Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

W planach inwestycje

Od 25 lutego stanowisko prezesa Przedsiębiorstwa Energetycznego w Siedlcach pełni Karol Tchórzewski. - Jest osobą dobrze przygotowaną do sprawowania tej funkcji. Dajmy mu szansę - przekonywał prezydent Wojciech Kudelski.

Okoliczności dotyczące wyboru radnego sejmiku województwa i członka Prawa i Sprawiedliwości, a prywatnie syna ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, na prezesa PEC wyjaśniono podczas lutowej sesji rady miasta. - Rekomendowanie kandydata na członka spółki miejskiej w radzie nadzorczej należy do kompetencji prezydenta miasta. Spółki miejskie to nasze bogactwo, jest to sprawa bardzo ważna, dlatego też przygotowując się do tej rekomendacji, zrobiłem rozeznanie - mówił prezydent.

– Byłem przekonany, że najlepiej będzie, aby osoba, która ma zająć stanowisko prezesa zarządu PEC, była wybrana spośród załogi – tłumaczył W. Kudelski. Dodał, że złożył inżynierom, którzy „wiedzą wszystko na temat PEC”, propozycję zarządzania spółką. – Niestety, doskonali fachowcy, ludzie z doświadczeniem nie wyrazili zgody na kandydowanie. Wtedy zwróciłem się z propozycją do pana Karola Tchórzewskiego, pracownika PEC od kilku lat. Moje wskazanie wynikło również z tego względu, że zadzwonił do mnie prezes związku zawodowego i zarekomendował tę kandydaturę – wyjaśniał W. Kudelski. Przyznał też, że sprawdził popularność K. Tchórzewskiego wśród załogi. – Okazało się, że jest osobą ogólnie szanowaną – stwierdził prezydent. Podkreślił też, nie było żadnych nacisków ze strony ministra energii w kwestii powołania jego syna na stanowisko prezesa spółki. – Niektóre środowiska próbują ze względu na nazwisko robić koło tego człowieka niezdrową atmosferę. To nie minister Tchórzewski zabiegał o powołanie jego syna na stanowisko prezesa PEC, ale to ja zabiegałem o akceptację ministra. Odpowiedział, że jeżeli prezydent miasta i załoga widzą jego syna na tym stanowisku, to dla niego jest to powód do zadowolenia. Wszyscy sobie zdawaliśmy sprawę z tego, że ta kandydatura będzie wywoływała kontrowersje – przyznał W. Kudelski. – Pan Karol jest osobą dobrze przygotowaną do pełnienia tej funkcji. Dajmy mu szansę. Jeśli się nie sprawdzi, będzie musiał odejść. Będziemy obserwowali jego pracę – stwierdził prezydent, prosząc jednocześnie o ucięcie wszelkich dywagacji.

Przeciwny prywatyzacji

Nowy prezes PEC prezentując się radnym, przypomniał, że od dziesięciu lat jest radnym sejmiku wojewódzkiego, wcześniej pracował w biurze maklerskim Banku Ochrony Środowiska, a w PEC do tej pory pełnił funkcję kierownika działu analiz i rozwoju spółki. – Chciałbym zapewnić, że działanie przedsiębiorstwa, dostawy ciepła i energii elektrycznej są niezagrożone – uspokajał K. Tchórzewski. Zapowiedział także dalszą modernizację miejskiej elektrociepłowni, którą wymuszają coraz ostrzejsze normy ochrony środowiska. – Obecnych kotłów węglowych możemy używać do końca 2022 r. Z każdym rokiem zmniejszamy ilość emisji CO2. Unia Europejska narzuca normy dotyczące nie tylko dwutlenku węgla, ale również ograniczenia emisji siarki i azotu. Ostatnio mówi się też o emisji rtęci, która jest co prawda śladowa, ale jej ciągły pomiar wymusi inwestycje w odpowiednią instalację. Czeka nas ogrom zadań, ale poradzimy sobie i wybierzemy dobrze – zaznaczył nowy prezes. – Na razie działa elektrociepłownia gazowa, dzięki której mamy mniejszą emisję CO2. Produkujemy prąd, który obecnie jest głównym źródłem dochodów przedsiębiorstwa – dodał. Uciął także spekulacje dotyczące prywatyzacji spółki. – Każdy, kto mnie zna albo rozmawiał ze mną czy słuchał moich wypowiedzi, musi wiedzieć, że jestem genetycznie zaprogramowanym przeciwnikiem prywatyzacji. Gwarantuję, że za mojej prezesury nie dojdzie do tego. Takie działanie uważam za szkodliwe dla miasta i mieszkańców. W miastach, gdzie do tego doszło, sieci są wyeksploatowane, a w przedsiębiorstwo się nie inwestuje, tylko wyciąga z niego zyski – zwrócił uwagę K. Tchórzewski. Potwierdził też, że w planach nie ma wzrostu opłat za ciepło.

Większa jawność

Mariusz Dobijański wyraził nadzieję, że nowy szef PEC będzie bardziej otwarty w kwestii informowania o funkcjonowaniu spółki. – Prezes Figat miał specyficzny sposób zarządzania przedsiębiorstwem. Nie zawsze udostępniał informacje, które wydawały się dla nas istotne – stwierdził radny. K. Tchórzewski zapowiedział większą jawność, podkreślając, że każdy mieszkaniec jako współwłaściciel przedsiębiorstwa powinien wiedzieć jak najwięcej. M. Dobijański życząc nowemu prezesowi sukcesów i tego, żeby spółka się rozwijała, poprosił o przedstawienie bilansu otwarcia. – Zeszłoroczny zysk netto przedsiębiorstwa wyniósł 6 mln zł. Za styczeń było to 1,7 mln zł, a do tego będą jeszcze spływać środki z opłat zastępczych w wysokości 3,8 mln zł. Sytuacja spółki jest więc dobra, ale wyzwaniem finansowym będą czekające ją inwestycje dotyczące m.in. najnowszych technologii. W czerwcu mają być bowiem ogłoszone regulacje prawne, które będą miały istotny wpływ na decyzję o wyborze technologii do dalszej modernizacji zakładu – powiedział K. Tchórzewski.

Z kolei radny Andrzej Sitnik zapytał, dlaczego wybór nowego prezesa spółki nie odbył się w drodze konkursu. Wtedy, jego zdaniem, decyzja nie wywołałaby kontrowersji i wątpliwości. – W historii miasta nie ma takiej tradycji. Ani ja, ani moi poprzednicy nie organizowali konkursów na stanowiska prezesów miejskich spółek. Ich obsada jest wyłącznie kompetencją prezydenta miasta i biorę za to całkowitą odpowiedzialność – odpowiedział W. Kudelski.

HAH