Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Czy w mieście powstanie spalarnia?

Władze miasta zastanawiają się nad powstaniem spalarni odpadów. - Dzięki temu przedsięwzięciu udałoby się rozwiązać problem z gospodarką śmieciową i produkcją ciepła - przekonują.

Inwestycja miałaby zostać zlokalizowana na terenie PEC przy ul. Starzyńskiego. Koncepcję budowy instalacji termicznego przekształcenia odpadów komunalnych (ITPOK) opracowała, na zlecenie Przedsiębiorstwa Energetycznego, firma Savona Project z Tarnowa.

Projekt zaprezentowano radnym podczas styczniowej sesji. Początkowo mówiło się o budowie spalarni na terenie powiatu. Powstanie ITPOK w granicach Siedlec to zupełnie nowy pomysł. Dzięki inwestycji, jak tłumaczą władze miasta, udałoby się rozwiązać problemy zarówno z produkcją ciepła, jak i gospodarką odpadami. Po pierwsze: zlokalizowanie spalarni na terenie PEC pozwoliłoby zmniejszyć zależność spółki od rosnących cen gazu, a zastąpienie węgla śmieciami zmniejszyłoby wydatki związane z uprawnieniami do emisji CO2.

Po drugie: dzięki spalarni udałoby się wykorzystać potencjał energetyczny kalorycznych frakcji wydzielonych z odpadów komunalnych, które ze względu na ciepło spalania nie mogą być składowane. Obecnie Zakład Utylizacji Odpadów przekazuje na zewnątrz ok. 20 tys. ton takich odpadów rocznie i płaci za to coraz więcej, co przekłada się na stawki opłat za śmieci dla mieszkańców. Do tego dochodzą koszty paliwa. Dzięki spalarni odpadów wspomniane wydatki zostałyby zminimalizowane.

Budowa spalarni to jednak bardzo droga inwestycja – jej koszt oszacowano na ok. 100 mln zł. – Obliczono go na podstawie danych od dostawców technologii oraz wyników przetargów dla podobnej wielkości instalacji w Krośnie i Starachowicach. Niewykluczone, że jeżeli dojdzie do tworzenia studium, ta kwota się zmieni – mówił Sławomir Duda, prezes firmy Savona Project. – Na tę inwestycję można zdobyć dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wysokości połowy kosztów budowy, a resztę sfinansować z niskooprocentowanej pożyczki – tłumaczył S. Duda. Spalarnia mogłaby zacząć działać w 2026 r.

 

Bez uciążliwości dla mieszkańców

Radni nie kryli swoich obaw związanych z inwestycją. Jedna z nich dotyczyła uciążliwości dla mieszkańców i wpływu na środowisko. Mimo iż spalarnia miałaby stanąć na terenie dzielnicy przemysłowej, to radni zwracali uwagę, że najbliższe zabudowania są oddalone zaledwie o kilometr, a planowane osiedle przy ul. Geodetów o połowę bliżej.

Prezes firmy Savona Project przekonywał, że spalarnia zanieczyszczałaby środowisko mniej niż obecne pozyskiwanie energii cieplnej z miału węglowego. – Obszar spalania jest bardzo restrykcyjnie uregulowany w polskim i unijnym prawodawstwie. To jest pierwsza rękojmia tego, że eksploatowanie tej instalacji będzie odbywało się w ramach oddziaływań mieszczących się w przepisach prawa, w wartościach dopuszczalnych. Co ważne, standardy emisyjne dla spalania węgla są mniej rygorystyczne niż dla tego typu obiektów. Poza tym taka instalacja w porównaniu z węglową nie spowoduje pogorszenia oddziaływania na powietrze – wyjaśniał S. Duda. Przywołał też przykłady miast takich jak Malmö, Kopenhaga i Wiedeń, gdzie takie instalacje pracują w gęstej zabudowie, zaś w Białymstoku ze spalarnią sąsiaduje ośrodek sportowo-rekreacyjny.

 

Jedyna sensowna lokalizacja

Do pozytywnego spojrzenia na budowę spalarni zachęcali prezydent Andrzej Sitnik oraz prezes PEC Marzena Komar. – To najbardziej potrzebna inwestycja zarówno miastu, jak i mieszkańcom w perspektywie wielu lat – przekonywał prezydent. – Musimy odchodzić od węgla, a śmieci są i będą. Nie zabraknie więc źródła, aby zabezpieczyć wsad. A poza tym to źródło, za które nie musimy płacić – podkreślał A. Sitnik.

– W związku z rosnącymi cenami gazu i uprawnień do emisji CO2 zaczęliśmy myśleć o nowych możliwościach. A nie ma bardziej sensownej lokalizacji w mieście na spalarnię niż teren przy PEC – tłumaczyła prezes spółki. Dodała, że zwlekanie z decyzją może pozbawić miasto dofinansowania na inwestycję. – Bardzo dużo przedsiębiorstw jest zainteresowanych skorzystaniem z dofinansowań. Za chwilę okaże się, że środki zostaną wyczerpane, bo wielcy gracze już złożyli wnioski. Jeżeli nie będziemy współpracować i wspólnie edukować społeczeństwa, to nasze przedsięwzięcie nie ma prawa bytu. Jako miasto i PEC stoimy przed wielkim wyzwaniem – zwróciła uwagę M. Komar.

Przedstawiona koncepcja budowy spalarni i dyskusja nie były wiążące. Na decyzję radnych trzeba będzie jeszcze poczekać.

HAH