Aktualności
Przyjdźcie do mnie

Przyjdźcie do mnie

Trzeba przyznać, że Pan Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność z wysokiego „c”. Jak relacjonuje ewangelista Marek, miasto Kafarnaum miało wiele powodów, by huczeć od plotek.

Zaczęło się w synagodze, gdzie Jezus krótko i treściwie rozprawił się ze złym duchem. Potem w domu dopiero co wybranego ucznia przywrócił zdrowie jego teściowej. Następnie hojnie zaradzał wszystkim biedom, które przynosiło całe miasto. Hiobowe cierpienia odciśnięte w ludzkich losach – ku niedowierzaniu i powszechnej radości – znajdowały swój długo wyczekiwany kres. Jezus nie okazywał zniecierpliwienia; pełen wyrozumiałości do późnych godzin nocnych „uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił” (Mk 1,35).

Niektórzy spośród nas chcieliby zapewne stanąć tamtego wieczoru przed Jezusem, by zrzucić ze swoich barków wszystkie dolegliwości cielesne i duchowe. Zdarza się, że dotknięci krzyżem zapominamy o tym, że wieki historii dzielące nas od czasów Jezusa nie odebrały Zbawicielowi Jego potęgi i skuteczności – On jest tym samym kochającym i wszechmocnym Bogiem. Co więcej, Jego miłość, która poznała dokładnie i namacalnie, czym są odmęty cierpienia, pragnie nieść ulgę szczególnie znękanym na duszy i ciele. Aby doznać kojącego działania łaski Bożej, należy za przykładem mieszkańców Kafarnaum udać się wprost do Jezusa, przedstawić Mu swoją sprawę i cierpliwie czekać. Ci, którzy przyszli pod dom Szymona i Andrzeja, nie od razu doznali upragnionej od Jezusa łaski. Byli wytrwali, bo wiedzieli, że Jezus jest ich ostatnią nadzieją na ratunek.

Św. Jan od Krzyża mawiał: „tyle od Boga otrzymamy, ile się spodziewamy”. Niech więc w drodze do Jezusa nie zabraknie nam wiary. Z niewzruszoną nadzieją czekajmy na Jego łaskę. Spodziewajmy się też niemożliwego, gdyż Ten, który nas ukochał ponad wszystko, z pewnością przyjdzie nam z pomocą. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28).

 

Ks. dr Piotr Radzikowski