Apateizm
Tegoroczne wiosenne referendum nie było pierwszym, kiedy głosowano ważne sprawy dotyczące moralnego status quo. 22 maja 2015 r. Irlandczycy opowiedzieli się za przywilejami małżeńskimi dla par homoseksualnych. 62% głosowało za prawnym zrównaniem związków jednopłciowych z normalnymi małżeństwami. Wynik referendum w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych stał się kontynuacją przemian społecznych. Był „kulminacją cichej rewolucji, która odbywała się w Irlandii przez ostatnie 10-20 lat” - powiedział premier Irlandii Leo Varadkar (zdeklarowany homoseksualista) tuż po ogłoszeniu nieoficjalnych wyników plebiscytu.
Trudno nie przyznać mu racji. Świątynie nie opustoszały od razu. Seminaria nie zaczęły świecić pustkami z dnia na dzień. Myślenie katolików nie ulegało deformacji na skutek nagłych, skokowych zmian, ale był to długi proces, który przyspieszył na początku XXI w.
Bardzo często w różnego rodzaju opracowaniach jako główny powód takiego stanu rzeczy podaje się skandale homoseksualne i pedofilskie z udziałem irlandzkich księży ujawnione w ostatnich dwóch dekadach. Przez lata bagatelizowano je, wyciszano, ignorowano skargi ofiar i chroniono sprawców. Zapewne miało to spore znaczenie, mogło stanowić katalizator zmiany sposobu myślenia katolików, ale czy stanowiło główny powód masowej apostazji? Chyba nie.
Problem zaczął się wcześniej i głębiej, niż dziś się go – w wersji uproszczonej – przedstawia. Przez całe dziesięciolecia istniało silne przekonanie, że ktoś, kto przychodzi na świat, dorasta w kręgu kultury, duchowości chrześcijańskiej nie może nie być chrześcijaninem. Naturalne było, że dziecko przyjmowało chrzest, później kolejne sakramenty, że uczestniczyło w katechezie. ...
Ks. Paweł Siedlanowski