Sport

Chcemy awansować do PLS

Rozmowa z Bartłomiejem Kurkusem, prezesem PSG KPS Siedlce.

Do jakich wniosków doszedł Pan i zarząd klubu po rozgrywkach sezonu 2022/23 w I lidze siatkarzy, w którym KPS PSG Siedlce ostatecznie zajął 11 miejsce?

Na pewno nasze oczekiwanie były dużo wyższe. Nie ukrywam, że liczyliśmy na pierwszą ósemkę i udział w fazie play-off. Nie powiem, że nasze oczekiwania spełzły na niczym, ale z różnych względów trochę minęły się z osiągniętym wynikiem. Możemy to analizować i rozmawiać o tym, ale ja bym wolał odnieść się do przyszłego sezonu. Niemniej chciałbym podziękować naszemu koledze i trenerowi Matuszowi Grabdzie za cztery dobre lata pobytu w Siedlcach. Po jego wodzą zajmowaliśmy w lidze dobre miejsca i to jest pozytywny prognostyk dla nas i dla naszego byłego trenera, który otrzymuje oferty pracy z innych I-ligowych klubów.

Mam nadzieję, że w przyszłości będzie miał też propozycje prowadzenia drużyn w Polskiej Lidze Siatkówki. Praca trenera Grabdy w naszym klubie przyczyniła się też do jego rozwoju, co sprawiło, że z sukcesami był najpierw asystentem trenera reprezentacji do lat 19, a potem pierwszym trenerem kadry do lat 20, a obecnie do 21 lat.

 

Miejsce, które zajął PSG KPS, nie zadowala wszystkich związnych z klubem, w tym trenera Grabdy. Patrząc na występy zespołu w całym sezonie, można dostrzec okresy dobrej gry i słabsze występy.

Zgadzam się z tym w 100%. Trzeba jednak powiedzieć, że szkoleniowiec, który był jednocześnie trenerem kadry do lat 20, przystąpił do zajęć z naszym zespołem, ze względu na obowiązki reprezentacyjne, z prawie dwumięsięcznym opóźnieniem. To wpłynęło na niekorzystne wyniki drużyny na początku sezonu, w spotkaniach z najbardziej wymagającymi rywalami, a potem też sprawiło, że nie awansowaliśmy do fazy play-off. Do tego doszły jeszcze pewne problemy zdrowotne oraz losowe zawodników. Cenimy to, że trener Grabda, będąc w naszym klubie, był trenerem reprezentacji, ale to wszystko odbijało się negatywnie na naszym zespole. Tak przynajmniej wynika z naszej analizy. Z drugiej strony, być może skład zespołu nie był dostatecznie dobry na pierwszą czwórkę, chociaż tego oczekiwaliśmy i tak zakładał nasz budżet i podpisane kontrakty. Niestety, to jest sport. Kontuzja Przemka Kupki, który, moim zdaniem, jest zawodnikiem w perspektywie nawet wymiaru Mariusza Wlazłego, sprawiła, że te wyniki były słabsze.

 

Aż tak wysoko widzi Pan w rozwoju Przemysława Kupkę?

Uważam, że tak. Chociaż nie chciałbym mówić czegoś na wyrost, bo trzeba coś osiagnąć, by to potwierdzić. Myślę jednak, że jeżeli chodzi o warunki i możliwości, to jest to zawodnik na duże granie.

 

Wielu siatkarzy, którzy reprezentowali w przeszłości barwy KPS Siedlce, występuje teraz w PLS.

Gdybyśmy tych wszystkich zawodników mieli teraz u siebie, to bylibyśmy mistrzami Polski. Wystarczy przypomnieć m.in.: Damiana Szulca, Piotrka Łukasika, Jana Fornala. Wszystkich zawodników, którzy grali u nas, a potem w PLS, było ok. dwudziestu.

 

Wracając do trenera Mateusza Grabdy, czy decyzja, aby po czterech latach współpracy rozstać się, była z obu stron, czy tylko z jednej?

Byliśmy otwarci na współpracę, która była partnerska i przyjacielska. Przez te cztery lata mieliśmy ze sobą dobre relacje. To była decyzja Mateusza. My chcieliśmy, by został u nas. Gdyby była taka możliwość, współpracowalibyśmy z nim nadal. Trener jednak uznał, że w Siedlcach wyczerpał swoje możliwości, a trzeba pamiętać, że jest to jeszcze młody szkoleniowiec.

 

Jak widzi Pan przyszłość KPS?

Wielokrotnie mówiliśmy, że chcielibyśmy awansować do PLS. Jednak nie warunki finansowe (chociaż są one też bardzo istotne), a brak odpowiedniej hali jeszcze nam na to nie pozwala. Będziemy się jednak o to starać. Siedlce potrzebują dobrej czy nawet bardzo dobrej siatkówki i to będziemy chcieli zrobić w ciągu roku lub dwóch lat. Pragniemy być stabilni w I lidze.

 

Chcecie awansować do PLS?

Mam takie ambicje. To nie jest jednak zależne od prezesa Kurkusa, menadżera Macieja Nowaka czy od kilku innych sponsorów. Jesteśmy jednak optymistami. Chcemy rozwijać naszą drużynę i miasto, by mieć z tego radość.

 

Zespół ma nowego starego trenera – Witolda Chwastyniaka, który był przed laty związany z klubem z Siedlec. Co dalej z kadrą zespołu?

Zmiany będą duże. Nie chcę powiedzieć, że radykalne, ale zostanie tylko trzech lub czterech zawodników z podstawowego składu. Spowodowane jest to różnymi względami, jednak w większości przypadków siatkarze nie spełnili naszych oczekiwań. Jest nowy trener i wraz z nim dobieramy skład na przyszły sezon. Mamy też swoje oczekiwania. Wchodzą tu w grę kwestie finansowe. Pragniemy, by zespół się rozwijał, chcemy dawać szansę młodym zawodnikom. Ma tu znaczenie wysokość kontraktów, ale też możliwości rozwoju zawodników. Chcemy w perspektywie może nie roku, ale dwóch, trzech próbować (tak jak w obecnym sezonie Norwid Częstochowa) dobijać się do PLS. To jest jednak zależne od posiadania przede wszystkim odpowiedniej hali.

 

Na jak długo została podpisana umowa z W. Chwastyniakiem?

Na jeden sezon z możliwością przedłużenia o kolejny. Tak samo było w przypadku M. Grabdy. To jest spowodowane tym, że w zależności od różnych sytuacji obie strony nie mają wobec siebie zobowiązań.

 

Czy dalej głównym sponsorem KPS będzie Polska Spółka Gazownictwa?

Mam nadzieję, że nadal tak będzie. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z prezesem Robertem Więckowskim. Pozostanie z nami także Polimex Mostostal. Oprócz tego wśród sponsorów mamy jeszcze kilka firm z dziedziny finansów, publiczne instytucje, spółki giełdowe i prywatne.

 

Czyli nie musicie się martwić o finanse?

Mamy stabilną sytuację. Trzeba jednak pamiętać o tym, że rosną koszty. Z drugiej strony trzeba utrzymać zakontraktowanie odpowiednich zawodników, by trzymali oni odpowiedni poziom naszej drużyny.

 

Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Materski