Komentarze
Lecimy głową w dół

Lecimy głową w dół

Wolna Polska weszła w kolejną fazę rozwoju. Za nami - jak mówią na mieście - studnica niespełnionych konkretów premiera Tuska.

Blamaż związany z realizacją najważniejszego programu Koalicji Obywatelskiej jest tak wielki, że nawet sprzyjające obecnemu premierowi polskojęzyczne media nie są w stanie przekuć totalnej porażki na choćby połowiczny sukces. Jak skrzętnie policzono, po ponad trzech miesiącach sprawowania władzy obecnej koalicji udało się wcielić w życie zaledwie dziewięć konkretów. Pięć kolejnych spełniono częściowo, a nad większością z pozostałych 86 nawet nie rozpoczęto prac.

Jak przystało na jubileusz, w setnym dniu „pontyfikatu” szef rządu wygłosił okolicznościowe przemówienie, w którym pochwalił się, że jego gabinet zrobił „więcej niż jakikolwiek rząd w historii RP”. Wyjaśniał także, czemu nie udało się zrealizować wszystkich magicznych 100 rzeczy, choć – czego dowodzono jeszcze niedawno – miało się to udać z nawiązką. Z zamieszczonego w sieci filmiku można się wciąż dowiedzieć, że to m.in. przez wojnę na Ukrainie, Putina, PiS czy „bijatyki pod sejmem, awantury w sejmie, blokowanie przez prezydenta z różnych powodów, a często bez powodu różnych ustaw, organizowanie manifestacji, podpinanie się, a następnie rozpalanie manifestacji rolniczych, w tym blokowanie granic”.

Po wysłuchaniu tych bredni i ponownym przeanalizowaniu zaledwie kilku pierwszych punktów z przedstawionej pod koniec ubiegłego roku listy pilnych spraw do załatwienia rodzi się pytanie: czemu obecny premier pluje w twarz już nie tylko swoim oponentom, ale nawet zwolennikom uśmiechniętej Polski? No bo jaki związek z wojną na Ukrainie i rzekomym rzucaniem kłód pod nogi przez prezesa PiS-u czy Prezydenta RP mają niezrealizowane obietnice w rodzaju: wprowadzimy 600 zł dopłaty na wynajem mieszkania dla młodych; postawimy indywidualne szafki dla uczniów w szkołach; podniesiemy kwotę zasiłku pogrzebowego; wprowadzimy zerową stawkę VAT na transport publiczny; zniesiemy tzw. podatek Belki; odbudujemy polskie tradycje hodowli świń; skończymy z nielegalnym importem śmieci do Polski…

Dlaczego zatem Tusk nie spełnił większości zobowiązań? Odpowiedź jest prosta. Bo zdecydowana większość jego nagrzanych zwolenników tego nie oczekiwała. Żelazny elektorat żąda od swojego guru jedynie rozliczenia PiS-owskich „bandytów”. Będąc tego świadomym, na kilkanaście godzin przed studnicą, premier zlecił wrzucenie w przestrzeń medialną informacji o złożeniu do marszałka sejmu wniosku o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Z kolei kilkadziesiąt godzin po studnicy cała Polska dyskutowała już o tym, czy włamanie do domów ziobrystów odbyło się z poszanowaniem norm ustrojowych państwa.

Przed laty Urszula Sipińska śpiewała: „Sza la la la zabawa trwa. Świat inny wymiar tutaj ma (…) Za frajer dają fant. Za clownem clown. Tłum obcych ciał. A my objęci wpół. Lecimy głową w dół…”. Od przeszło 100 dni wolna i uśmiechnięta Polska pikuje coraz szybciej. Ostatnio premier Tusk zapowiedział nawet pewne przyspieszenie. Niewykluczone, że po mocnym uderzeniu w twarde podłoże w wielu umysłach nastąpi wreszcie jakaś refleksja i przebudzenie. Pierwsza szansa już w najbliższą wyborczą niedzielę.

Leszek Sawicki