Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Chłopcy z zapałkami

Tradycyjnie kampania wyborcza dla niektórych środowisk jest doskonałą okazją do rozpalania dyskusji światopoglądowych. Do pewniaków należą m.in.: obecność katechezy w szkole, sposób jej finansowania i rzekome ogromne koszty, jakie z tego tytułu ponosi budżet państwa. Rzecz w tym, że zapał w gradacji nagłej troski o pomyślność kraju i jego obywateli myli się im z zapałkami…

Kilka lat temu kwestię obecności religii w szkolnych programach nauczania podnosili posłowe Ruchu Palikota. Starali się dowieść, iż narusza ona zasadę świeckości państwa oraz jest niezgodna z Konstytucją RP.

Już wtedy w mediach zaczęły się pojawiać się artykuły twierdzące, iż na skutek niekompetencji nauczycieli – katechetów i archaicznych metod nauczania stosowanych na katechezie następuje masowy odwrót uczniów od tego przedmiotu. Jeśli fakty jasno przeczyły owym osądom, tym gorzej dla faktów – tradycyjnie mogliśmy podziwiać marksistowski dialektyzm w pełnej krasie! Dziś partii sygnowanej imieniem posła z Biłgoraja praktycznie już nie ma, a wyborcy, lokując ją na marginesie życia politycznego, pokazali, co myślą na temat jej twórcy.

Fałszywa troska

Problem w analogicznej odsłonie powrócił kilka tygodni temu za sprawą Inicjatywy „Świecka szkoła”, a wraz z nią zostały odgrzane stare argumenty. Pojawił się postulat wyprowadzenia religii ze szkół i finansowania „kościelnych fanaberii” ze środków pozabudżetowych. Rzekomo można by w ten sposób zaoszczędzić nieco ponad 1,2 mld zł, bo na tyle (według różnych szacunków) wyceniono koszt wynagrodzeń wypłacanych każdego roku katechetom. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł