Nasz biskup, nasz rodak
Uroczystości rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem ks. kan. dr. Zenona Czumaja, dyrektora Muzeum Diecezjalnego w Drohiczynie, w kościele św. Antoniego z Padwy i św. Piotra z Alkantary. Wśród koncelebransów obecny był m.in. biskup senior Antoni Pacyfik Dydycz, jak też gospodarz miejsca - ks. kan. dr Romuald Kosk. Na uroczystości przyjechały siostry z założonego przez bp. A.P. Szelążka Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus z matką generalną s. Lucyną Lubińską oraz postulatorem procesu beatyfikacyjnego założyciela s. Hiacyntą Augustynowicz. Obecne były również władze samorządowe miasta i powiatu, pracownicy placówek kulturalnych i mieszkańcy miasta.
W homilii ks. Z. Czumaj zaznaczył, że chociaż najwybitniejszy syn Węgrowa jest jeszcze słabo znany, to coraz częściej można usłyszeć z ust mieszkańców miasta: „nasz biskup, nasz rodak, nasz sługa Boży”.
– Bp Szelążek jest najznamienitszym węgrowianinem. Ale nie można też mówić o historii Kościoła w Polsce i historii naszej ojczyzny w okresie międzywojennym, pomijając tę postać – podkreślał. – Dla naszej społeczności ważne są znaki, które zostawił, a które wpisują się w zakończenie tygodnia modlitw o powołania do służby Bogu i Kościołowi. To dom rodzinny, grób rodziców i brata oraz ta świątynia, ubogacona nie tylko obecnością i modlitwą sługi Bożego, ale też obrazem Świętej Rodziny, który podarował jej ksiądz biskup. Te znaki mówią o tym, gdzie rodzi się kapłaństwo, gdzie dojrzewa powołanie – mówił ks. Z Czumaj. Dowodził, jak silne więzi łączyły sługę Bożego z miastem. Przytoczył też cytat z listu rektora Akademii Duchownej w Petersburgu, gdzie kształcił się ks. A.P. Szelążek, do biskupa płockiego: „Odsyłam Waszej Ekscelencji do pomocy ks. Szelążka. Ale nie szelążek to, ino czysty dukacik”. – Taki dukacik zwany Szelążkiem jest skarbem Węgrowa – zaznaczył kaznodzieja. Życzył też, byśmy poznając ten skarb, starając się go naśladować, czerpiąc z dziedzictwa, jakie pozostawił, szanując jego pamięć, modląc się o wyniesienie go na ołtarze, mogli doczekać jego beatyfikacji.
Czas odkrywania
Bezpośrednio po Eucharystii ks. R. Kosk pobłogosławił pamiątkową tablicę ustawioną przed domem rodzinnym bp. A.P. Szelążka przy ul. Kościuszki 37, w biskim sąsiedztwie kościoła poreformackiego.
Część konferencyjną uroczystości rozpoczęła w Gminnym Ośrodku Kultury zastępca burmistrza Węgrowa Halina Ulińska. Przypominanie związku sługi Bożego z Węgrowem – jak mówiła – rozpoczęto 28 listopada ubiegłego roku. Mszą św. o rychłą beatyfikację sługi Bożego odprawioną w bazylice, która przed laty była kościołem parafialnym Szelążków. Wcześniej z udziałem Towarzystwa Miłośników Ziemi Węgrowskiej wpisany do rejestru zabytków i odnowiony został grób rodzinny. Biskupowi poświęcono też jeden z albumów serii „Węgrowianie” wydawanej przez Miejską Bibliotekę Publiczną, a opracowany przez dr Małgorzatę Rosparę.
– Chcemy, by tablica upamiętniała bp. A.P. Szelążka, a dla mieszkańców naszego miasta i dla turystów również była znakiem. Mam nadzieję, że wkrótce znajdzie się miejsce na izbę pamięci, może w domu, a może w klasztorze przy poreformackim kościele, który biskup tak ukochał – powiedziała H. Ulińska.
Pasterz niezłomny
Pierwsza z prelekcji dotyczyła pobytu biskupa łuckiego w Zamku Bierzgłowskim po deportowaniu go do Polski w 1946 r. Diakon prof. dr hab. Waldemar Rozynkowski zwrócił uwagę, że trudne wydarzenia rzeźbiły całe życie bp. Szelążka, a ostatnie trzy i pół roku można uznać za doświadczenie o tyle ciężkie, że był – jak władca bez ziemi – biskupem bez diecezji. Część kapłanów i wiernych diecezji, którą kierował od 1926 r., rozproszona była po Polsce, część – została wywieziona na Syberię. – Sam o sobie mówił: „jestem wygnańcem” – nawet w korespondencji oficjalnej pisał o sobie „wygnaniec” albo „bezdomny”. Pozbawiony był decyzyjności do tego stopnia, że nie miał wpływu na miejsce swego pobytu. Nie mógł być pasterzem – zaznaczył W. Rozynkowski, zwracając uwagę, że na przekór przeciwnościom biskup nie poddał się: próbował organizować kurię diecezjalną, prowadził bogatą korespondencję, nawet publikował, doprowadził do odbudowania Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus na terenie, na którym wcześniej go nie było, był też punktem odniesienia dla sióstr, dla księży i wiernych, którzy wyjechali z Wołynia.
Droga do beatyfikacji
S. H. Augustynowicz w swoim wystąpieniu przypomniała kluczowe momenty procesu beatyfikacyjnego rozpoczętego 6 października 2013 r. w Toruniu i ciekawostki m.in. dotyczące docierania do pamiątek po biskupie.
– Droga do beatyfikacji nie jest łatwa. Muszą zostać wypełnione wszystkie procedury i wymagania. Nie da się kupić świętości: albo jest się naprawdę świętym, albo nie jest się nim wcale. A na potwierdzenie tej świętości musi jeszcze odpowiedzieć niebo. Wymagany jest bowiem cud, znak nadzwyczajny przekraczający prawa rozumu i natury, który potwierdzi, że przez przyzywanego sługę Bożego dzieje się interwencja Boga. W przypadku sługi Bożego bp. A.P. Szelążka takiego cudu w znaczeniu prawa kanonicznego nie odnotowałam, dlatego tym bardziej zachęcam do modlitwy, przyzywania jego wstawiennictwa i do wypraszania łaski, która będzie potwierdzeniem jego świętości i otworzy bramę do ogłoszenia go w Kościele jako błogosławionego – mówił s. H. Augustynowicz. Zaznaczyła też, że chociaż od śmierci biskupa minęło ponad 70 lat, to pamięć o nim jest żywa i trwała w różnych miejscach Polski i poza jej granicami. Wyraża się przez modlitwę, obchodzenie rocznic związanych ze sługą Bożym, publikacje, sesje naukowe czy upamiętnianie związanych z nim miejsc. – Taka forma upamiętnienia jak tablica to niemy świadek, jednak na trwałe wpisujący się w dane miejsce – zauważyła siostra postulator, przypominając, że biskup został upamiętniony w Toruniu, w domach zakonnych sióstr terezjanek w całej Polsce, w Łucku, w Zamku Bierzgłowskim oraz w Stoczku Łukowskim. – Dzisiaj cieszymy się poświęceniem tablicy w Węgrowie, mieście tak bliskim słudze Bożemu. To wyraz żywej pamięci o wyjątkowym człowieku tej ziemi, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, niezatarty ślad jego obecności – mówiła.
Na koniec s. Hiacynta zapowiedziała niespodziankę – prapremierę projektu muzycznego, którego oficjalna prezentacja zaplanowana jest na 26 maja, tj. rocznicę święceń bp. Szelążka. Uczestnicy konferencji po obejrzeniu klipu byli zgodni, że modlitwa o jego beatyfikację w wykonaniu czterogłosowego chóru z towarzyszeniem kwintetu smyczkowego – robi wrażenie.
Wszystko zaczęło się tutaj
Wystąpienie prof. Leszka Zygnera było zwieńczeniem konferencji – ze względu na przytoczoną przez niego liczbę dowodów potwierdzających, jak wiele miejsca w sercu bp. A.P. Szelążka zajmował Węgrów. – To, co w 1991 r., kiedy ruszyłem śladami biskupa, najbardziej mnie zaskoczyło, to fakt, że w samym Węgrowie znalazły się miejsca, które znaczyły coś więcej niż miejsca, w których z taką życzliwością przyjmowali mnie księża wcześniej: w Stoczku Łukowskim, Żelechowie, Siedlcach. Największe wrażenie zrobił na mnie kościół, o którym wcześniej czytałem w listach, a przede wszystkim grób. To pierwsze namacalne świadectwo obecności biskupa na tym terenie – mówił L. Zygner. Podkreślił, że nie ma zdjęć ani zapisów, które dowodziłoby, że bp Szelążek kiedykolwiek odwiedził Stoczek Łukowski czy Żelechów. – Wszystko, co pisze o dzieciństwie, zawsze ma związek z Węgrowem. Nie ma wątpliwości, że wszystko zaczęło się w Węgrowie – akcentował. Za swoimi poprzednikami cytował list, w którym biskup napisał, że jego wyjątkowe zjednoczenie z Jezusem zaczęło się w poreformackim kościele. Z kolei w swoim kościele parafialnym dwukrotnie odprawił Msze prymicyjne – pierwszą po święceniach kapłańskich w 1888 r., drugą – po sakrze biskupiej w listopadzie 1918 r.
– Czy bp A.P. Szelążek jest największym węgrowianinem – niech osądzą sami węgrowianie. Dla mnie na pewno jest jednym z najwybitniejszych polskich biskupów XX w. – puentował L. Zygner.
Zwieńczeniem spotkania był piękny koncert w wykonaniu Tatiany Trojanowskiej (sopran) i Jakuba Plasa (fortepian).
Monika Lipińska