Rozmaitości

Trzeba szukać pomocy

Rozmowa z Lechem Zakrzewskim, terapeutą, od ponad 30 lat prowadzącym audycję trzeźwiejących alkoholików „Boże, użycz nam pogody ducha” na antenie Katolickiego Radia Podlasie.

Temat trzeźwości często gości na łamach „Echa”. Pretekstem do naszej obecnej rozmowy jest m.in. obrazek z modlitwą za osoby uzależnione w rodzinie dołączony do bieżącego numeru gazety. Sierpień to miesiąc modlitwy o trzeźwość. Tymczasem problem uzależnień - jak wiadomo - jest dużo szerszy: pomocy wymagają alkoholicy, ale też narkomani czy hazardziści.

Obecnie mocno promowany jest trend, by wszystkie rodzaje uzależnień objąć leczeniem w jednym miejscu.

Wcześniej alkoholikom oferowano pomoc w różnego rodzaju ośrodkach leczenia odwykowego, narkomanom w „monarach” itp. Teraz system niesienia wsparcia uzależnionym ma być scentralizowany i ujednolicony.

W miejsce zlikwidowanej przed dwoma laty Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych powołano Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Specjaliści KCPU zajmują się wszelkimi możliwymi rodzajami uzależnień, a – jak wspomnieliśmy – jest tego sporo, bo oprócz alkoholu są też narkotyki, leki, dopalacze itd. Dochodzą uzależnienia behawioralne – wiążące się z niekontrolowaną tendencją do określonych zachowań – jak nałogowe sięganie po telefon, hazard czy seksoholizm.

 

Przypomnijmy: człowiek uzależniony – z jednej strony – nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami, z drugiej – chce je regulować za pomocą alkoholu, narkotyków bądź hazardu.

Na szczęście także w dziedzinie uzależnień behawioralnych mamy coraz więcej specjalistów – i tak jak są grupy Anonimowych Alkoholików, swoje spotkania mają też Anonimowi Narkomani czy Anonimowi Hazardziści. W Warszawie powstała nawet grupa Anonimowych Depresantów.

 

Uzależnieni od depresji? Ale przecież depresję się leczy…

Podobnie jak alkoholizm, który – o czym wielokrotnie mówiliśmy – jest chorobą demokratyczną, która dotyka i kobiety, i mężczyzn, biednych oraz bogatych, a przy tym śmiertelną!

Pomoc świadczona uzależnionym idzie dwukierunkowo. Lekarze i terapeuci zajmują się stroną „medyczną”. Mityngi AA pozwalają z kolei na dzielenie się doświadczeniem i wspomagają członków wspólnoty w ich walce o trzeźwość. Co ważne, grupy samopomocowe – choć dzielone na narkomanów czy hazardzistów – nie są pozamykane. Oznacza to, że w spotkaniu AA mogą uczestniczyć narkomani, a na grupę Anonimowych Hazardzistów przyjść mogą również alkoholicy. Zdarza się bowiem, że trzeźwiejący alkoholik, jeśli nie nauczy się panować nad swoimi emocjami, może popaść w uzależnienie od hazardu czy gier komputerowych.

 

Argumentem za centralizacją – ujednoliceniem leczenia uzależnień może być fakt, iż zdrowienie w każdym przypadku opiera się na programie „12 kroków”? Wielokrotnie mówiliśmy, że jest to program „na życie” – dla każdego.

W każdej ze wspomnianych grup: AA czy Anonimowych Hazardzistów zdrowieje się na programie „12 kroków”. Jedyna różnica polega na tym, że podczas gdy uczestnicy mityngów AA wyznają swoją bezsilność wobec alkoholu, inni – wobec narkotyków, hazardu, pornografii itp.

 

Dane dotyczące spożycia alkoholu są alarmujące. Polacy piją coraz więcej i ponoć coraz chętniej sięgają po mocne alkohole. Rzeczywiście problem przybiera na sile?

Zawsze powtarzam, że mamy obecnie tyle samo alkoholików co, przykładowo, 100 lat temu. Skąd ta opinia? Alkoholizm jest chorobą, na którą cierpi 5-6% społeczeństwa i te dane utrzymują się od lat na stałym poziomie. Zmianą na plus jest natomiast większa świadomość społeczna i bogatsza oferta pomocy uzależnionym. Coraz więcej osób zaczyna korzystać z ośrodków leczenia uzależnień. Powstają też nowe grupy AA.

Co roku w Licheniu odbywają się spotkania trzeźwościowe, na które przyjeżdżają ludzie z całej Polski. W tegorocznym udział wzięło ok. 15 tys. osób, co oznacza, że ludzi zdrowiejących – na szczęście! – przybywa.

Spotkałem się z opinią, że jeśli alkoholik nie pije od czterech lat, to przyjmuje się, że proces jego leczenia przebiega prawidłowo. Inna kwestia, że spośród wszystkich mających problem alkoholowy prawdopodobnie połowa nie wie nawet, że go ma, a co się z tym wiąże – nie podejmuje żadnego leczenia. Nawet ci, którzy trafią już do poradni, nie zawsze korzystają z proponowanej im kuracji.

 

Nagłówki medialne od czasu do czasu szokują także m.in. doniesieniami na temat alkoholizmu u kobiet. Kobiety piją inaczej – to fakt. Ale czy na pewno mniej i rzadziej niż mężczyźni?

Jest tyle samo alkoholików, co alkoholiczek. Różnice dotyczą tolerancji wobec picia. „Co to za matka/kierowniczka…” – mówi się o pijanej kobiecie. Z drugiej strony, „dobrej żonie/matce” też trudno przyznać się przed sobą, że te dwie czy trzy lampki wina przed snem to nie tyle przyjemność, co już konieczność. Z powodu wypierania problemu kobiety często późno, a czasami zbyt późno, trafiają na terapię. Trudniej jest też im pomóc, co oczywiście nie znaczy, że nie można. Warunek: muszą zaakceptować fakt, że są chore. Na audycje w radiu przyjeżdżają dziewczyny, którym udało się wyjść z uzależnienia. Dzwonią do nas również trzeźwiejące kobiety z Polski i zagranicy.

 

Podsumowując: życie w trzeźwości jest możliwe – wystarczy chcieć, ale wcześniej trzeba dostrzec problem. Mówiliśmy o ujednoliconym podejściu w leczeniu uzależnień. A co z mechanizmem popadnięcia w nałogi? Można odziedziczyć skłonność do alkoholizmu?

Owszem, pokutuje przekonanie, że „jaki ojciec, taki syn” albo że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, co wskazywałoby na skłonności dziedziczne. Ale nie jest to prawdą. Alkoholizm to choroba nabyta. Można jednak „dziedziczyć” predyspozycje do popadnięcia w uzależnienie. Jeżeli bowiem dziecko wychowuje się w domu, gdzie ojciec jest alkoholikiem, i od małego widzi, że kiedy tata ma zły nastrój, to pije (w myśl zasady: „na frasunek dobry trunek”), w dorosłym życiu może powielać takie zachowania. Nie jest to jednak kwestia genów, a nabycia pewnych umiejętności.

O alkoholizmie mówi się, że jest chorobą ciała, duszy i umysłu. Jeśli ktoś ma problem z emocjami (np. nie radzi sobie ze smutkiem), to szuka wspomagaczy. I o ile w przypadku niektórych osób wypicie lampki wina czy kieliszka wódki nie powoduje przykrych konsekwencji, są ludzie, którzy po wypiciu pewnej dawki alkoholu tracą kontrolę i nie potrafią powiedzieć: „stop, dziękuję!”. A to jest czerwona lampka! Niemożność zaprzestania rozpoczętego picia to podstawowy objaw uzależnienia. Wśród jego symptomów wymienia się też picie do utraty przytomności czy niepamiętanie wydarzeń poprzedniego dnia.

 

Urwany film i klin na kaca?

Pojawiają się symptomy zespołu odstawiennego: drżenie rąk, ból głowy, biegunka, wymioty itp. – znak, że organizm jest zatruty, a alkoholik – w myśl zasady „czym się strułeś, tym się lecz” – aby poradzić sobie z tymi nieprzyjemnymi objawami, sięga po alkohol. Picie na kaca (metoda: klin klinem) sprawia, że alkoholik „wraca do formy”, tyle że do wieczora znowu się upija. Ciągi alkoholowe, tj. picie dniami, tygodniami czy miesiącami, to kolejny objaw uzależnienia.

 

Alkoholizm jest chorobą i trzeba leczyć ją przy wsparciu specjalistów. Wiemy jednak, że nie jest to proste, ponieważ – podobnie jak inne uzależnienia – jest też chorobą zakłamania.

Jeśli choruję na grypę, idę do lekarza, prosząc, by przepisał mi lekarstwo na kaszel, katar itd. Jeżeli dostrzegam u siebie takie objawy, jak pijackie ciągi albo picie do upadłego, urwany film, to znak, że dzieje się ze mną coś niedobrego i muszę szukać pomocy u specjalisty.

Rozmawiam nieraz z żonami alkoholików, które pytają, co mają robić. Radzę, by poszły do poradni odwykowej, a one dziwią się: „ale po co ja mam tam iść, skoro to on pije?”. Tłumaczę, że ma tam iść nie dlatego, że jej mąż pije, ale dlatego, że nie radzi sobie w życiu w związku z tym, że on pije. Ma tam iść dla siebie! Także po to, by wiedzieć, jak postępować z uzależnionym mężem: stawiać granice i nie wzmagać jego agresji.

 

Po więcej odsyłamy do audycji. Przypomnijmy: każdy czwartek, o 21.40, na antenie Katolickiego Radia Podlasie audycja „Boże, użycz nam pogody ducha”.

Można nas posłuchać. Można też do nas zadzwonić. Jesteśmy z wami i dla was!

 

Dziękuję za rozmowę.

AW