niego mam też podłączoną kasę fiskalną. Podobnie jak wielu innych kolegów – tłumaczy jeden z handlowców.

Kupcy uważają, że w wyrysowanych granicach nie będą w stanie ustawić się tak, żeby każdy pozostał na swoim poprzednim miejscu, co utrudni klientom odnalezienie ich. Nie ma też szans na to, by można było za stoiskami ustawić samochody. Ponadto kilku handlowców zupełnie straciło swoje poprzednie stanowiska – zajmowanego przez nich pasażu już nie ma, bo zbudowano tam parking. Obawiają się, że rezerwacja miejsc innych sprzedających, do czego będą zmuszeni, zrodzi spory i kłótnie.

Będą rezerwować

– Rezerwacja nie jest obowiązkowa – wyjaśniał zebranym naczelnik wydziału zarządzania mieniem komunalnym Mirosław Malinowski. Zaś burmistrz podkreślał, że nikt nie musi przystępować do przetargu. – My możemy się umówić, że nie przystąpimy do przetargu, ale co będzie, jak przyjedzie ktoś z zewnątrz i wykupi nasze miejsca? – zastanawia się mężczyzna handlujący od kilkunastu lat na międzyrzeckim rynku.

Podczas spotkania nie udało się wypracować kompromisu. Burmistrz zaproponował, żeby kupcy na podstawie rysunku z zaznaczonymi stanowiskami spróbowali sami się dogadać w kwestii ustawienia na targowisku. Nawet bez rezerwacji, ale w wyznaczonych liniach, z pozostawieniem wolnych alejek przejazdowych. Czy uda im się znaleźć jakieś rozwiązanie, dowiemy się na początku września. Pewne jest jednak, że przynajmniej część z nich wykupi rezerwacje, bo już przychodzą do urzędu po szczegółowe informacje dotyczące przetargu i wpłacają wadium do miejskiej kasy.

Niepotrzebne im luksusy

Władze miasta wielokrotnie podkreślały, że konieczne jest „ucywilizowanie” handlu na targowisku, a zaproponowane zmiany są najmniej uciążliwe spośród wszystkich rozważanych. Istniało nawet zagrożenie przeniesienia targowiska w inne, znacznie oddalone od centrum miasta miejsce. Kupcy z obojętnością przyjęli tę informację. Podobnie jak fakt, że otrzymają do dyspozycji nowoczesne toalety, z których będą mogli bezpłatnie korzystać oraz bezpłatne parkingi. – Po co mi luksusy w toalecie, z której korzystam przez pięć minut – narzekał jeden z kupców. – Dla mnie ważnie jest dobre stanowisko, na którym zarabiam pieniądze – dodał. Zebrani pochłonięci narzekaniem nie zwrócili też uwagi na wiadomość, że część handlowców będzie mogła przenieść się do zadaszonej hali na targowisku, gdyż tam również zaplanowano miejsca dla sprzedających towary przemysłowe.

BZ