Liczy się wierność, nie ilość!
Zgromadzonych powitali przeor leśniański o. Justyn Duszczyk oraz ks. Grzegorz Koc, diecezjalny moderator ŻR. Potem pielgrzymi wypełniający plac św. Józefa wysłuchali konferencji wygłoszonej przez znanego z kanału internetowego „Teobańkologia” ks. Teodora Sawielewicza. Kapłan mówił o siedmiu etapach modlitwy wskazywanych przez św. Teresę z Avila. Najpierw przypominał, że Różaniec jest modlitwą ustną i myślną. Zaznaczał, że ważne jest w nim nie tylko wypowiadanie poszczególnych „zdrowasiek”, ale przede wszystkim myślenie o tajemnicach. - „Zdrowaśki” mają jedynie nadawać rytm naszej modlitwie, istotniejsze jest rozważanie treści biblijnych ukazanych w tajemnicach - wyjaśniał ks. Teodor. Potem dopowiadał, że modlitwa myślna dzieli się na medytacyjną i kontemplacyjną. - Rozważając np. nad zmartwychwstaniem Pana Jezusa, myślimy o jakimś grobie w swojej duszy, o tym, że Pan Jezus chce tam zmartwychwstać, że jest jakiś grzech, z którego powinniśmy zrezygnować.
Roztrząsamy to i odnosimy do swego życia; używamy do tego rozumu i wyobraźni, by odnieść jakąś korzyść. To jest medytacja chrześcijańska. Taka modlitwa jest jednak w pewnym sensie pierwszym etapem w Różańcu – podpowiadał ks. T. Sawielewicz.
Modlitwa jest bramą
Potem duszpasterz wirtualnej wspólnoty „Teobańkologii” odniósł się do nauczania św. Teresy Wielkiej, która porównała duszę ludzką do siedmiu mieszkań. – To siedem stopni modlitwy, które musimy przejść, by dotrzeć do mieszkania znajdującego się w centrum twierdzy, czyli naszej duszy. Tam mieszka Bóg, z którym mamy się zjednoczyć. Św. Teresa mówiła też, że są takie dusze, które mieszkają poza tym zamkiem, wśród gadzin i zwierząt. Podkreśla, że one nigdy nie weszły do swojej duszy. By to uczynić, trzeba przejść przez bramę, której na imię modlitwa. Tak! Wiele osób żyje poza obrębem swojej duszy, bo w ogóle się nie modli. One nie mają świadomości, jak wielki skarb w sobie chowają. Kto jednak zaczyna się modlić, wkracza na te poszczególne stopnie – wyjaśniał zaproszony gość.
Później tłumaczył, na czym polegają kolejne etapy. Zaznaczał, że w tej wędrówce nie zawsze idziemy chronologicznie. Bywa, że ze stopnia drugiego za pomocą łaski Bożej wchodzimy do piątego. Zdarza się jednak, że z szóstego cofamy się do pierwszego.
Etapy duchowego rozwoju
Pierwszy stopień dotyczy modlitwy trudnej, podobnej do wyciągania wody ze studni dziurawym wiadrem. Tu jest dużo wysiłku, ale mało owoców. Na drugim stopniu mamy do czynienia z tzw. modlitwą skupienia czynnego. Tu modlitwa zaczyna już smakować, umiemy skoncentrować nad słowami czy fragmentem Biblii, angażujemy w nią swoją wyobraźnię i rozum. Trzeci stopień to modlitwa skupienia biernego. Na tym etapie już bez większego wysiłku jesteśmy w stanie medytować np. nad tajemnicami Różańca. Czujemy, że „płyniemy w tej modlitwie”. Bez trudu przychodzą zrozumienie, pewne wyobrażenia, pobożne odczucia, wnioski i postanowienia. Czujemy, że „złapaliśmy Boga za nogi”. Na czwartym stopniu dochodzi do załamania. Znów dają o sobie znać oschłości emocjonalne, rozproszenia i duchowe ciemności. – Pomiędzy trzecim a czwartym stopniem dokonuje się przejście między wykorzystaniem naturalnych zdolności duszy, a więc naszych zmysłów i wyobraźni, do głębi wiary i modlitwy, gdzie coraz mniej jest działania człowieka, a coraz więcej Boga – wyjaśniał ks. Teodor. Na piątym etapie dochodzi już do częściowego zjednoczenia duszy z Bogiem. Dusza zostaje przez Niego pochwycona i prowadzona. Teraz, mimo oschłości, trzeba trwać w ciszy i pozwolić Bogu działać. Na szóstym stopniu modlitwa sprowadza się do patrzenia na Boga. Doświadczamy zjednoczenia, ale też dostrzegamy swoją nędzę. Na siódmym etapie zaczynamy rozumieć, że w modlitwie nie chodzi o nas, ale o Boga, o to by Go zadowolić i uwielbić, aby z Nim przebywać.
Modlitwa starszego pokolenia?
Po konferencji rozpoczęła się modlitwa różańcowa. Rozważania do tajemnic poprowadził ks. Teodor. Potem uczestnicy spotkania wzięli udział w Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Grzegorza Suchodolskiego. Hierarcha w homilii odniósł się do przypowieści o talentach. Przypominał, że Bóg mierzy człowieka nie według darów, które On mu dał, ale według wierności, jaką okazuje człowiek w zarządzaniu tymi darami. – Zostaliśmy wybrani przez Boga. Została nam powierzona cząstka Królestwa Bożego tu, na ziemi, w naszych parafiach, wspólnotach, diecezji, naszych zgromadzeniach zakonnych i dziełach, którym służymy. Czy mamy jednak tę świadomość, że jesteśmy tylko niedoskonałymi naczyniami i narzędziami? – pytał bp Grzegorz. Nawiązując do objawień maryjnych, podkreślał: „Są one zwrócone w stronę osób chorych, ale także i w stronę bezbożnych systemów, które sięgają po broń, które chcą niszczyć godność człowieka. Są również apelem skierowanym do nas, abyśmy jeszcze bardziej zjednoczyli się przy tej duchowej amunicji, którą jest modlitwa różańcowa. U nas, na Podlasiu, wygląda to w miarę dobrze. Koła ŻR są największym ruchem maryjnym i największym ruchem modlitewnym w naszej diecezji. Skupiają ponad 50 tys. członków, którzy każdego dnia biorą do ręki paciorki różańca i wzywają opieki Matki Najświętszej. Sami jednak dobrze wiecie, że Różaniec często jest przypisany do najstarszego pokolenia. W parafialnych kołach trudno jest ludziom młodszym zgromadzić się w zrzeszonym apostolacie modlitwy. Nawet jeśli dzieci i młodzież odmawiają Różaniec, to nie chcą podjąć zobowiązań, które wynikają z przynależenia do koła ŻR – zauważył biskup. Apelował, by nie bać się Różańca w takiej właśnie formule.
Nie odjeżdżaj!
Hierarcha prosił też o dalszy wysiłek w rozmadlaniu młodego pokolenia, o dzielenie się Różańcem.
– Jeśli będziemy chcieli dać dzieciom i młodzieży Różaniec, zły duch będzie im próbował dać zupełnie coś innego. Będzie chciał zachwycić ich czymś wspanialszym, przyjemniejszym i łatwiejszym. Z pewnością trafią się na ich ścieżkach ludzie, którzy – jak mówi papież Franciszek – sieją dym. (…) Wypełnijmy wszystkie zobowiązania, do których wzywa nas Maryja. Podejmijmy z nową gorliwością swoją misję. Bóg nie będzie nas rozliczał miarą ilości odmówionych Różańców czy pompejanek, ale miarą wierności tym darom, które otrzymaliśmy. (…) Bóg będzie nas mierzył miarą wierności naszemu powołaniu i zadań, które nam zsyła. Dlatego potrzeba czasu na preewangelizację, ewangelizację, na katechizację, udział w adoracji i świętej Liturgii. Potrzeba także wzajemnej troski o bycie ze sobą, o budowanie wzajemnych relacji – wyliczał biskup. Na koniec prosił, by nie „odjeżdżać” ze swoją pobożnością od domowników, ale wspólnie z nimi, w jedności, kroczyć ku Bogu.
Spotkanie zakończyło się Koronką do Bożego Miłosierdzia i modlitwą o uzdrowienie poprowadzoną przez ks. Teodora.