Historia
Akcja gminna i strajki styczniowe

Akcja gminna i strajki styczniowe

Jesienią 1904 r. jeszcze sporadycznie rozpoczęła się na Podlasiu tzw. akcja gminna. Polegała ona na tym, że na zebraniach gminnych oficjalnie zaczęto żądać wprowadzenia języka polskiego oraz polskich urzędników samorządowych. Wielką pomocą w rozbudzaniu świadomości narodowej ludności wiejskiej było pismo pt. Polak kolportowane nielegalnie z Galicji.

Józef Milik z Seroczyna k. Sokołowa Podlaskiego wspominał: Jako kolporter czytałem Polaka i inne pisemka tajne. Kolporterem byłem od roku mniej więcej 1903 (…). Kolportaż Polaka i innych pism nielegalnych w całej najbliższej okolicy był zorganizowany bardzo dobrze. Nie było wioski, osiedla i zakątku, gdzie by nie docierały pisma i ulotki.

Jednym z najwybitniejszym działaczy, których pamiętam i w organizacji unitów, i w akcji polityczno-narodowo-oświatowej, był Michał Andrzejczuk, unita. Należał tajnie do Narodowej Demokracji, miał kontakt z Krakowem i różnymi działaczami, zorganizował kolportaż pism, książeczek, ulotek (…). Po za tym zorganizowana była administracja polska w postaci sołtysów i wójtów, która bardzo dobrze przygotowywała się do przyszłej walki o język polski w gminach”.

Uzupełniając Milika, można podać konkretne przykłady z innych powiatów. We wrześniu 1904 r. wójt gminy Łuków Józef Jastrzębski wystąpił na zebraniu gminnym z wnioskiem o pisanie uchwał w języku polskim. Z podobnym żądaniem wystąpił na zebraniu gminnym w Czuchlebach k. Łosic Mateusz Kurowski. Identyczna akcja dała o sobie znać w 1904 r. także w gminach: Ossówno k. Węgrowa, Witulin, Lubenka i Horodyszcze. 2 listopada 1904 r. w gminie Gułów, w miejscu zwanym „Kobylczyk”, chłopi uczcili pamięć powstańców z 1863 r., zbierając się przy ich mogile. Wieśniacy gminy Szóstka w powiecie Radzyń Podlaski odmówili opłaty na szkołę rządową, a kiedy przybył wójt z funkcjonariuszami straży ziemskiej, by wyegzekwować opłatę lub dokonać sekwestru ich mienia, stawili czynny opór. Podczas tego zajścia strażnicy aresztowali jednego z włościan, który pierwszy wystąpił przeciwko poborowi opłaty, ale chłopi w grupie ok. 100 osób ruszyli na strażników i siłą uwolnili aresztowanego. Podobny opór stawiły wsie Wólka Łózecka i Worsy, również w powiecie radzyńskim.

Ogólna sytuacja rewolucyjna w państwie rosyjskim spowodowała, że 25 grudnia 1904 r. został ogłoszony ukaz carski zapowiadający rozszerzenie praw samorządu gminnego i miejskiego. Na Podlasiu odczytano to jako pustą deklarację i odwrócenie uwagi od kolejnej mobilizacji rezerwistów. 26 grudnia zorganizowano w Siedlcach demonstrację antymobilizacyjną. Na początku stycznia 1905 r. pochodząca z Podlasia Maria z Łubieńskich-Górska zapisała, że w Warszawie odbywały się narady inteligencji i ziemiaństwa w sprawie wprowadzenia „ziemstw”, czyli samorządów. M.in. brał w nich udział właściciel Sterdyni Ludwik Górski.

Pod datą 27 stycznia 1905 r. Górska zapisała: „Zastałam całe miasto pod wrażeniem krwawych petersburskich wypadków (…). Wszystkie niemieckie i francuskie gazety przychodzą od paru dni bez cenzury (…). Gazety niemieckie mówią o 2 tys. zabitych, a 5 tys. rannych w Petersburgu”. Jak wiadomo, do wypadków w Petersburgu znanych jako „krwawa niedziela” doszło 22 stycznia 1905 r.

Już trzeciego dnia po wypadkach, tj. 25 stycznia, doszło w Siedlcach do pierwszej demonstracji politycznej. 29 stycznia wybuchł pięciodniowy strajk i zamieszki w Węgrowie, podczas których doszło do utarczek z policją. 30 stycznia Siedlce włączyły się do ogólnokrajowego strajku powszechnego proklamowanego przez Polską Partię Socjalistyczną. W Siedlcach strajkowali robotnicy drobnej wytwórczości, m.in. pracownicy fabryki zabawek Miłkowskiego, dwóch młynów parowych, a przede wszystkim robotnicy kolejowi zatrudnieni w dużych warsztatach remontowych. Strajk ten był związany z mniejszą produkcją, zwolnieniami z pracy, mniejszymi płacami i szalejącą drożyzną z powodu odcięcia rynków wschodnich, mobilizacji frontowej i klęsk żywiołowych. W dniu tym zorganizowano nie tylko demonstrację, ale również pierwszy wiec, na którym wznoszono antyrządowe okrzyki. Żandarmów usiłujących interweniować obrzucono gradem kamieni. Pobito energicznego oficera żandarmów Jefimowa. Żydzi zamknęli wszystkie sklepy. Aby uniemożliwić nocne aresztowania, rozbito uliczne lampy. Carska policja, zdezorientowana i przerażona wypadkami, nie odważyła się przystąpić do akcji.

30 stycznia wybuchł również strajk w Międzyrzecu Podlaskim zorganizowany przez organizację żydowską zwaną Bund. Gubernator siedlecki Wołżyn telegraficznie nakazał naczelnikowi Straży Ziemskiej w Radzyniu Golcewowi, aby natychmiast przybył do Międzyrzeca. Również telegraficznie prosił dowódcę kwaterującego w Międzyrzecu 196 zasławskiego pp rez. o udzielenie władzom pomocy. Ok. 15.00 robotnicy międzyrzeckich zakładów szczeciniarskich i biedota żydowska w liczbie ok. 400 osób zebrali się na wiecu za miastem, przy szosie radzyńskiej. Przybycie naczelnika wywołało popłoch wśród wiecujących. Część rzuciła się do ucieczki i na łące pozostało tylko ok. 105 osób. Po dialogu, który nie doprowadził do rozejścia się, naczelnik wydał rozkaz aresztowania całej grupy. Dopiero po przybyciu 3 roty zasławskiego pułku udało się doprowadzić zatrzymanych do miejskiego aresztu. Zatrzymano 75 mężczyzn, 15 kobiet i 15 dzieci. Przy rewizji znaleziono kilka gilz, noży i łomików żelaznych. Okazało się, że wśród wiecujących byli przybysze z Warszawy, Siedlec i Białej. Zamknięci w areszcie zachowywali się agresywnie. Nocą wybili okna i deskami z prycz usiłowali sforsować drzwi. Wymyślali wartownikom i wznosili okrzyki: „Precz z carem, niech żyje Mikado!” [cesarz japoński – JG], „Zwycięstwo Japonii! Hurraa!”.

W Siedlcach 31 stycznia 1905 r. władze rosyjskie przystąpiły do kontrofensywy. Strajkującą stację kolejową otoczono wojskiem 39 pułku dragonów, zmuszając robotników kolejowego zakładu remontowego do przerwania strajku. Także na ulicach rozpoczęto aresztowania, w wyniku których osadzono w więzieniu 18 osób.

Józef Geresz