Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Chciałem głosić Ewangelię

Odkrycie powołania było najtrudniejszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała. Dziś stale dziękuję za tę łaskę - mówi br. Adam Szczygieł, paulista.

Brat Adam wstąpił do Towarzystwa Świętego Pawła w wieku 35 lat. Zanim zdecydował się na życie w zakonie, imał się różnych zajęć. Na początku nic nie zapowiadało, że dokona właśnie takiego wyboru.

– Nie ma powołania bez nawrócenia i doświadczenia Boga w swoim życiu. W nich wszystko ma swój początek – mówi br. Adam i opowiada o drodze, która zaprowadziła go do zgromadzenia. Pierwszym ważnym etapem była służba w wojsku, którą wcześniej powierzył na Jasnej Górze Matce Bożej. – Zakończyłem ją przed terminem. Dla mnie był to widoczny znak Bożej opieki. Doświadczyłem, że Bóg działa tu i teraz. W wieku 22 lat przekonałem się o istnieniu złego ducha w moim życiu. Przeżyłem mocne doświadczenie duchowe, wręcz mistyczne, którego konsekwencje odczuwam do dziś. Trzy lata później postanowiłem sobie, że zrobię wszystko, by moje życie było dobre i wartościowe – opowiada br. Adam.

Długie poszukiwania

W tym czasie włączał się w różne inicjatywy społeczne, działał w kilku stowarzyszeniach i miał wiele pasji. Zajmował się fotografiką, ukończył kurs na przewodnika górskiego, wspólnie ze znajomą prowadził wydawnictwo, ale mimo tak aktywnego stylu życia nie mógł znaleźć swojego miejsca. Rozwijaniu zainteresowań towarzyszyło coraz głębsze życie duchowe. – Gdy miałem 32 lata zacząłem pytać siebie, czy przypadkiem nie mam powołania do życia zakonnego. Spotkałem się z pewnym kapłanem, który wskazał mi siedem różnych zgromadzeń. Tak trafiłem na paulistów. W rozeznaniu pomogły mi rekolekcje ignacjańskie, co nie znaczy, że nie trapiły mnie żadne wątpliwości. ...

Agnieszka Wawryniuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł