
Powolna i bolesna śmierć polskiego rolnictwa
Niektórzy porównują ją do Nord Stream 2, czyli planów kupowania przez Niemcy gazu bezpośrednio od Rosji bez włączania w to krajów leżących na trasie przesyłu. Do krajów skupionych w Mercosur mają być eksportowane technologie i to, co powstanie w fabrykach Zachodu, w zamian - na europejski rynek trafią produkty spożywcze. Umowa z Mercosur to uderzenie w kraje produkujące żywność. Polska - choć głośne były deklaracje, że zablokuje umowę - nie ma poparcia, by to zrobić. Wszystko wskazuje na to, że umowa wejdzie w życie mimo sprzeciwu rolników z całej Unii. - Jesteśmy przeciwni takim rozwiązaniom.
Po pierwsze, negocjowana umowa – przynajmniej tak twierdzi strona polska – była utajniona – zaznacza Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. – Jak można brnąć w coś takiego? Jak można sprowadzać do Polski i Europy produkty, których mamy nadwyżki? To jest coś, co nie powinno być dopuszczalne za żadne pieniądze – podkreśla.
– My, szczególnie tutaj, na wschodzie, nie mamy rozwiniętego przemysłu, jakichś wielkich fabryk – zauważa Piotr Kisiel ze stowarzyszenia Polski Rolnik, rolnik z powiatu bialskiego. – Nie posiadamy nic na wymianę, a w razie likwidacji gospodarstw staniemy się parobkami zachodnich korporacji – zauważa. Działania UE w kwestii umowy z Mercosur porównuje do gotowania żaby. – Jeżeli wrzuca się ją do gorącej wody, to będzie starała się z niej wyskoczyć – tłumaczy mechanizm stopniowego przystosowywania do pogarszających się warunków. – Nas też próbuje się w ten sposób gotować, co chwilę podgrzewając lekko wodę, bo w ten sposób coś może umknąć naszej uwadze. Patrząc na mechanizmy ochronne w innych obszarach, np. ...
JAG