Na scenie czują się jak ryby w wodzie
Młodzi aktorzy gromadzą się w zaaranżowanym na własne potrzeby studiu przy ul. Szkolnej w Rykach. Na co dzień uczęszczają do różnych szkół i mieszkają w różnych miejscowościach, nawet poza terenem powiatu. Łączy ich wspólna pasja i osoba reżysera. Niełatwego zadania pokierowania zespołem podjął się instruktor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie Patryk Pawelec, uzdolniony aktor i recytator. Pierwszy kontakt z przyszłym reżyserem uczniowie mieli już dwa lata temu. - Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Miejsko- Gminnym Centrum Kultury w Rykach. Razem tworzyliśmy sztukę na 100- lecie odzyskania niepodległości - przyznaje jedna z uczestniczek grupy Maja Krauze. Mimo że po zrealizowaniu projektu ekipa się rozpadła, chęć do dalszej pracy pozostała. - Nie mamy w mieście zbyt wielu możliwości rozwijania tego typu pasji - zauważa Maja. Dzięki zaangażowaniu młodych aktorów powstało studio teatralne. W przestronnym lokalu po dawnym sklepie udało się stworzyć przestrzeń do działalności kulturalnej. - To była nasza wspólna praca. A po ogłoszeniu naboru pojawiły się nowe osoby - opowiada M. Krauze.
Dziś grupa liczy 13 członków. Większość z tego grona pochodzi jeszcze z pierwszego naboru. Później do zespołu dochodzili kolejni aktorzy. – Przez pierwsze miesiące poznawaliśmy się i ćwiczyliśmy. Dopiero po kilku miesiącach zaczęliśmy pracować nad premierową sztuką – mówi uczestniczący od początku w grupie aktorów Jakub Miłosz.
Maski pokonały bariery
Widząc zapał młodzieży, reżyser postawił przed nimi nie lada zadanie. Na debiutancki spektakl wybrał dramat Witolda Gombrowicza „Iwona, księżniczka Burgunda”. – Pomyślałem, że oni mogą się w tym odnaleźć, bo sztuka porusza bliski młodym ludziom temat odrzucenia – przyznaje P. Pawelec. Jak się jednak okazało, pierwszy kontakt z utworem przysporzył trudności. – Klasyka mogła ich trochę przygnieść – zauważa reżyser. Ostatecznie w pokonaniu trudności aktorom pomogły maski i sztuka zaczęła ich coraz bardziej wciągać. – Zniknęły wszelkie bariery. Zrobiliśmy improwizację na muzyce i to otworzyło nas na siebie – mówi opiekun grupy.
Prace nad spektaklem trwały pół roku. Premiera odbyła się w listopadzie, ale z okazji jubileuszu studia aktorzy postanowili wystawić przedstawienie jeszcze raz. Myliłby się jednak ten, kto spodziewałby się identycznie powtórzonej sztuki. Ambitni artyści starali się nie spocząć na laurach. – Dzisiejszy spektakl był bogatszy o trzy osoby. Trochę inaczej rozegraliśmy też pewne sceny, choć sens pozostał taki sam – opowiada J. Miłosz.
Forma terapii
Jubileuszowy występ obejrzeli zaproszeni goście, w tym przyjaciele członków grupy. – Zaskoczyła nas gra aktorska. To niesamowite, że w młodym wieku można wsyatwić tak wspaniały spektakl – mówią Zuzanna Woźniak i Dawid Błachnio z ryckiej „Budowlanki”. – Bardzo mi się podobało, że w sztuce mogłam zobaczyć swoich znajomych. Jestem z nich dumna. Taka forma odskoczni od codzienności, a zwłaszcza od szkoły jest świetna. Szczcególnie dla tych, którzy ze sztuką nie mają zbyt dużo wspólnego – przekonuje Alicja Marciszka z I LO w Rykach.
Widowisko spodobało się także dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Rykach. – Zadanie tego spektaklu jest terapeutyczne. Młodzież może w ten sposób wyrazić to, z czym ma ogromny problem. Po za tym sztuka mówi o uniwersalnych wartościach: że nie wolno drwić z miłości, a ten, kto z nią igra, ponosi karę – zauważa Mirosława Brasławska-Haque. – Mimo że sztuka jest trudna, myślę iż będzie miała swoich odbiorców. To jest klasyka. Dlatego warto doceniać, a nawet dofinansowywać takich artystów – dodaje.
Tomasz Kępka