Aktualności
Rozważanie na niedzielę

Rozważanie na niedzielę

Chyba nikt z nas nie lubi upominać. Jednakże wobec zła, które dzieje się wokół mnie, nie mogę przechodzić obojętnie.

 

Potrzeba mojej reakcji. To upomnienie wyraża miłość wobec drugiego człowieka, który uległ złu. Chodzi o to, aby „pozyskać swego brata”. Nie walczymy z człowiekiem, ale o człowieka; o jego zbawienie. Do czego byśmy doszli, gdyby rodzice, nauczyciele, wychowawcy, profesorowie nie upomnieli swych dzieci, wychowanków, uczniów, studentów? Upominanie nie ma dzisiaj zbyt dobrych notowań.

Upominanie wpadło w ramy wtrącania się w cudze sprawy, naruszenie świętej wolności; albo to my zbyt łatwo ulegliśmy globalizacji obojętności, która prowadzi do tego, że drugi człowiek staje się dla nas obojętny. Dla znanego świętego spokoju wolimy nie wychylać się i siedzieć cicho… bo przecież to nie moja sprawa… Jest w nas strach przed negatywną reakcją upominanego; a jeśli dołożymy do tego jeszcze „ideologię” tolerancji, która przyklepuje wszelkie zło, to już całkiem stoimy na straconej pozycji. Tymczasem Ewangelia pokazuje, że zło powinno zostać potępione. Celem tego jest przecież ocalenie człowieka.

Jak to robić? Jak upomnieć bliźniego? Słowo Boże podpowiada, że niezbędna jest pewna mądrość. Pierwszym etapem winna być rozmowa w cztery oczy. I tu pojawiają się schody. Uciekamy w plotki, narzekanie przed innymi, obmowę. Nam – tworzącym społeczeństwo informacyjne – dziś łatwiej skomentować czyjeś zdjęcie, stoczyć kolejną batalię na komentarze niż spotkać się i porozmawiać z człowiekiem. Jakoś brakuje nam odwagi, wolimy szeptać po kątach. Obowiązek takiej rozmowy w pierwszym rzędzie spoczywa na tych, którzy są najbliżej, których łączą jakieś więzy: małżeńskie, rodzicielskie, przełożeni-wychowankowie. Każdy z nas jest za kogoś odpowiedzialny.

Nie zwalniajmy się z tego obowiązku mówiąc: to nie moja sprawa, to ich życie, takie mamy czasy, co im bronić szczęścia itd. Miłosierdzie oznacza nie tylko przebaczenie, oznacza też upominanie. Nie ma miłości bez prawdy! Grecki czasownik „elencho” przetłumaczony jako „upomnij go” dosłownie oznacza „odsłonić, odkryć”. Nie chodzi zatem o ostrą reprymendę, lecz o pomoc drugiej osobie w dostrzeżeniu jej przewiny.

Jezus dobrze wie, jak delikatną sprawą jest proces nawrócenia, dlatego zachęca nas, byśmy najpierw podjęli próbę bezpośredniego dotarcia do grzesznika, stopniowo rozszerzając krąg zaangażowanych. Celem przecież nie jest zniszczenie, lecz odnalezienie zagubionej owcy.

 

ks. Marek Weresa